poniedziałek, 16 lipca 2012

Poselska odpowiedź na „Akcję antyszczepionkową”

Poseł PiS Jarosław Zieliński zareagował na nasze protesty w sprawie nowelizacji ustawy o obowiązkowych szczepieniach i rozesłał świstek wirtualnej kartki, przy czym pouczył nas, że należymy do lobby organizacji przeciwnych szczepieniu i tym samym krzywdzimy PiS. (tekst pod notką).

Nie zignoruję posła, odpowiem, choć to on powinien mi wyjaśnić, dlaczego mimo reakcji sprzeciwiających się nowelizacji ustawy, mimo licznych pytań kierowanych, między innymi, na Twitterze, do klubów parlamentarnych, w tym do przewodniczącego klubu Prawa i Sprawiedliwości, żaden poseł nie udzielił publicznej informacji na temat skandalicznej nowelizacji prawa łamiącego wolność osobistą, zagrażającego zdrowiu obywateli i narażającego państwo na finansowanie koncernów farmaceutycznych. Dlaczego dopiero „Akcja antyszczepionkowa” i masowe upublicznienie w Internecie wypowiedzi lobbystki pacjentów, Elizy Walczak, na posiedzeniu senackiej komisji zdrowia,Audycja 335 (niedzielna) spowodowały reakcję, niestety, tak żałosną, jak ta, przesłana drogą e-mailową, kartka?
Ale po kolei:
Poseł Jarosław Zieliński odpowiada na mój protest :
Szanowna Pani, w nawiązaniu do maila dotyczącego głosowania nad zmianą ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi przekazuję informację w tej sprawie z uprzejmą prośbą o jej przyjęcie oraz o to, aby nie upowszechniać nieprawdziwych informacji stawiających w niesprawiedliwie niekorzystnym świetle parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości.
Odpowiadam pytaniami, mam nadzieję, retorycznymi:
Co jest do czego? Kto jest dla kogo? Nos do tabakiery, czy tabakiera do nosa? Partia dla wyborców czy wyborcy dla partii? A co, jeśli partia szkodzi wyborcy? Czy ma prawo on protestować czy też musi milczeć, bo szkodzi partii?  
Szanowny poseł Jarosław Zieliński zarzuca pośrednio protestującym szerzenie nieprawdy, która szkodzi PiS. Dlaczego tylko PiS? Czyżby elektorat pozostałych partii godził się na bycie królikiem doświadczalnym koncernów farmaceutycznych? Przyznam, że nie sprawdzałam przynależności partyjnej osób, które, tak jak ja, podpisały się pod protestem i nie wybierałam też partii, wysyłając kopię tego protestu do posłów. Wszyscy podnieśli rączki, jak im kazano? Problem w tym, że tego po swoich posłach się nie spodziewałam. Przykre rozczarowanie.
Jako wyborca, dotychczas wiernie głosujący na partię mieniącą się opozycją w stosunku do obecnie rządzących, pytam się: Czy każda organizacja sprzeciwiająca się decyzjom polityków jest traktowana jako wroga partii?

Niestety mam poważne wątpliwości czy poseł Jarosław Zieliński czytał Ustawę z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi przed nowelizacją jak i wniesione poprawki. Śmiem twierdzić, że nawet teraz, w związku z nadchodzącymi protestami, nie zapoznał się z zastrzeżeniami przeciwników nowelizacji w takim kształcie.
Gdyby posłowie zasięgali opinii prawnej w różnych źródłach, jestem pewna, że do takich wpadek legislacyjnych nigdy nie dochodziłoby w partii, która w swej nazwie nosi prawo i sprawiedliwość. Niestety tego głosowania nie da się zrzucić na nieprzychylność mediów. Media rządowe akurat milczą jak zaklęte. O głosowaniu poprawek i zachowaniu posłów PiS dowiedzieliśmy się od internautów.
Otrzymałam od posła, domyślam się, fragment szerszej opinii, która zawiera jawne kłamstwa i niedopowiedzenia, a protestującym zarzuca szerzenie nieprawdy i szkodzenie partii pod wpływem ideologicznych uprzedzeń.
Nie powiem przez grzeczność, gdzie ja mam takie partie i takich polityków, którzy szkodzą mi.


Kłamstwem jest, że nowelizacja dotyczy tylko dzieci i młodzieży, bo dotyczy również dorosłych.
Kłamstwem jest, że tylko porządkuje dotychczasowe prawo w tym zakresie, bo w rzeczywistości je rozszerza poprzez daleko idące uogólnienia.


