czwartek, 15 lipca 2021

Przywiązanie do Sodomy

Ziemię pokryła brązowa odrażająca maź. A do anielskich nozdrzy docierał odrażający smród. Szef anielskiego wywiadu Rafał zarządził śledztwo i wysłał na Ziemię Alfa i Kecefa.

Kiedy zanurzyli się w cuchnącą otchłań i wylądowali w centrum miasta, oczom im ukazał się potworny widok.
Na ulicach czołgali się młodzi i na oko zdrowi ludzie, niezdolni do utrzymania własnego ciężaru. Palili hasz, trzymając między kolanami żebracze miseczki. Pod rozchełstanymi, sztywnymi od błota ubraniami widać było prowokujące tatuaże, które zmieniały ich ciała w żywe afisze. Bezkształtne samice powolnie kołysały obleczonymi w pstrokate szmatki tyłkami. Kosmaci samcy podrygiwali, potrząsając obwisłymi cyckami i opiętymi w kalesony genitaliami.
A kiedy tak ten orszak samic i samców sunął ulicami wrzaskliwie domagając się prawa do propagowania własnego stylu życia i dotarł do ratusza, przywitała ich z szacunkiem rada miejska przyjmując do pilnego rozpatrzenia ich postulaty.
Ale nie ten widok był jeszcze najstraszniejszy.
Nad brzegiem kloacznych dołów jeszcze nie w pełni rozkwitłe, ale już ciężarne dziewczęta za pomocą żelaznych haków wyrywały ze swych wnętrzności płody i wrzucały je do ścieku – opowiada anioł.
Kiedy aniołowie wrócili do nieba i zdali raport, postanowiono wysłać ich jeszcze raz, by sprawdzili czy wśród tych taplających się w mazi brudu nie znajdą się tacy, którzy mogą podjąć działania uzdrawiające. Szanse były znikome, co potwierdził swoim śledztwem sam Abraham, ale należało próbować.
Kiedy aniołowie wrócili na Ziemię było jeszcze gorzej.
Mieszkańcy Sodomy znudziwszy się rozpustą, sięgnęli po okrucieństwo. Postanowili „dopaść tego, co nieuchwytne, zapanować nad tym, co wolne” i zaatakowali anielskich przybyszów.
W obronie ich stanął pijaczyna Lot, który udzielił im gościny. Nie był lepszy od mieszkańców, ale rokował nadzieję, że może się zmienić.

Dalej wiecie, jak to się skończyło, bo opowiadanie Władimira Wołkoffa „Anielska sól” z „Kronik anielskich” jest to uwspółcześniona parafraza opowieści biblijnej z Księgi Rodzaju. Same „Kroniki anielskie” wydane zostały po raz pierwszy w 1997r. Polskie wydanie ukazało się w 2007 r.
Opis Ziemi zalanej mazią brudu rozpusty i okrucieństwa nie zdezaktualizował się. Wprost przeciwnie, w przypadku Polski wydaje się proroczy.
Tak, pod tym względem w stosunku do Zachodu jesteśmy zapóźnieni. Tylko czy na pewno chcemy w tym wypadku go gonić?

Obrazy żywcem przeniesione z parad równości oglądamy dziś na polskich ulicach, a wszelkie nieśmiałe protesty są kwitowane cenzurą, ignorowane przez sądy. I nie ma co ukrywać, doskonale służą politykom do wywoływania emocji i podziałów.
Gdyby tylko o to pisarzowi chodziło, to może warto byłoby przeczytać opowiadanie jedynie jako ciekawostkę i stwierdzenie, że nic nowego, czego nie byłoby w przeszłości, nie przedstawia.
A jednak warto zwrócić uwagę na wrzucane w tekst, jakby na marginesie zdania, które są oceną opisywanych zdarzeń. Cytuję tu jeden z przykładów, w którym anielski narrator ocenia, ale i przywraca normalność.
Cóż za karykatura! Istoty te używały siebie wzajemnie bez opamiętania i odpychały się ze złością z powodu wzajemnego pożądania. Prawdziwa miłość to relacja, to dystans. Tu była sklejeniem, zespoleniem i splątaniem ciał – trzydziestogłowej bestii.

Najmocniejsza, najbardziej oskarżycielska jest końcowa scena. Wszyscy pamiętamy, że Lot miał wyjść z miasta z rodziną, nie oglądając się za siebie. Żona Lota nie wytrzymała i obejrzała się. Ciekawość zamieniła ją w słup soli.
Wołkoff dopowiada; to nie była tylko ciekawość. Tam, w Sodomie może i było źle, ale to był jej świat.

