czwartek, 28 czerwca 2012

Na początek przestań się bać

 
Ani to odkrywcze, ani mądre przypominać coś, o czym niby każdy wie. A jednak… wciąż się nabieramy na polityczne szczucie jednych na drugich i dlatego wracam do starego tematu.
Divide et impera zasada starożytnych Rzymian wiecznie młoda i wciąż w nowych atrakcyjnych odsłonach.


Doskonale opanowała ją w przeszłości władza totalitarna.
Miałeś czarne oczy zamiast niebieskich, miałeś problem. Kształt czaszki, kolor skóry, religia, tożsamość narodowa była doskonałym pretekstem do budowania wolnej przestrzeni dla niemieckich nadludzi. Pogarda, zbrodnia, nienawiść była usprawiedliwiona. A wytrwałe wychowanie od kołyski w przeświadczeniu o wyższości swojej rasy do dziś owocuje. Niemieckim porządkiem i zrozumieniem dla obecnej niemieckiej polityki urzeczeni są nawet ci, którzy doskonale wiedzą, co może na tym porządku wykiełkować.

Nie inaczej zasadą- dziel i rządź – posługiwała się komuna.
Wróg ludu, kułak i imperialista przeszkadzał w urzeczywistnieniu komunistycznego raju na ziemi. Sybirska tajga i  uzbekistańskie stepy doskonale do resocjalizacji się nadawały.
Mimo tych doświadczeń, świat nie miał głowy do późniejszego ludobójstwa dokonywanego przez czerwonych Khmerów Pol Pota w Kambodży, gdzie ustawiano kolejki śmierci, by zabijanie sprawniej przebiegało. Tysiące ludzi musiało zginąć, zostać zagłodzonych, zanim opinia międzynarodowa chciała dowiedzieć się o tym.
Nie ma się co dziwić tej opieszałości naszej cywilizacji,  wolnej i  demokratycznej, w której przemysł aborcyjny i firmy ubezpieczeniowe dyktują prawo do zabijania dzieci poczętych i usypiania „humanitarnie”, a jakże, na ich własne życzenie,  ludzi starych i chorych.
Wolny i demokratyczny świat płacze nad umierającym dzieckiem i wysyła mu zabawki, ogląda jak tata karmi swojego synka.  I ten sam wolny i demokratyczny świat pisze instrukcję, jak zabijać dzieci poczęte  w biednej Afryce. Jakże miałaby taka cywilizacja  błyskawicznie reagować na ludobójstwo gdzieś tam, gdzie nie ma ropy?

Tak, świat jest podzielony; jedni są potrzebni drudzy nie mają szans. Jedni przeszkadzają żyć innym i są ich wrogami. Byłby raj, żylibyśmy bogato i pięknie, gdyby nie oni.

Zawsze można znaleźć "chłopca do bicia".  Kiedyś: Żyd,  Polak, Cygan, kułak. Dziś:  Kościół, dziecko nienarodzone, kaleka, nieuleczalnie chory, starzec… co to za różnica dla cywilizowanego bandyty.

I wszystko zgodnie z prawem i wszystko w ramach stanowionego prawa. W imię tego prawa decyduje się, kto ma żyć, komu należą się leki, a komu nie ma sensu podawać nawet wody do picia i wysyła na „ścieżkę śmierci”.  Nie żeby tak cicho potajemnie to robić jak mordercy, skądże znowu!

Najpierw pozwalają  na  dyskusję. Władza konsultuje z ludem, a potem jedną zręcznie podsuniętą narracją  włączają emocje i sprawiają, że lud krzyczy: „Ukrzyżuj!!! Wypuść nam Barabasza.

Chcesz przejąć władzę? Musisz wskazać wroga, chcesz ją utrzymać, musisz tak spolaryzować społeczeństwo, by nie było w stanie przeciwko tobie się zjednoczyć.

