czwartek, 26 kwietnia 2012

O prześladowaniach Donalda Tuska i konserwatyzmie Jarosława Gowina myśli kilka

Miałam myśleć dziś zupełnie o czymś innym Tyle ważnych rzeczy dzieje się. O,o! Niektóre nawet sobie wynotowałam na Twitterze, jak mi ciśnienie po ich lekturze podskakiwało. Jak sobie tak rano przeczytałam skargę Tuska - Jestem przedmiotem wyjątkowej agresji - to i na kawie zaoszczędziłam. Bo jak tu nie współczuć, przecież dobrze wiem, jak to boli, choć nigdy premierem nie byłam.

Czytałam onegdaj każdego dnia:

- Pan Bóg tak stworzył kurczaki, że są inteligentniejsze od kaczek. Podobno kaczki są dość tępe. (Tę wiekopomną myśl rzucił Polakom marszałek Niesiołowski)

- Lech Kaczyński potrzebuje kuracji, która doprowadzi jego system nerwowy do porządku. (To również diagnoza marszałka Niesiołowskiego)

- Stało się dla mnie jasne, że jego wizja budowy lepszej Polski, której zaufały miliony Polaków, okazała się jednym wielkim oszustwem. Dlatego też postanowiłem nazwać rzeczy po imieniu i – jak ujął to jeden z przedwojennych satyryków – „przestać uważać bydło za niebydło”. (To uczona ocena PiS dokonana przez omc profesora Bartoszewskiego )

- Jarosława Kaczyńskiego trzeba zastrzelić i wypatroszyć (...) Bronisław Komorowski pójdzie na polowanie na wilki i zastrzelimy Jarosława Kaczyńskiego, wypatroszymy i skórę wystawimy na sprzedaż w Europie... . (niejaki Palikot. Przypominam: były członek PO, przewodniczący Komisji Nadzwyczajnej do spraw związanych z ograniczaniem biurokracji "Przyjazne Państwo", odznaczony przez prezydenta Kwaśniewskiego Złotym Krzyżem Zasługi).

A to godne prezydenta RP Bronisława Komorowskigo podsumowanie tragedii smoleńskiej. Też zapamiętałam - Wielu w Europie z ulgą przyjęło, że zakończył się etap walki o samolot, krzesło, o to, kto jedzie na jaki szczyt, itp.
A wtórował mu dowcipnie Palikot:
- Dlaczego do Smoleńska wyjechał kartofel, kurdupel, alkoholik, a wrócił mąż stanu? Bo Rosjanie podmienili ciało. ("dowcip" opowiadany zaraz po katastrofie)
Wydawało się, że Januszek przeholował, ale nie, bronił go sam obecnie pokrzywdzony, skarżący się na agresję:
- Gdy Palikot jest w formie, to jego wybryki ożywiają polską politykę.
Widać było za mało tej ożywczej formy, bo Tusk musiał jednak podgrzewać, a raczej zagrzewać do walki:
- Najlepsi i twardzi idą na wojnę z PiS- Do tej wojny potrzebuję ludzi najlepszych, twardych. Dlatego to otoczenie będzie teraz pomagało Grzegorzowi Schetynie bić się w Sejmie z PiS-em.
Niestety, opacznie Grześ pojął apel - Do boju! - i poszedł w odstawkę.

Dziś podobno role się odwróciły. Tuska przestali już kochać nawet we własnej partii.

Do wojny, tym razem ratującej słupki PO zagrzewają media, choć na oko niby nic takiego się nie dzieje. Wojny tej nie może oficjalnie, z wiadomych względów, wytoczyć mistrz ogłady i kultury, a przy tym konserwatysta, jak się patrzy, poważany w kręgach krakowskiej kurii, Jarosław Gowin. Bo jakby to było, gdyby polityk języka miłości, przeciwieństwo Palikota, Niesiołowskiego czy Komorowskiego, ostatnio również Donalda Tuska, nagle zaczął wzywać do nieposłuszeństwa względem własnego szefa?