Wyrwała dłoń z ręki męża:
- Poczekaj chwilę, muszę tylko wrócić po...
Obróciła się na pięcie i otworzyła oczy.
Był ranek. przed nią rozciągała się olśniewająca pustynia. Spod niej unosiła się tylko mgła – to parowała woda z anielskich łez. Trzeszczały pokryte warstwą soli palmy. Na ziemi leżała przyobleczona w sól lalka. /.../ W powietrzu unosił się słony pył. Oczy żony Lota pochwyciły go w locie niczym dwa wiry. Nie miała nawet czasu krzyknąć. Była już tylko słupem soli”.

Jak nasza historia zakończy się? Zdążymy krzyknąć?

_______________________________________________

Ilustracja: Lot

Zapraszam do słuchania
audycja 1261 (czwartkowa)

środa, 7 lipca 2021

„Dla świętego spokoju”

Od kilku dni media społecznościowe nie żyją niczym innym jak przyjazdem Tuska. Podniecenie tym faktem podtrzymuje zarówno Platforma Obywatelska jak i media publiczne sprzyjające Zjednoczonej Prawicy.
Dzieje się tak, moim zdaniem, z dwóch powodów. Dla opozycji to próba wydostania się z dna i wywoływanie nastroju kłótni i podziałów społecznych z nadzieją, że powtórzy się rok 2007 i Polacy powiedzą, że mają dość, chcą spokoju, powrotu do normalności, a nie ciągłych awantur. W tle bowiem trwa usilna praca wyciągania ze ZP poszczególnych posłów tak, aby rząd mógł już co najwyżej administrować a nie reformować. A najlepiej, by doszło do przedterminowych wyborów.
Tę atmosferę nie gaszą media publiczne, bo w sposób mistrzowski Public Relations połączył odwiedziny Tuska z oskarżeniem Sławomira Nowaka. Tego chyba otoczenie byłego premiera nie przewidziało.
Jest też okazja do przypomnienia, jakie fakty, jakie zarzuty wobec rządu Tuska zadecydowały, że Polacy w większości powiedzieli - dość i dwukrotnie zagłosowali na PiS dając możliwość samodzielnych rządów. Tę możliwość niszczą jednak wewnętrzne konflikty i sytuacja międzynarodowa, w tym presja KE.
Nikt nie ma wątpliwości, że Tusk nie tyle chciał, ile musiał przyjechać i grać rolę męża opatrznościowego. Kwity, jakimi zapewne macha mu przed nosem Merkel a i Kreml w związku z katastrofą w Smoleńsku i aferami mafijnymi, nie dały mu wyboru.
Czy udało mu się zmobilizować i zradykalizować elektorat opozycji? To pokażą sondaże, o ile nie będą robione na zamówienie. W co należy jednak wątpić. Dlatego też nie warto nimi sugerować się i traktować je zbyt poważnie.

Ale jedno na pewno mu się udało. Swoim przyjazdem przykrył konwencję PiS.
Dobrze to czy źle?
To się okaże jesienią. Zapewne wszystko odbywa się według zaplanowanego scenariusza. I tu PiS jest o kilka długości przed opozycją.
Wygodniej też jest uniknąć szerokich publicznych dyskusji na zadane przez Jarosława Kaczyńskiego pytanie: Dlaczego mimo niewątpliwych sukcesów, jakie odniosła od 2015r. formacja ZP z Prawem i Sprawiedliwością na czele, wyniki sondaży są niższe niż sukces wyborczy.
Wśród przyczyn znalazł się covid. Tematu prezes nie rozwinął, nie powiedział, co konkretnie miał na myśli; perturbacje polityczne i gospodarcze czy nastroje społeczne związane nie tylko z restrykcjami sanitarnymi, ale również z kampanią szczepionkową i tzw. paszportami covidowymi.
To ja jako szary obywatel mojej Ojczyzny powiem Prezesowi, dlaczego epidemia przysłania, ku radości opozycji, sukcesy obozu rządzącego. Nie jestem ekspertem, więc można moją opinię blogera po prostu zlekceważyć, co niektórzy posłowie na Twitterze już dawno zrobili, wyciszając lub blokując moje komentarze.

1. Wystarczy porównać pierwsze zamknięcie Polski przez ministra Szumowskiego z działaniami min. Niedzielskiego, by mieć pewność, że Polacy to nie warchoły, którzy łykają wszystko, by zepsuć wielomiesięczny wysiłek rządu w zminimalizowaniu rozmiarów epidemii.

2. Potraktowano nas jak tłumoków, których można zastraszyć restrykcjami rodem z PRL. (zakaz wchodzenia do lasów, słynne 5 osób przy stole wigilijnym i zamknięcie cmentarzy).