Po co szukać przyczyn rosnącej biurokracji w systemie, zapaści służby zdrowia czy zadłużenia samorządów? Po co zastanawiać się nad rosnącymi do granic absurdu unijnymi dyrektywami i wulkaniczną erupcją prawa krajowego?  Po co szukać przyczyn korupcji? Wystarczy wskazać winnych. Mamy współczesnych kułaków pod dostatkiem; emeryci, urzędnicy, lekarze, nauczyciele. Tych pierwszych wkrótce może nie być. Zanim doczekają emerytury, umrą z głodu, albo w kolejce do lekarza. Przesadzam? To sprawdź na sobie. Spróbuj na bezrobociu, oczekując wieku emerytalnego, przeżyć miesiąc za 400 zł, a tyle ma wynosić emerytura częściowa. Opłać za to czynsz, energię, gaz, kup opał na zimę, wyżywienie i lekarstwa.
 
Urzędników straszy się redukcją etatów, zabraniem trzynastki. To działa. Ty ich nienawidzisz i obwiniasz za biedę, bałagan w kraju, masz sporo racji. A oni tak się boją  ciebie, że będą jedli władcy z rączki i wykonają każde, nawet absurdalne polecenie. Dziwisz się? Spójrz w lustro i spytaj   siebie; Czego się boisz? Co jesteś gotowy uczynić , by nie stracić pracy i mieszkania?

Następni do bicia w kolejce to nauczyciele. Za dużo zarabiają, za dużo mają wolnego, wójt żadnego nie może zwolnić i zatrudnić tańszego. A ty skończyłeś pedagogikę, dodatkowo nauczanie początkowe, znalezienie pracy graniczy z cudem, kulisz się i myślisz. Będę siedział cicho. Tam gdzieś głodują i protestują przeciwko pozbawianiu polskiej szkoły nauczania historii, ale co tam, nie mogę się odezwać, stracę pracę.
Na nikogo nie możesz liczyć. Otaczająca cię rzeczywistość doskonale została podzielona. Muru nie przebijesz, bo został on zbudowany na starożytnych fundamentach. Masz szukać wroga i nienawidzić, pokażesz ludzką twarz, zginiesz.
A jednak nie jesteś bezbronny. Musisz tylko uwierzyć, że można żyć inaczej, godniej, tak po ludzku i że warto zacząć zmieniać od siebie. Na początek przestań się bać i poszukaj tych, którzy już przestali się bać.

________________________________________________________

Czerwoni Khmerzy i Pol Pot – Ludobójstwo w Kambodży – 2 miliony ofiar

Seksedukacja = marketing aborcji

Brytyjska ścieżka śmierci

WHO instruuje jak zabić dziecko

Dziel, rządź, porównuj… i zarabiaj więcej!



czwartek, 21 czerwca 2012

Pisać czy zmywać?

Nie tak dawno portale internetowe obiegła wiadomość:
Polacy nie wierzą tradycyjnym mediom, ale ufają Internetowi. Fakt ten skomentował w swojej notce Gadający Grzyb Internet a mediodajnie Audycja 329 (niedzielna) .

Zgadzam się z nim. To jeszcze nie powód do radości, bo Internet ma różne oblicza, a treści wiodących portali, np. Onetu nie różnią się od propagandowej sieczki podawanej w TVN czy TOK FM. Samodzielnemu myśleniu Polaków też nie można ufać. Podzielam również opinię, że jest to duże wyzwanie dla mediów drugiego obiegu i polityków opozycyjnych w stosunku do obecnie nam miłościwie panujących.

Mam jednak pewien problem, którego nijak nie potrafię rozsupłać.
Dotyczy on odbioru informacji dziennikarskich i blogerskich przez czytelników portali prawicowych. Kim naprawdę są ci czytelnicy? A przynajmniej niektórzy z nich.
Niejednokrotnie słyszałam i czytałam opinie ludzi, znających się na rzeczy, o podziale Polaków, nie tylko w rzeczywistości ale i w wirtualnej przestrzeni, do tego stopnia, że czytamy tylko tych, którzy mają podobne poglądy, a treścią naszych notek blogowych, artykułów, felietonów, komentarzy, rysunków, filmów i audycji, przekonujemy już przekonanych. Żyjemy w równoległych matrixach i dbamy za po mocą tzw. „bana”, by się nie przenikały.