Kto więc wymyślił tę narrację i po co? Od wielu tygodni wciąż natykam się na tytuły z Gawinem w roli głównej:

Gowin zapowiada zaostrzenie kar za przestępstwo gwałtu
Gowin: Chcę zatrzymać rewolucję
GOWIN: ZNIESIEMY SĄDY. Kiedy, ile - nie wiadomo...
Gowin krytykuje prokuraturę, ale Seremeta oszczędza
Jedynie strach przed Gowinem blokuje nowe wybory
W co gra Jarosław Gowin?
No właśnie, nad tymi tytułami chciałabym ciutkę porozmyślać. Jak to jest, że pan poseł , a dziś minister może straszyć premiera?
Jak to jest, że Gowin zaczyna, a nigdy nie kończy? (Tu przywołuje do porządku, żadnych sprośnych myśli, nie siedzę pod łóżkiem pana posła, to specjalność towarzysza Millera.)
A nie kończy to, co zaczyna szumnymi wypowiedziami. Sprawę in vitro przerabialiśmy już w poprzedniej kadencji. Tam poseł Gowin zachowywał się jak rasowy polityk, a nie jak panna co to chciałaby i się boi. Oświadczył, że jako polityk nie kieruje się doktryną religijną, ale przesłankami moralnymi i odpowiedzialnością za wypracowanie kompromisu społecznego. A że nie wyszło i do tej pory panuje u nas w tym względzie wolnoamerykanka? No, cóż. Co nie zabronione, dozwolone. Może na tym właśnie polega kompromis posła Gowina?
Wszystko wskazuje na to, że jesteśmy przed kolejnym kompromisem w tym samym stylu Otóż powstała podobno frakcja w PO w obronie wolności sumienia posłów PO, w opozycji do Donalda Tuska, wspierana intensywnie przez jego ministra.
Bo to wicie, rozumicie, jak mawiał partyjnej pamięci Gierek, szef zobowiązał się do podpisania konwencji Rady Europy dotyczącej przeciwdziałania przemocy wobec kobiet. A jak się zobowiązał, to wiadomo, klamka zapadła. Jednak do tej pory nikt polskich kobiet o treści konwencji nie powiadomił. A nuż będzie afera jak w sprawie ACTA. A do tego jeszcze minister katolik, konserwatysta...
Bez obaw. Minister ma już doświadczenie. Takie sprawy załatwia się hurtowo. Nie tylko będzie podpisana konwencja, ale jeszcze przegłosowana ustawa o in vitro.
Że co? Że niemożliwe, by konserwatysta katolik był zwolennikiem inseminacji niszczącej ludzkie embriony? Spoko. Na to też jest rada. Podobno Gowin zagroził, że jeśli PO złoży w Sejmie projekt pozwalający na mrożenie zarodków, to grupa posłów złoży kontrprojekt zakazujący mrożenia. I tak oto od dziś będzie się ciemnemu ludowi opowiadać, że w PO są konserwatyści, którzy nie chcą zamrażania embrionów. Czy wtedy ktoś zapyta jak ci konserwatyści głosowali w sprawie reprodukcji zaplanowanej zgodnie weterynaryjną procedurą? Byli przeciw czy za?
A jak ostatecznie będzie z dyscypliną światopoglądową? Żaden problem. Po prostu; zgadzacie się na zwolnienie z dyscypliny światopoglądowej, no to my zgadzamy się na konwencję feministycznych oszołomów w Radzie Europy, która zwolni nas wreszcie z badania własnego katolickiego sumienia. Bez szemrania wprowadzimy wszystko, co zastrzegliśmy przy Karcie Praw Podstawowych w negocjacjach Traktatu Lizbońskiego.

Nie pierwszy to raz Gowin struga z wyborców wariata, prawda, panie pośle?

Zapytam tylko:
Jak pan głosował w sprawie zakazu aborcji? A jak zachował się pan w głosowaniu nad powołaniem Wandy Nowickiej, która przegrała proces z Joanną Najfeld?
Pamięta pan swoje słowa?

Prawie wszyscy, albo wszyscy mamy takie poczucie, że jeśli z trybuny sejmowej padają zarzuty wobec kandydata o lobbing, jeśli jest jakiś wyrok sądu, którego uzasadnienie na wniosek Wandy Nowickiej zostaje utajnione, (…) to opinia publiczna powinna je poznać, żebyśmy mieli pewność, że nikt z parlamentarzystów nie jest uwikłany w działalność lobbystyczną na rzecz koncernów farmaceutycznych.