Jakim prawem PiS stoi na stanowisku, że obowiązkowe szczepienia są koniczne? Czy partia daje gwarancję obywatelom bezpłatnego skutecznego leczenia powikłań, czy może ktokolwiek je wykluczyć? Czy może poseł Zieliński wykluczyć, że skład szczepionki jest niedostatecznie sprawdzony i może szkodzić a nie zapobiegać? Czy państwo jest właścicielem naszych dzieci i nas samych?! Utrzymuje nas, pracuje na utrzymanie, kształci, ubiera, leczy skutecznie i troszczy się o nasze zdrowie? Czy nie jest tak, że to Wy, posłowie, jesteście na naszym garnuszku i przysięgaliście wierność Rzeczpospolitej i służbę Jej obywatelom?
Szczepionki powinny być dostępne w aptekach i to rodzic, dorosły obywatel powinien decydować o ich zakupieniu i zaszczepieniu swojej rodziny. Zaś obowiązkowo każdy powinien otrzymać szeroką i rzetelną informację za i przeciw szczepieniu. Musi mieć też pewność, że w przypadku powikłań otrzyma pomoc. Składka zdrowotna jak i podatki są przymusowe, więc mamy prawo oczekiwać rozwiązań chroniących nasze życie i zdrowie, a nie sankcjonujące podłączenie się do budżetu koncernów farmaceutycznych. Wara od zmuszania do szczepienia i pobierania leków. Tak rządzili naziści. Wracamy do powtórek w demokratycznym opakowaniu?

Twierdzi poseł Zieliński w przesłanym karteluszku wirtualnej bumagi, że nikt nie wnosił zastrzeżeń do projektu nowelizacji. Nie jest to prawdą. Mogę Panu wskazać liczne sygnały kwestionujące nowelizację ustawy, które pojawiły się w Internecie i które szły do biur poselskich. Pytam się, czy Prawo i Sprawiedliwość, partia, na którą do tej pory głosowałam i ufałam, że nie jest uwikłana w międzynarodowe koncernowe zależności, konsultowało nowelizację ustawy z podmiotami organizacji społecznych, które reprezentują pacjentów?
Partia, która szczyci się, tym , że potrafi wnieść swój sprzeciw wobec niekorzystnych unijnych rozwiązań legislacyjnych, potulnie wznosi rączki do góry, a jej posłowie nabierają wody w usta i zamiast wyjaśnić swoją decyzję, obwiniają protestujących?! Ciekawe pojmowanie roli posła. Nowelizacja została przeprowadzona cichcem w ferworze szumu medialnego po Euro 2012.
Polityków i posłów obowiązkiem było przeanalizowanie proponowanych w ustawie zmian z orzeczeniem II OSK 32/11 - Wyrok NSA w sprawie wymuszania na rodzicach obowiązkowych szczepień. To do Pana obowiązków należało zapoznać się z opinią prawną Fundadacji Lex Nostra i odpowiedzieć na stawiane prawne zarzuty.
Ale ponieważ, Pan, Panie pośle Zieliński, nie ma sobie nic do zarzucenia, to proszę swoim wyborcom i osobom, które podpisały się pod petycją odpowiedzieć publicznie na postawione, tylko choćby  niektóre, zarzuty wobec naniesionych zmian w nowelizowanej ustawie:
Charakter zmian wprowadzonych ustawą z dnia 15 czerwca 2012 r. o zmianie ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi dotyka i przekracza nasze wolności osobiste zagwarantowane konstytucją w Art. 40 i 41:
Oto dowody:
1. dawna definicja choroby zakaźnej - "choroba, która została wywołana przez biologiczne czynniki chorobotwórcze, które ze względu na charakter i sposób szerzenia stanowią zagrożenie dla zdrowia publicznego".
- definicja dobra, dlaczego trzeba było ją poprawiać? Kto wniósł tę poprawkę?
A przyjęta zmiana polega na odcięciu drugiego członu.

Obecnie zostało: " choroba zakaźna - choroba, która została wywołana przez biologiczny czynnik chorobotwórczy".

Czyli każde zachorowanie, niezależnie od skali, a nawet jednostkowe, stanowi podstawę do rozpętania obowiązkowych szczepień na różną skalę i na bliżej nieokreślonym terytorium!