Nie da się ukryć, że odrobina refleksji i gotowi jesteśmy przyznać rację tym diagnozom. Znam to z doświadczenia. Z trudem wytrzymuję na stronie gazety.pl, do przeglądu notek racjonalisty, artykułów „Nie” żadna siła mnie nie zmusi, szerokim łukiem omijam postkomunistyczne czasopisma. Zapewne mojego blogu nie czyta też Azraelk czy Rudecka i nawzajem. Stosuję metodę - nie muszę skakać z mostu, by przekonać się, że mogę złamać kręgosłup - i dla higieny trzymam się z daleka od czerwonych adresów internetowych.

Są jednak sytuacje, że trzeba zacisnąć zęby i mimo oskomy przemóc się, wziąć udział w akacji, która dotyczy wszystkich, bez względu na poglądy i przynależność czy sympatie partyjne.
Tak było w przypadku sławetnej akcji protestu przeciwko ACTA, dokumentu narzucającego cenzurę internetową. Nie ulega wątpliwości, że zorganizowali ją internauci z lewej strony. Internauci wiedzą, kim są Anonymous. Tajemnicza anonimowa grupa hakerów, strasząca blokadami stron rządowych sprzeciwia się nie tylko cenzurze, ale również katolickiej etyce, jak czytamy w internetowych informacjach.
O szczegóły i niuanse nikt jednak nie pytał. Media szeroko informowały o wielotysięcznych manifestacjach w miastach nie tylko polskich, pod którymi ugiął się Parlament Europejski i polski rząd.

Niestety, jeśli ktoś miał wrażenie, że Internet jest potęgą to, dziś musi swoją naiwność gorzką refleksją potwierdzać.
Solidarność internetowa jest tylko pozorna, a uległość władzy wobec opinii społecznej iluzoryczna. Jasno nam to udowodnił rząd Donalda Tuska i maszynki do głosowania z PO - PSL.
Podpisami w sprawie referendum się nie przejęli, namiot związkowców obśmiali. Urządzili cyrkuśne konsultacje społeczne w sprawie wieku emerytalnego i na tym koniec, ustawę uchwalili, prezydent podpisał. I CISZA!

Czy możliwy był inny scenariusz?
Owszem, dokładnie taki sam jak w przypadku ACTA. Dlaczego nie został przeprowadzony? Na pewno tylko z powodu Euro 2012? Nie wiem jak inni, ale ja wyrosłam z bajek, zwłaszcza mrocznych. Ot, po prostu nie było polecania. Kogo? A właśnie kogo? Kto mi podpowie? ;-)

Wydawać by się mogło, że podatek katastralny dotyczy wszystkich, bez względu na światopogląd, legitymacje partyjne czy wiek.

Podatek katastralny - wejście smoka

Informacja o planach rządowych pozbawienia własności ludzi, których nie stać będzie na lichwiarski podatek, powinna postawić na nogi cały Internet. Nie są to bowiem jakieś nic nie znaczące plany.
W moje gminie wójt już dawno poinformował o nich mieszkańców. Głośno uzasadniał konieczność podatku katastralnego pustą kasą samorządową.

Wielu Polaków nie ma jednak o zakusach Donalda Tuska, by utrzymanie Polski gminnej przerzucić na właścicieli nieruchomości, a przy okazji wywłaszczyć, pojęcia. Już sama nazwa budzi zdziwienie.
Kiedy pytam znajomych czy o tym wiedzą, zwykle pada pytanie: A co to takiego jest, ten podatek katastralny? Żartem odpowiadam, że to nic innego jak współczesna wersja średniowiecznego pogłównego. Wcale nie jest to jednak śmieszne. Nie będę tego nazywać cyniczną grą władzy, bo żadnej miary etycznej tu nie da się zastosować, nawet cynizm jest zbyt łagodnym określeniem.

Jednym zdaniem, zamiast uwłaszczenia społeczeństwa, mamy kolejną wersję neokomunistycznej nacjonalizacji. A żeby było tym razem sprawiedliwiej, bogaczom zabierze się to, na czym im zbywa, biednych pozbawi się tego, na co całe życie pracowali. Nawet Lenin nie wymyśliłby takiej formy ograbienia biedaków.

Reakcja, a właściwie brak zorganizowanej reakcji społeczności internetowej na temat lichwy w wydaniu PO - PSL może zdumiewać. Mimo alarmu poczynionego przez opozycyjnych posłów, mimo licznych notek blogowych, artykułów, jak choćby ten z ostatnich dni: Podatek katastralny i jego skutki społeczne. Wydziedziczenie milionów Polaków http://www.bibula.com/?p=57762 brak jest skutecznej reakcji.