Wyrok jest prawomocny, zostało upublicznione uzasadnienie. Wanda Nowicka pobierała pieniądze od providerów przemysłu aborcyjnego, a mimo to jest nadal wicemarszałkiem Sejmu i co pan zrobił z tym faktem? Nie przeszkadza to panu?
To wszystko jednak pestka wobec tego, że z pewnością grzecznie pan Gowin zgodzi się i na konwencję Rady Europy,również na skazanie kobiet, by bez szansy na pracę czekały na swoją głodową emeryturę do 67 roku życia. Grzecznie podniesie rączkę pan Gowin, konserwatysta, katolik za ustawą zezwalającą na in vitro i żadne sumienie mu w tym nie przeszkodzi. Tego akurat jestem, niestety, pewna.
I jeszcze jedno.
Podobno konserwatysta Gowin szykowany jest na następcę Tuska. Nie wiem czy to prawda, w brudnej wodzie zmywaka, nie widać wszystkich politycznych konfiguracji. Ale jeśli chodzi o mnie, nie mam nic przeciwko temu, by stołek Tuska zajął Gowin. Dla mnie to żadna różnica. Ci panowie różnią się między sobą tylko kolorem włosów i przedziałkiem na głowie. No, może jeszcze wymawianiem głoski "r". Przesadziłam? Gowin przystojniejszy? Drobnostka.

Rozmyślała Katarzyna. Do usłyszenia w Niepoprawnym Radiu PL


Ach! Zapomniałam dodać, że cytaty, tu użyte bez trudu znajdziemy w Internecie, wystarczy wpisać do Googli frazę.

środa, 11 kwietnia 2012

Kogo osłabia Smoleńsk?

Rzeczpospolita krzyczy tytułem:
Smoleńsk osłabia Platformę, inny portal w tym samym czasie ogłasza: Poważne kłopoty Platformy? "Nie mamy pomysłu", jeszcze inny - To zdecydowanie osłabia Platformę.


I jest okazja, by dyżurne pieski obsikały  w komentarzach pamięć ofiar, znieważyły rodziny, uczestników marszu.
Przy okazji pożyteczni idioci publikują podrzucane dezinformacje, które nie mają żadnego znaczenia, a jedynym ich zadaniem jest znużyć, podzielić, wzmocnić odporny na argumenty elektorat lemingów. Choć wiadomo, że bez wraku, bez przebadania ciał ofiar, bez międzynarodowej komisji niczego Polacy się już nie dowiedzą, niczego nie będą pewni.

I tak ma być, i o to chodzi. Czy ktoś, kto nie dostał pensji, a musi spłacić kredyt zaciągnięty na kupno wyprawki szkolnej dla dzieci może przejmować się katastrofą smoleńską? Czy myśli o cynicznych kłamstwach Ewy Kopacz i Donalda Tuska czy zdradzie Sejmu Rzeczpospolitej oddającego śledztwo w ręce Rosjan?

To oczywiste i na tym opiera się kłamstwo smoleńskie tak, jak niegdyś kłamstwo katyńskie. Wielu Polaków miało tę tragedię w głębokim poważaniu. Bardziej udawano niewiedzę, niż to było w rzeczywistości, bo tak było wygodniej, bezpieczniej. Władza ludowa dawała namiastkę wolności, ersatz dobrobytu. Nie warto było dla prawdy nadstawiać karku. I kark coraz bardziej się schylał; za talon na malucha, kawałek segmentu , kuchnię bez okien w betonowym blokowisku, wczasy czy sanatorium, warto było oddać prawdę, bo co komu po prawdzie. I tylko rodziny pomordowanych z uporem zmuszały do pamięci.

Niestety, wciąż jeszcze nie mogą tego uczynić do końca cudem ocaleli od banderowskich siekier mieszkańcy Kresów. Na ołtarzu wyimaginowanej polityki wschodniej poświęcono prawdę o tragicznej śmierci dziesiątek tysięcy obywateli II Rzeczpospolitej.
I tak można przykładów mnożyć w nieskończoność. Pamięć wybiórcza nie widzi nic złego w medialnym oswajaniu młodego pokolenia ze „śmiesznostkami” PRL w programach telewizyjnych.
Nic w tym złego. Młodzi muszą wiedzieć, jak to było w PRL; śmiesznie, głupio, biednie ale czy okrutnie? Skądże by znowu! Wystarczy tylko pamiętać, że to, co złe, było za Stalina, zmilczeć, albo tylko napomknąć o Grudniu 70, ofiarach wojny Jaruzelskiego z narodem, walkę podziemia niepodległościowego po 1945 r. sprowadzić do różnicy poglądów.  Wszystko upstrzyć ulubionym określeniem „kontrowersyjny”, a fakty nazwać opinią. Trzeba też wiedzieć, jakich pytań nie zadawać, np. dlaczego spadkobierca PZPR, jakim jest w prostej linii SLD nie potępił PRL i zbrodni komunistycznych?

