Morze gorzkich słów wylano już w salonie na temat nagonki medialnej na PiS, a teraz na Prezydenta Rzeczpospolitej. Kiedy się czyta różne wypowiedzi pod notkami publicystów, ma się wrażenie, że chodzi nie o Polskę lecz grę w szachy. Spokojne rzeczowe przewidywania, co będzie dalej. (Może tu trochę przesadziłam.) To prawda, od tego są publicyści i politolodzy, by wyjaśniali takim jak ja zawiłości świata politycznego. I dobrze, bo gdyby nie dziennikarze, byłabym święcie przekonana, że orędzie Prezydenta to najlepszy tekst i najlepszy sposób zwrócenia się do społeczeństwa, z jakim wystąpił do Polaków Prezydent od czasu wybrania Go na ten urząd.
Dlaczego byłam w błędzie? To jasne, tacy prostaczkowie jak ja chcą jednoznacznych przekazów. Niektórzy z nas są do tego stopnia prości, że poszukują i tęsknią do polityków, co mają „tak za tak, nie za nie, bez światło - cienia". Zupełnie nam się w głowie poprzewracało od czytania Norwida. Nie ma się co dziwić, skoro nawkładał nam do głów mrzonki o kraju, „gdzie kruszynę chleba podnosi się z uszanowaniem dla darów nieba" i pozdrawia „odwiecznym wołaniem - Bądź pochwalony!". Jeśli Minister Edukacji Narodowej wystąpi z wnioskiem, by wyrzucić tego autora z kanonu lektur, bo był niepoprawny politycznie (nie dość, że katolik, to jeszcze ultra -papista, no i najgorsze; heteroseksualny i na pewno, grzmiałby w swych moralizatorskich wierszach na temat „cywilizacji śmierci", która dobro człowieka, rodziny, narodu stawia ponad kult jednostki, mającej nie do przecenienia zasługę, że urodziła się lub została wychowana bez skłonności do płci odmiennej), to ja po liście polskich (?) twórców do amerykańskich gejów poprę ten wniosek. Dość homofobii, dość Kurskich, dość robienia z Polski „zaścianka Europy"! - zakrzyknę i pójdę na Belweder.
Wracając do tego poprzewracania w głowie, no więc jestem wdzięczna dziennikarzom większości wielonakładowych dzienników i niektórym polskim mediom, że wyprowadzili mnie z błędu, a najbardziej jestem zobowiązana Monice Olejnik. Dzięki jej „Kropce nad i" i odważnemu stawianiu "merytorycznych" pytań Ministrowi Kancelarii Prezydenta już wiem, że nieistotna była w orędziu Prezydenta obawa o zepchnięcie Polski na margines Unii Europejskiej wskutek przyjęcia niekorzystnego sposobu głosowania w Parlamencie Europejskim (Precz z Joaniną!). Wiem już, za co mam się wstydzić i czego nie popierać. Na pewno nie wolno pokazywać „ślubu gejów" i nie obrażać się na nich, że swoją ceremonią, jakże podniosłą, sparodiowali sakrament małżeństwa w moim Kościele. Od dziś wołać będę do utraty głosu i zmysłów - Chcę KPP! Muszę też stanowczo popracować nad swoimi skojarzeniami. Skrót Karty Praw Podstawowych wcale nie powinien mi się kojarzyć z pewną historyczną partią polskich „obywateli świata".
Monika Olejnik wczoraj, z wydatną pomocą Michała Kamińskiego, wyprostowała mój kręgosłup ideowy. Już wiem, że Prezydent wcale tak nie myśli, jak mówił, a wszystkiemu winne obrazki, źle ułożona flaga, a za całe zło mojego myślenia jest odpowiedzialny Kurski.
Ostatecznie do mojego błędnego rozumienia słyszanego teksu przekonał mnie list twórców. Nie podoba mi się tylko początek tego żarliwego „dokumentu" napisanego w imieniu wszystkich Polaków. Zbyt mało wyrazisty. Gdybym to ja go pisała, zamiast słów „My, obywatele polscy...", użyłabym bardziej emocjonalnego wstępu, np. „My, Naród Polski..." Geje amerykańscy na pewno by to docenili i pomogli w wykopaniu Prezydenta ze stołka, bo skoro naród Go wybrał, a teraz naród wstydzi się za Niego, to można by Mu było stanowczo zakomunikować, że już Go nie chcemy. Jak znam twórczość naszych intelektualistów  spod znaku GW i niektórych byłych prezydentów, na pewno naprawią ten błąd. Liczę na nich.
Pozostaje mi tylko pozbierać szkło z pobitej wskutek emocji szklanki przy zmywaniu i zadać retoryczne pytanie. Drodzy publicyści z prawa i lewa czy, Waszym zdaniem, nie została przekroczona bariera nie tylko kultury politycznej (pal ją sześć!), ale i polskie prawo konstytucyjne, wymagające od obywatela polskiego powstrzymania się od działań na szkodę własnej Ojczyzny?!