Zastanawiam się, jaka jest tego przyczyna? Kto przeczytał owe informacje i dlaczego nimi się nie martwi? Skoro Polacy ufają wiadomościom internetowym, to dlaczego na ulicach nie widzę młodych zadłużonych na swój pierwszy kąt w koszulkach i z transparentami: TUSKU, ŁAPY PRECZ OD NASZEJ WŁASNOŚCI - nie było polecenia? A będzie?

Bez odpowiedzi na pytanie, kim są Polacy ufający w sondażach Internetowi, mamy marne szanse na to, by te i inne pomysły rządowe ekipy Tuska i Pawlaka nie weszły w życie. No, chyba że akcję protestów zorganizują nam Niepokonani, pokrzywdzeni, wrabiani. Tylko czy zrobią to za darmo? Na wszelki wypadek, gdyby ktoś uwierzył im, że obronią, to podaję link do relacji z kongresu, ludzi pokrzywdzonych przez bezduszną administrację, MarkaD i artykuł Piotr Marzec:Niepokonani, czy wkręceni? Do relacji Marka trzeba wrócić i powtórzyć pytanie, które tam postawił:
„Krzyk o urzędniczej samowoli i relatywizmie prawnym nie określa rzeczywistości ani nie podaje lekarstwa. Po co więc krzyczeć?”
Warto też pamiętać, kto patronuje tej pozornie apolitycznej akcji. Wyborowa "elita": Polsat, TVN24, Ruch Palikota, Polityka, Wprost, Biznes Center Club, gazeta.pl

Mam czasem nieodparte wrażenie, że nasze blogi czytają głównie agenci marketingu politycznego. A wiadomości i opinie tam pozyskane pozwalają sterować im naszymi reakcjami i organizować nasze protesty niekoniecznie tylko dla naszego dobra. O tym, że niektórzy z nas są w szkole sterowników zarządzających zasobami ludzkimi na potrzeby władzy, nawet boję się pomyśleć, bo zdrowy rozsądek nakazałby mi zająć się zmywaniem a nie pisaniem przy zmywaku.


Notek w wersji audio posłuchać można TU

czwartek, 14 czerwca 2012

Sponsorowany gwałt na zdrowym rozsądku

Nie tak dawno Stanisław Michalkiewicz w swym felietonie Duraczenie totalniackie z właściwym sobie poczuciem humoru przedstawił wcale nie śmieszny proces „przyzwyczajania ludzi do przeciwnego znaczenia słów”.

„Dzisiaj nowa formacja totalniaków usiłuje narzucić przekonanie, że tolerancja, to akceptacja - na przykład sodomitów i gomorytów, albo konfidentów w charakterze autorytetów moralnych. Z kolei wolność słowa oznacza według tych totalniaków uświadomienie sobie konieczności coraz to nowych ograniczeń swobody wypowiedzi”. – pisze felietonista. Do tego najlepiej nadaje się szczególna metoda cenzury - „tabu”. Coś jest tabu i o tym nie mówimy, nie piszemy, nie dyskutujemy, bo jest tabu.

Jest i inny proces, równie groźny jak duraczenie. Na własny użytek nazywam go sponsorowanym gwałceniem zdrowego rozsądku.

Nieważne czy to onet, czy wp, interia czy wiodące tytuły internetowych wydań gazet, wszędzie, obok doniesień o faktach, mamy sponsorowane ideologiczne newsy. Wieje z nich zgrozą; księża pedofile nic tylko gwałcą ministrantów, rodziców boją się dzieci. Nie ma dnia, by nie doniesiono o okrutnym ojcu, głupiej matce i biednych nastolatkach, które wolą skrobankę czy tabletki poronne niż porozmawiać z mamą, a w ich niedoli przeszkadza klauzula sumienia lekarza.

Oto poruszająca wyobraźnię opowieść.