Dla mojego pokolenia są to pytania retoryczne, ja wiem, dlaczego tak jest, doskonale znam z doświadczenia mechanizmy władzy komunistycznej, przećwiczyłam to na własnej skórze. 
Czy wiedzą to młode lemingi? Jeśli nawet coś im się obiło o uszy, to wkrótce znikną z ich pamięci skrawki wiedzy, a głodujących w obronie historii w szkołach skwitują wzruszeniem ramion - Ot, oszołomy!

Nie wszystko jednak idzie po myśli władzy. Wielotysięczne tłumy pod pałacem prezydenckim świadczą o tym, że  w piarowskim pomyśle na miękkie lądowanie w PRL – bis coś zgrzyta.
Pracowicie wmawiana Polakom propaganda, że nie warto zajmować się katastrofą, nie przekonuje nie tylko zwolenników PiS. Lata walki z tradycją i wartościami w imię wolności jednostki odbijają się teraz władzy zadyszką. Tej wolności nie przewidziano dla Polaków, ta "wolność" miała ich zniewolić, uczynić spragnionymi konsumentami  sytej do niedawna Europy.

Pech chciał, że posmakowali prawdziwej wolności, zobaczyli, że państwo może i ma obowiązek troszczenia się o swoich obywateli. Na nich władza nie liczy, ci nie nabiorą się już na drugą Irlandię. Co najwyżej dzięki skutecznej manipulacji zbojkotują wybory, a niektórzy, dorobiwszy się, wypną się na kraj, który nie dał im szans i zmusił do emigracji.

Władza z konieczności musi wciąż  liczyć na tęskniących za PRL; wszystko się należało: praca, mieszkanie, szkoła, kolonie dla dzieci. Trzeba było tylko ruszyć głową, dobrze żyć z władzą, mieć w rodzinie choć jednego z czerwoną legitymacją, najlepiej I sekretarza POP. Oczywiście, upraszczam i przesadzam, jestem niesprawiedliwa wobec tych, którzy stawiali opór, ale w opisie istoty mechanizmu rządzenia nie mylę się.

Dziś jest podobnie. Te pochody w rocznicę tragedii smoleńskiej byłyby władzy nawet na rękę. Odwracają uwagę od rozmontowywania państwa, skupiają na sprawie, pozornie nie wiążącej się z korupcją przy budowie autostrad, skandalu nazwanego szumnie „reformą emerytalną”, marginalizują protest głodowy przeciwko pozbawianiu młodego pokolenia tożsamości narodowej w szkołach, zagłuszają degrengoladę w wymiarze sprawiedliwości czy służbie zdrowia.

Temu właśnie mają służyć, jak na komendę wymienione na początku krzykliwe tytuły mediów na usługach rządzących i trzymających władzę. Zobaczcie, co się dzieje! PiS osłabia PO. Pozwolicie na to?! Chcecie wciąż gadać o katastrofie?! To wam zafunduje PiS, jeśli pozwolicie, by doszło do władzy.

Te tytuły i ten wrzask mają zagłuszyć fakt, który w normalnie funkcjonującym państwie dla każdego obywatela jest oczywisty.

Tragedia smoleńska nie jest własnością żadnej partii. Jest to tragedia Polski i wszystkich Polaków.

Tłumaczenie tego, wyjaśnianie obraża zdrowy rozsądek, a jednak trzeba wciąż pytać wątpiących:

- Po co Tobie władza, która nie jest w stanie zapewnić należytej ochrony swoim obywatelom?
- Co zmusi tę władzę do praworządności, jeśli  nie chciała zapewnić bezpieczeństwa jej najważniejszym przedstawicielom? Zatroszczy się o Ciebie?!
- Kto będzie liczył się z Polską w świecie, jeśli zapomnisz  o Smoleńsku?

I może ostanie ale najważniejsze pytania:
- Co dalej z nami, jeśli za tragedią tą kryje się zamach? Jesteś pewien, że nie? A skąd to wiesz?  Czy wyjaśnienie tego nie jest w naszym interesie, w interesie Polski, a nie tylko jednej partii?

Smoleńsk nie osłabia PO. A nawet, gdyby tak było, to jakie to ma dla nas znaczenie?
Niewyjaśniona tragedia  w  Smoleńsku osłabia Polskę i to dopiero naprawdę ma znaczenie. Warto o tym pamiętać zanim młodzi spakują ostatecznie walizki, a starzy będą po niewczasie kontestować eutanazję za pomocą przeprowadzanych niby - reform. Warto też wreszcie uświadomić sobie, że te dwie sprawy; śledztwo smoleńskie i przyszłość Polski nie dadzą się dziś oddzielić od siebie.