2. Art. 5 zmienianej ustawy był również dobry, niczego nie ograniczał. Po zmianie uzyskał bardzo ogólny charakter: szczepienie nie musi być już ujęte w ramach Narodowego Programu Szczepień. Wprowadzono, między innymi, również obowiązek - poekspozycyjnego profilaktycznego stosowania leków i leczenia każdej osoby przebywającej na terytorium RP!
- dla kogo są korzystne te przyjęte zmiany? - pytam wszystkich posłów, nie tylko posła Zielińskiego.

3. Art. 32 daje, po przyjętej poprawce, powiatowemu inspektorowi sanitarnemu nieograniczony zakres stosowania przepisów ustawy!

4. Art. 36 ust. 2 Lekarz lub felczer decyduje o zastosowaniu środka przymusu i rodzaju przymusu bezpośredniego oraz osobiście nadzoruje jego wykonanie przez osoby wykonujące zawody medyczne.
- to prawie - jak dyktator!

Proponowane zmiany wydają się być realizacją skutecznego lobbingu zastosowanego przez koncerny farmaceutyczne. Nie są bynajmniej podyktowane ani moim zdrowiem, ani bezpiepieczeństwem. A raczej jest to droga do korupcji.
Kiedy leżałam w szpitalu, wieczorem przychodziła pani z pytaniem, kto życzy sobie środek nasenny. Czy ustanowiony nadzór nad takimi praktykami sprawuje właściwie kontrolę? Czy służą one zdrowiu chorego? Kto zagwarantuje nam, że podawane w myśl nowelizowanej ustawy leki, jak te hurtem rozdawane proszki na "słodki" szpitalny sen, nie są „eksperymentalne”, że konkretnemu pacjentowi nie zaszkodzą?

Do chwili uchwalenia widziałam nagłówki:
Obowiązkowe szczepienia dla wszystkich! Prezent rządu PO dla branży farmaceutycznej na koszt podatników! http://wolnemedia.net/prawo/obowiazkowe-szczepienia-dla-wszystkich/
 „Tym razem rząd ani minister zdrowia nie będą mieli nic do powiedzenia. Będą MUSIELI kupić szczepionki a wszyscy Polacy będą PRZYMUSZENI do ich wstrzyknięcia. I to nie jest teoria spiskowa”. – czytałam.

Teraz muszę poszerzyć tytuł: 
Prezent posłów i senatorów dla branży farmaceutycznej na koszt podatników i z narażeniem ich zdrowia i życia. Czy to samo zrobi prezydent? A czy kiedykolwiek zrobił inaczej niż rządząca koalicja?

Dalsza część cytowanego artykułu jak najbardziej aktualna:

„Zmiany ustawy likwidują też finansowanie zgłaszania niepożądanych odczynów poszczepiennych. Uprawnienia sanepidu podczas prowadzenia dochodzenia epidemicznego będą większe niż wojska, policji, prokuratury i sądów i będą prowadzone bez możliwości żadnej kontroli. Sanepid będzie miał prawo wglądu do wszystkich kontaktów (również telefonicznych i elektronicznych) osób podejrzanych lub zagrożonych chorobami zakaźnymi (czyli według nowej definicji- wszystkimi chorobami), do wejścia do mieszkania, zastosowania siły wobec każdego obywatela – i to wszystko bez konieczności uzyskania pozwolenia sądu, bez kontroli policji. Inspekcja sanitarna będzie miała uprawnienia większe niż służby specjalne a minister zdrowia traci prawo wydawania rozporządzeń regulujących jej prace i stosowane procedury wewnętrzne”.
Gdybyż to tylko chodziło o kasę. Na naszych oczach wprowadzane jest prawo, które tylnymi drzwiami wprowadza totalitaryzm. I nie jest to słowo bynajmniej na wyrost. Wystarczy jeden przypadek  prawdziwego czy wymyślonego zachorowania, wystarczy jeden inspektor, który ma zaległości płatnicze w banku, by cały kraj na zasadzie łańcuszka kontaktów został objęty inwigilacją i przymusowym szczepieniem.

A poseł Jarosław Zieliński, zamiast odpowiedzieć na te i inne argumenty, przysyła świstek, w którym kłamie się i posługuje manipulacją, a z tych, którzy sprzeciwiają czyni przeciwników i ciut nie ideologiczną sektę.