Różne jej wersje można przeczytać prawie każdego dnia. Jest dyskoteka, jest alkohol. Dziewczyna znika. Znajduje ją w łazience koleżanka. Przyjaciółka nie zawiadamia policji. Nie wzywa do pobitej pogotowia. Odprowadza ją do domu, gdzie mieszkają ślepi rodzice; nie widzą, że córka z imprezy wróciła posiniaczona. I dobrze, że nie widzą. Szlaban na dyskoteki byłby jak nic.
Następnego dnia kochająca przyjaciółka prowadzi nieszczęsną do prywatnej kliniki (bogate te nastolatki nie ma co gadać). Pani doktor stwierdza gwałt, ale nie chce przypisać na wszelki wypadek tabletki poronnej (tu artykuł dokładnie wymienia nazwę pigułki). Dlaczego? Wredna pani doktor powołuje się na klauzulę sumienia. I jak tu nie walczyć z takim sumieniem?! Będzie dziecko z gwałtu. Winna będzie pani doktor.

Oszczędzę sobie, czytelnikom i słuchaczom opisu, na czym polega sponsorowanie przez przemysł aborcyjny i antykoncepcyjny takiego newsu. Każdy, kto ma choć odrobinę szarych komórek, sam to zauważy, pod warunkiem że nie jest, ogłupiałą młodzieżową prasą, nastolatką.

Co ma pozostać w głowie takiej nastolatki po lekturze owych sponsorowanych doniesień?

Nie ufaj rodzicom, policji, nie idź do lekarza, który ma sumienie. Możesz pić, a gwałt da się przeżyć bez konsekwencji, jeśli zdołasz się zaopatrzyć w tabletkę poronną. Pomóż tylko nam w walce z sumieniem lekarza tak, aby w twojej kieszeni zawsze na wszelki wypadek była cudowna tabletka. Pomóż ustanowić prawo gwarantujące tobie, a nie lekarzowi, wolność. Będziesz mogła bezpiecznie chodzić na dyskoteki, pić alkohol i puszczać się, ile dusza zapragnie.

Ale to nie wszystko. To nie jedyny gwałt na zdrowym rozsądku.

Za pieniądze podatnika wciskana jest nam ideologia genter. Zdrowy rozsądek zmusza nas do poprawnego myślenia. Jeśli płeć można wybrać, to dlaczego walczy się z terapią homoseksualistów i lesbijek? Dlaczego odmawia się im prawa do wiedzy, że mogą być kimś innym, a tyłek niekoniecznie musi służyć doznaniom seksualnym, bo jego przeznaczenie jest zupełnie inne?

Internet ugina się od reklam zdrowej żywności, logika nieubłaganie zmusza nas do wyciągnięcia wniosku; pozostała żywność jest niezdrowa. Jak to się więc dzieje, że jest dopuszczona do sprzedaży? Kto gwałci nasz zdrowy rozsądek i na tym zarabia?

Tabloidy, programy poranne dla gospodyń domowych w tv przepełnione są poradami o zdrowym trybie życia, zgodnym z naturą. Jak się do tych porad ma antykoncepcja ingerująca w zdrowy, zgodny z naturą, cykl płodności kobiety? Dlaczego tak atakowana jest naturalna metoda planowania w rodzinie poczęcia dziecka?
Nie szukaj odpowiedzi w mediach. Nie znajdziesz już jej nawet w pismach fachowych. Od kiedy instytuty naukowe są na usługach rynku i ideologii, nie ma pewności, że znajdziesz tam obiektywną ocenę naukowych odkryć. Afera z „ocieplaniem klimatu” najlepszym tego przykładem.

Nie mamy więc szans? Prędzej czy później aborcja zostanie zalegalizowana, środki poronne będą w szkolnej apteczce, a dzieci w przedszkolu będą bawić się w lekarza, który na życzenie doszywa pacjentom piersi, usuwa lub mocuje w kroczu siusiaka, a fabryki sztucznych biustów i penisów nie nadążą z ich produkcją? Ziści się sen feministek tak okrutnie obśmiany w „Seksmisji”?
Zamiast ekscytującego doznania w łóżku z ukochaną osobą, będziemy łykać tabletki bromowe, a dzieci będą się lęgnąć jak kurczaki w inkubatorach?
Zamiast mężczyzn będą tylko reproduktorzy niczym kolczykowane w stadach buhaje i ogiery?