3. Nieprzemyślane decyzje urzędnicze (To co byśmy jeszcze zamknęli?) doprowadzanie do bankructwa drobnych przedsiębiorców, którzy oparli się w swojej działalności na bankowych kredytach.

4. Zwykłe kłamstwa i manipulacje. Sztandarowy przykład kłamstwa premiera przed wyborami prezydenckimi, a przykład manipulacji to cyniczna wypowiedź rzecznika MZ; była marchewka teraz kij.

5. Ściganie za brak maseczki, bezprawne karanie mandatami i jednocześnie pozwolenie na marsze „wściekłych macic”.

6. Niczym nie uzasadnione wyjątkowe restrykcje wobec Kościoła katolickiego.

7. Zamknięcie szkół i uczelni, nauczanie zdalne.

8. Wszystko to byłoby do przeżycia jednak, gdyby nie wstrzymanie leczenia innych chorób, walki z amantadyną, restrykcji dyscyplinarnych wobec lekarzy, którzy nie zgadzają się z opiniami Rady Medycznej (na gębę, bo żadnych protokołów ze spotkań nie ma), cenzurowanie i zamykanie niewygodnych programów.

Dziś okazuje się, że było 150 tys. zgonów więcej niż w latach ubiegłych właśnie z powodu leczenia teleporadami i procedurom przyjmowania w nagłych wypadkach chorych do szpitala. Okazało się też, że liczba zgonów była przez ministerstwo zaniżana w porównaniu do danych GUZ.
Kwarantanny doprowadziły do tego, że Polacy zaczęli zamawiać prywatne testy i leczyć się sami zdobywaną z zagranicy amantadyną.
Efektem decyzji, które miały nas zatrzymać w domach, była rosnąca szara strefa w usługach.
Czy można było inaczej?
Myślę, że tak. Rząd poszedł po najmniejszej linii. Konstytucję wrzucił do kosza, pod naciskiem sądów, które anulowały mandaty, przedstawił w Sejmie ustawy nadające restrykcjom moc prawną.

Ale jest stokroć ważniejsze pytanie, które dziś Polacy sobie zadają; Rząd wykonuje polecenia Rady Medycznej, a czyje polecenia wykonuje Rada Medyczna?

Dziś też mamy powtórkę z roku 2020 tylko, że my jesteśmy już inni. Dokonała tego tępa propaganda szczepionkowa i zaprzeczanie oczywistym faktom takim choćby jak ten, że szczepionka jest w fazie badań, że przetestowano ją w ograniczonym zakresie, a koncerny nie biorą odpowiedzialności za skutki szczepień.
I tu znowu posłużono się kłamstwami i manipulacją. Dziś sowicie opłacone na bilbordach hasło premiera „Ostatnia prosta” zostało zamienione w straszenie kolejną mutacją wirusa i powrotem do obostrzeń jesienią. Rzekomo dobrowolne szczepienie przerodziło się w akcję wymuszania szczepień, choć do tej pory nie ma ustawy o odszkodowaniach w przypadku powikłań.
W tej akcji szczepionkowej posunięto się też do decyzji mogącej w przyszłości okazać się zbrodnią na dzieciach. Tłumaczenie, że w ten sposób dzieci zaszczepione ochronią starszych ociera się już o argumentację Mengele. Takich eksperymentów zabrania prawo międzynarodowe.
Wszystko to budzi emocje, które Polacy wyładowują w sondażach. I nie ma się co dziwić.

Na koniec władzom politycznym PiS chciałabym zadać pytanie. Czy nie dziwi ich, że na dwa dni przed kongresem partii min. Niedzielski oraz doradcy z Rady Medycznej – Horban i Gut rozpętują burzę w mediach społecznościowych zapowiedzią 3 trzeciej dawki szczepionki, być może już płatnej i możliwością wprowadzenia obowiązkowego szczepienia? Czy nikogo w PiS nie dziwi kolejny występ premiera Mateusza Morawieckiego, który jakby nigdy nic innego do tej pory nie mówił, zapowiada powrót do restrykcji jesienią?
Do tej pory mówiono nam, że szczepionka gwarantuje koniec epidemii, dziś słyszymy od premiera rządu Zjednoczonej Prawicy, że powinniśmy się szczepić po prostu dla świętego spokoju. To może dla świętego spokoju tak odwołać epidemię i wraz z nią ministra, który traktuje społeczeństwo jak gówniarzy?

_______________________________________________

Ilustracja:https://e-sochaczew.pl/static/files/forum/500/cnt_7061_covid.jpg

Zapraszam do słuchania
audycja 1259 (czwartkowa)