Autor przesłanego tekstu powołuje się na niezadowolenie społeczeństwa w przeszłości z braku szczepionek na „świńską grypę”. Polecam, Szanownemu Posłowi prześledzenie, mimo natłoku pracy i przemęczenia wskutek nieustannego podnoszenia rączek do góry, historii dotyczącej tzw. „pandemii świńskiej grypy” . Na pandemii grypy rządy straciły miliardy

Przypominam również pewną piarowską zagrywkę Ewy Kopacz, która bardzo podniosła PO słupki, twierdząc, że nie kupi szczepionek, bo koncerny nie chcą wziąć na siebie odpowiedzialności za bezpieczeństwo szczepiących się. Ten wzrost notowań świadczył o tym, że społeczeństwo doskonale wiedziało, iż „świńska grypa” to nic innego jak realizacja programu marketingowego koncernu. Przećwiczyło to na "ptasiej grypie".


Czy zna ktoś grabie, które grabiłyby od siebie? Czy zna ktoś koncern farmaceutyczny, któremu będzie zależeć na zdrowiu Europejczyków, w tym Polaków? Skuteczna szczepionka to koniec szmalu. Nowa choroba, to nowe zyski.
Co teraz będzie się działo? A no, będziemy mieli raz po raz grypę już nie ptasią czy świńską, a grypę złodziejską.
Sztaby żelazne na drzwi przed inspektorem powiatowym trzeba będzie zakładać? Do lasu uciekać?
__________________________________________
Wersja audio:

Audycja 338 (czwartkowa)

__________________________________________

Załącznik: odpowiedź posła Jarosława Zielińskiego

W związku z pojawieniem się na stronach internetowych koleżanek i kolegów Posłów licznych apeli, listów otwartych czy petycji związanych z przyjętą przez Sejm RP nowelizacją ustawy: o zmianie ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi uchwaloną w dniu 15 czerwca 2012 roku, pragnę Państwa poinformować że:

- W trakcie prac nad nowelizacją ustawy, a także w samym projekcie rządowym (druk nr 293), ani w poprawkach poselskich do ustawy, nikt nie zgłaszał uwag podważających dotychczasowy porządek prawny, związany z obowiązkowym kalendarzem szczepień ochronnych.

- Prawo i Sprawiedliwość, zgodnie z propozycją Komisji Zdrowia, zagłosowało więc za przyjęciem ustawy, która miała głównie charakter porządkujący aktualnie obowiązujące przepisy oraz przepisy dostosowujące działalność terenowych stacji SANEPID-u do obowiązujących obecnie warunków organizacyjnych.

- Prawo i Sprawiedliwość stoi na stanowisku, iż Inspekcja Sanitarna powinna mieć charakter policji sanitarnej i być podporządkowana Ministerstwu Zdrowia, a nie jak ma to miejsce obecnie jednostkom samorządu terytorialnemu (starostowie i rady powiatu).

Pojawiające się w Internecie apele są odzwierciedleniem tak zwanych ruchów i organizacji antyszczepionkowych, które wzorem innych krajów europejskich i Ameryki stawiają sobie za cel zlikwidowanie prawnych podstaw przeprowadzania obowiązkowych szczepień ochronnych populacji. Ich oddziaływanie – często bardzo hałaśliwe - na regulacje systemów zdrowia publicznego w Europie i Ameryce mają znaczenie marginalne.
Pragnę przypomnieć Szanownym Państwu Posłom, że w trakcie naszej krytyki dotyczącej rezygnacji z zakupu szczepionek przeciw świńskiej grypie, w trakcie epidemii w 2010 roku, ci sami autorzy, te same organizacje popierały ówczesną Minister Zdrowia, Panią E. Kopacz, która tłumaczyła swoją indolencję brakiem możliwości zakupu szczepionki dla grup podwyższonego ryzyka tymi samymi argumentami na przykład: „Szczepionki są szkodliwe, niebezpieczne i mogą stanowić wręcz śmiertelne zagrożenie dla pacjentów, którzy chcieli się zaszczepić”. Taka argumentacja mija się z aktualna wiedzą i praktyką medyczną.