Jedną z metod działania gwałtu na zdrowym rozsądku jest wmawianie wszystkim, że to jest nieuchronny proces, a ty ze swoją logiką, wartościami, wiarą, jesteś dinozaurem na wyginięciu. Jest to gwałt w tej chwili wszechobecny tak samo jak „duraczenie”, o którym pisze Stanisław Michalkiewicz.
Jaka jest na to najskuteczniejsza tabletka?

Nie ma chyba innej jak zdrowy rozsądek, nie rezygnuj z niego dla własnego i swoich bliskich dobra. Nie przeczytasz wszystkich książek, nie ma takiej kamizelki, która uchroni cię od kłamstw i szumu medialnego, ale zawsze możesz włączyć zdrowy rozsądek. Nie musisz wiedzieć, na czym polegała metoda Sokratesa w dochodzeniu do prawdy, ale zawsze możesz zadawać pytania, które odsłonią fałsz sponsorowanego gwałtu na twoim wciąż jeszcze zdrowym rozsądku.

środa, 6 czerwca 2012

Lemingu, obudź się wreszcie!

Szum medialny jest lepszy od narkozy. Znieczula trwale, a z błogiego snu nic nie jest w stanie wyrwać; ani fakty, ani argumenty. Żaden autorytet nie potrafi wzbudzić refleksji – Jak temu zapobiec?
Na moment lęk ściska gardło, przez głowę przelatują w popłochu myśli – Co by było, gdyby to była prawda? – ale na tym koniec.

Takie reakcje obserwowałam w związku z ustawą emerytalną. Mnie ona już nie dotyczy, co najwyżej może mnie czekać brak emerytury, gdy rząd ogłosi pustą kasę, ale młodych temat powinien był bulwersować. Owszem, reakcje były wrogie w stronę Tuska, Pawlaka, rządu, Palikota, Sejmu, prezydenta ale nic z nich nie wynikało.
A wystarczyło zainteresować się i choć chwilkę pomyśleć, policzyć, szukać odpowiedzi i skutecznych działań. Wszak podobno jesteśmy wolni, mamy demokrację, chroni nas prawo krajowe, międzynarodowe.

Zastanawiam się jednak, po co Tobie wolne słowo w Internecie, skoro nie umiesz z niego korzystać? Po co były te wszystkie demonstracje w sprawie ACTA, skoro myśleć samodzielnie, młody człowieku, nie potrafisz?

Czekasz, że inni za Ciebie pomyślą? Nie licz na to. Kasa państwowa nie napełni się samymi kredytami, potrzebne są składki. A kto je będzie płacił, skoro wkrótce staniemy się domem starców? A może wierzysz, że teraz przyjdzie czas na obiecaną politykę prorodzinną?

Jak Cię, młody lemingu, obudzić, jak zmusić, byś nie leciał wraz z innymi w przepaść, a włączył instynkt samozachowawczy?

Może ta wiadomość wyrwie cię z błogiego snu?
Marne szanse, bo została podana w takim opakowaniu, że nawet nie doczytasz jej do końca. Zainteresujesz się treścią informacji, której nadano tytuł mający zablokować twoje szare komórki, a włączyć emocje, wrogie emocje?

A jednak spróbuj przemóc siebie i przeczytaj, bo to dotyczy Ciebie i twoich marzeń o przyszłości. Być może zaciągnąłeś 30 – letni kredyt, czekasz niecierpliwie na swój dom. Poszczęściło Ci się. Miałeś umowę na czas nieokreślony, zarobki też nie najgorsze, dostałeś go. Snujesz plany. Zaręczyłeś się. Razem z dziewczyną odkładacie każdy grosz, bo przecież musisz mieszkanie wyposażyć w drzwi, podłogę, okna, wannę… meble. Chce wam się żyć i marzyć, nie możecie się już doczekać, kiedy przestąpicie swój próg.
Czasem przemknie myśl, że stałeś się niewolnikiem banku, ale co tam, na całym świecie biorą kredyty. Dasz radę, jesteście młodzi, rodzice pomogą… i niepokój mija.

Próbuję Cię dla twojego dobra obudzić zanim będzie za późno.

W ferworze informacji o EURO 2012, grożącej Ci kile, groźnych proszkach odchudzających, marszu rosyjskich kibiców przez Warszawę, mogłeś przegapić tę dla Ciebie w tej chwili najważniejszą. Może zauważyłeś nawet ją, ale zdążyłeś jedynie sarknąć- ci to mają problem - i posurfowałeś dalej. Mimo to, radzę, wróć. Przeczytaj do końca.