Podsumowując, jeszcze raz informuję:
1. Przedmiotem nowelizacji przywoływanej w apelach ustawy nie był problem obowiązkowych szczepień ochronnych . Kalendarz szczepień dotyczących dzieci i młodzieży obowiązuje w Polsce od kilkudziesięciu lat.
2. Uważamy, że szczepienia ochronne przeciwko niektórym chorobom zakaźnym w Polsce powinny mieć nadal charakter szczepień obowiązkowych wśród dzieci i młodzieży.
3. Jako Przewodniczący Komisji Zdrowia z całą mocą informuję państwa, że ani w przedłożeniu rządowym ani w zgłaszanych poprawkach nikt nie zgłaszał postulatu odejścia od kalendarza szczepień obowiązkowych w Polsce.
W związku z powyższym, pojawiające się w Internecie apele stanowią reakcję niektórych, najczęściej marginalnych środowisk. Uważam, że nie maja one charakteru politycznego. Epatowanie Państwa Posłów postulatem nie głosowania nie na Prawo i Sprawiedliwość w kolejnych wyborach, moim zdaniem, nie ma racjonalnych podstaw ideowych i socjologicznych.

czwartek, 5 lipca 2012

Kto jest kłamcą; premier Donald Tusk czy jego ministrowie?

Gazeta Wyborcza w dniu 11 listopada 2011 roku, a więc  w  miesiąc po wyborach do Parlamentu, doniosła: Podatek katastralny nam nie grozi. Premier ucina spekulacje

Na pytanie posłów PiS Donald Tusk odpowiedział:

Trudno mi mówić za następców. W naszych planach nie mamy wprowadzenia podatku katastralnego, chociaż zdajemy sobie sprawę, że w wielu państwach jest on dość użytecznym narzędziem. Otwarcie jednak odpowiadam, że mój rząd nie zakłada wprowadzenia tego podatku.

Wydawało się, że sprawa zamknięta, zwłaszcza że ewentualne podwyższenie podatków miało być alternatywą dla podniesienia wieku emerytalnego.

Pamiętamy?

…albo dłużej pracujemy, albo wyższe podatki.

Mimo opinii ekspertów, mimo sprzeciwu i wyliczeń sejmowa maszynka do głosowania  przegłosowała, co chciała.
Skąd więc gorączkowe szukanie kolejnych możliwości opodatkowania Polaków, których zarobki wynoszą 1/5 zarobków w Niemczech, a ponad 2 mln rodzin żyje w ubóstwie?

Dociekliwi znaleźli przyczyny. Na stronie Ministerstwa Finansów opublikowano 15 czerwca

„Szacunkowe dane o wykonaniu budżetu państwa
za okres styczeń - maj 2012 r.



Oto wymowna statystyka:

DOCHODY: planowano: 293 766,1  wykonano - 113 501,3, co stanowi -  38,6 planowanych dochodów.
Gdzie  znaleźć brakujące w budżecie wpływy?

Ale to nie wszystko.
W budżecie przygotowanym przez rząd Tuska już w czerwcu ubiegłego roku zaplanowano deficyt w  wysokości - -34 999,6.
Matematyka jest bezpartyjna. Na koniec maja deficyt wynosił: -27 029,4, co stanowi: 77,2 procent całej sumy, zaplanowanej w budżecie dziury.
Jak ją załatać ?

Nie trzeba być ekonomistą, by zdawać sobie sprawę, że czeka nas jesienią korekta budżetu. Rząd zwiększy deficyt? Zaciągnie następne pożyczki czy będziemy czekać na wypłatę emerytur, pensji budżetówki do następnego roku, kiedy  nowy plan budżetowy zagwarantuje wyższe dochody? Jakim sposobem?

Każdego dnia media donoszą nam o majsterkowaniu rządu  przy podatkach.  Tusk realizuje obietnice. Które podatki wzrosną?


Najbardziej w tym wszystkim szokuje demagogia wzięta żywcem z retoryki komunistycznej.
No bo niby jak rozumieć okrzyki medialne, uzasadniające obciążenia podatkowe Polaków?


Zabrać ulgi bogaczom!

Czy pełne rewolucyjnego entuzjazmu ministra Rostowskiego wyznanie:

Większość Polaków ciężko pracuje na swoje pensje i z bólem oddaje skarbówce 19-procentowy podatek od uczciwie zarobionych pieniędzy. Ci jednak, którym żyje się znacznie lepiej - artyści, piosenkarze i dziennikarskie gwiazdy - płacą podatek tylko od połowy swoich wysokich dochodów. I gdzie tu sprawiedliwość?!

Lenina naczytał się czy jak? A może zapatrzył się pan minister na Gomułkę? Ten wyzwał artystów od „alfonsów skąpanych w rynsztoku”. Wszystko jeszcze przed artystami?

Ale jak już tak o sprawiedliwość chodzi, to zapytam ministra liberalnego rządu.
- Panie, ministrze Rostowski, gdzie płaci pan sprawiedliwie swoje podatki; w Polsce czy w Anglii?
 
Tu polecam wywiad  przeprowadzony onegdaj przez Bernarda dla www.blogpress.pl  http://www.youtube.com/watch?v=UmE4jQyZBdk
Wróćmy jednak do podatku katastralnego.
Historię ujawnienia przymiarki do tego podatku podałam w poprzednich notkach: Lemingu, obudź się wreszcie!

Pisać czy zmywać?
Tam tez zamieściłam niektóre  linki.
Ostatnio interesujący  artykuł o własności i jej roli w upodmiotowieniu Polaków zamieścił w swoim blogu Gadający Grzyb:
O uobywatelnieniu przez własność  Można też posłuchać: Audycja 333 (niedzielna)


Nie zamierzam więc powtarzać tego, co już zostało powiedziane. Poruszam kolejny raz sprawę podatku katastralnego, bo wrzawa wokół niego nagle i niespodziewanie ucichła po konferencji, w której Jarosław Kaczyński zapowiedział:
Wszelkimi możliwymi metodami, to znaczy przez ogólny sprzeciw, akcje społeczne, zgłaszanie odpowiednich poprawek, a także zgłoszenie tego (przepisów dot. podatku katastralnego - PAP) do Trybunału Konstytucyjnego, bo jest to niezgodne z zasadą równości obywateli, będziemy z tym walczyć. Jeśli przejmiemy władzę, to natychmiast ten podatek zniesiemy


O dziwo, wreszcie zadziałało, odezwały się w końcu „nożyce”. Prawie natychmiast w Rzeczpospolitej ukazało się   dementi premiera, który akurat przebywał w Brukseli: Podatek katastralny? Nie wprowadzimy - zapewnia premier

Nie planujemy, nie przewidujemy wprowadzenia podatku katastralnego.

Dodatkowo zamieszczono też tam opinię ministerstwa finasów:

W Ministerstwie Finansów nie są prowadzone prace nad zmianą zasad opodatkowania nieruchomości, a w szczególności nad wprowadzeniem podatku, w którym podstawę opodatkowania dla wszystkich rodzajów nieruchomości i ich części stanowiłaby wartość nieruchomości (tzw. podatek katastralny)" - poinformowało ministerstwo w komunikacie opublikowanym na swojej stronie internetowej.

Donald Tusk ponadto stwierdził, jak zwykle "pojednawczo", bez języka nienawiści i demagogii, że nie wszystkim, co mówi pan prezes, trzeba się śmiertelnie przejmować.


Już, już gotowa byłam uwierzyć  premierowi, gdyby nie pewna drobnostka,  którą  podzieliłam się pod artykułem w komentarzu, ale mi go nie zamieścili  Ciekawe dlaczego? ;-)

Otóż w internecie jest i inna informacja, odmienna od tej, którą przekazał premier i jego ministerstwo:
Podatek katastralny wprowadzany kuchennymi drzwiami


Czytam:

Wiceminister w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego Marceli Niezgoda potwierdził, że trwają prace nad podatkiem katastralnym. Jest już oficjalny dokument w tej sprawie. Rząd będzie obradował nad nim na przełomie czerwca i lipca. Zespół, który opracował stosowną ustawę działa już od 2 lat!
/…/ Jeśli prace będą szły zgodnie z planem to podatek katastralny zostanie przegłosowany najpóźniej do 30 listopada. Do tego bowiem dnia trzeba uchwalić wszystkie okołobudżetowe ustawy na 2013 rok.


I wszystko stało się niby jasne. Dokumenty, w których znajduje się zapis o podatku, nie zawierają  nazwy „katastralny”. Teraz będzie się nazywał podatkiem ad valorem. (Prawda, że piękna starożytna nazwa i tylko dla znających łacinę? I nie straszy katastrem). A premier i ministerstwo finansów nic o tym nie wie, bo zajmuje się tym zespół w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego, a wiceminister Marceli Niezgoda reprezentuje w nim koalicjanta. W razie czego za podatek katastralny można obwinić PSL.

Po tej informacji pozostaje mi już tylko zacytować komentarz internauty pod dementującą wypowiedzią premiera:

Wierzę tylko w zdementowane informacje. Znaczy, wprowadzą. A przynajmniej , spróbują.

I zadać intrygujące pytanie:

Kto jest kłamcą; premier czy jego ministrowie?