Posłowie PiS: rząd chce wprowadzić podatek katastralny
„Posłowie PiS Andrzej Adamczyk i Jerzy Szmit podczas wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie powołali się na projekt dokumentu: "Założenia krajowej polityki miejskiej do roku 2020".

W dokumencie jest mowa o wspieraniu zrównoważonego rozwoju ośrodków miejskich, który miałby być zrealizowany m.in. przez "zreformowanie systemu podatku od nieruchomości". W nawiasie znajduje się propozycja: "np. poprzez wprowadzenie podatku od wartości nieruchomości ad walorem lub podatku zależnego pośrednio od wartości nieruchomości".

- Ta propozycja mówi o tym, że rząd będzie próbował wprowadzić podatek od wartości nieruchomości, który powszechnie jest nazywany podatkiem katastralnym - uznał Szmit.

Wyliczył, że przyjęcie 1 proc. stawki podatku katastralnego spowoduje, w przypadku mieszkania o wartości 300 tys. zł, za które obecnie podatek wynosi rocznie od 100 do 200 zł, wzrost podatku wyniesie do 3 tys. zł.

- W przypadku domu jednorodzinnego stawka podatku od nieruchomości wynosi 500-600 zł. Po wprowadzeniu podatku mogłoby to sięgnąć 7 tys. zł - uważa poseł PiS.

Według Szmita, podatek katastralny uderzy w szczególności w osoby o niskich dochodach, które "przez pokolenia budowały swoje domy, składały się na mieszkania, wykupywały mieszkania komunalne" i w ludzi młodych.

Szef klubu PiS Mariusz Błaszczak wysłał pismo do premiera Donalda Tuska, w którym zwraca się do niego o wycofanie się z pomysłu wprowadzenia nowego podatku. Zwraca również uwagę, że termin przeznaczony na konsultację dla samorządów jest za krótki i powinien być przedłużony. (GK)
Wiem, drażnią Cię nazwiska posłów i partia. A zastanowiłeś się, dlaczego akurat tak dotarła do Ciebie ta wiadomość? Dlaczego tak nieudolnie jest zredagowana, a autor, który ukrywa się za inicjałami, pomija w niej istotne informacje, jak choćby tę, kto opracował dokument?
Może masz ją zlekceważyć, nie myśleć o niej, nie zastanawiać się, co będzie, jak nie starczy na kredytowe raty, utrzymanie domu i podatek katastralny?

Zanim zrobisz to, czego od Ciebie oczekują i zlekceważysz informację, może jednak choć przez chwilę zastanowisz się, dlaczego dziennikarz nie zapytał o opinię na ten temat posła koalicji PO – PSL, rzecznika rządu? Dlaczego nie pokusił się o sprawdzenie czy przypadkiem posłowie PiS nie mijają się z prawdą i sam nie sięgnął do dokumentu? Dlaczego wyliczenia i wnioski opatrzone są subiektywną wstawką „według posła…” itp ?

Odpowiada ci taka dziennikarska „rzetelność”? Czemu ma ona służyć? Czy przypadkiem nie odwróceniu od problemu Twojej uwagi i stępieniu Twojej reakcji?

A może sądzisz, że to jakaś nowość, ten podatek katastralny, że budżet się wali i rząd szuka pieniędzy?

No cóż, jesteś młody, ja jestem stara, surfuję niezbyt chętnie po Internecie, jestem pewna, że jeśli będziesz chciał, to znajdziesz odpowiedź na wszystkie wątpliwości, wyjaśnisz również i to, od jakiego czasu władzom i potencjalnym właścicielom twego przyszłego mieszkania marzy się podatek katastralny.
Tylko obudź się wreszcie, zanim będzie za późno i nie daj się nabrać na „przepisy przejściowe”, które zapewniać Cię będą, że minister właściwy zobowiązany jest do opracowania planu pomocy tym, których nie będzie stać na płacenie tego haraczu. Bo on jest wymyślony nie po to, abyś mógł zachować mieszkanie, ale po to, by za bezcen mógł go przejąć bank i komornik.