środa, 10 marca 2010

Krajobraz po ukraińskiej burzy


Wracam do tematu, bo winna jestem to wszystkim komentującym pod  notką
Nie licząc moich, znalazło się tam blisko 60 komentarzy różnej treści. Nie było jednak w większości z nich agresji ani żądzy zemsty. Raczej bolesne wspomnienia  i potrzeba rozliczenia się w prawdzie z tragiczną przeszłością. Żal do decydentów, że tego do tej pory nie zrobili.

Stało się jednak ostatnio coś, czego chyba politycy do końca nie przewidzieli.
Klęska wyborcza Wiktora Juszczenko i Julii  Tymoszenko paradoksalnie wyprostowała krzywe zwierciadło historii na usługach polityków.
Skandal z odznaczeniem Bandery pozwolił też wrócić do  nadania  tytułu Bohatera Ukrainy  Szuchewiczowi w 2007 r. Wtedy nie było ani rezolucji, ani protestu prezydenta czy premiera.

Wtedy prawdę poświęcono dla polityki.

Dlatego nie tyle sama zapowiedź anulowania tych odznaczeń przez nowego prezydenta Ukrainy jest tu ciekawa, ile nagłe odzyskanie wzroku i słuchu przez polityków.

Wreszcie można powiedzieć, że jest to skandal i uzyskać poparcie nawet w  rezolucji Europarlamentu.
Nagłe przejrzenie na oczy czy zmiana kierunku wiatru i kto ten wiatr sieje? Czy długo będzie tak wiał?
Gdybym źle życzyła Ukrainie i Ukraińcom, to powiedziałabym, że jak zawsze, kiedy już, już na nienawiści do Lachów mieli samoistnu Ukrainu na wyciągnięcie ręki.
Nie życzę jednak Ukrainie źle i wierzę, że nawet Ukraińcy wschodniej Ukrainy nie pragną powrotu do ZSRR- bis.  Rosji wystarczy zabezpieczenie swoich militarnych i gospodarczych interesów, a Ukraina dojrzeje do swej upragnionej wolności.

Dla nas Polaków pozostaje, mimo wszystko, niepokój. Jaka teraz po wyborze prorosyjskiego prezydenta Ukrainy będzie unijna, w tym polska, polityka wschodnia?

Czasem trzeba oddalić się od  świata, który się opisuje, by dostrzec to, czego nie widać z bliska.
Jak widzą ową politykę nasi rodacy zza oceanu?
Po publikacji mojej notki na głównej stronie onetu otrzymałam list od redaktora tygodnika Polonii kanadyjskiej  „Życie” www.zycie.ca  - Wojciecha M. Wojnarowicza
Jeśli do tej pory o tym w swoim blogu nie napisałam, mimo mojej radości, to tylko dlatego, że tak wiele się dzieje, że przestaję panować nad swoim zmywakiem.
Myślę, że warto  na chwilę oderwać się od własnych myśli i przeczytać, co inni mają do powiedzenia.
Można odnieść wrażenie, że polskie ofiary Drugiej Wojny dzielą się na dwie kategorie - takich, o których należy pamiętać, i takich, których potworne, nieludzkie cierpienie wyraźnie naszym elitom nie pasuje. Rzeź Wołynia przykrywano tak długo politycznie poprawnymi eufemizmami, a środowiska kresowe tak długo określano jako politycznie nieodpowiedzialnych oszołomów, że trudno się teraz czepiać Juszczenko. W końcu, jeśli Warszawa głosem rządu i swych elit tematu nie podnosiła, to znaczy, iż można uczynić z Bandery bohatera Ukrainy”. – pisze  Wojciech M.Wojnarowicz w stałej rubryce  tygodnika „Pisane z pamięcihttp://www.zycie.ca/category/felietony/wojciech-m-wojnarowicz/

Najchętniej przytoczyłabym każde zdanie z tego felietonu, bo po prostu zgadzam się z poglądami autora. Tylko z  konieczności odsyłam do bezpośredniej lektury  felietonu pod wymownym tytułem „Błękitny Kijów”.
Tu  może tylko jeszcze jakże ważna dla nas i dla Ukraińców pointa:
„Można założyć, iż nowe pokolenia Polaków i Ukraińców odsuną bolesną historię w przestrzeń muzeów i historycznej pamięci. Polska i ukraińska pamięć o Chmielnickim będzie zawsze rozbieżna. I to nie jest problem. Ale kwestia UPA jest inna. Tu konieczna jest konfrontacja ze złem ideologii, nawet jeśli to zło ktoś chce uzasadniać historycznymi krzywdami. I dlatego klęska Juszczenko jest dla nas powodem do optymizmu. Bo oznacza to, że ogromna większość Ukraińców odrzuciła cyniczną grę na nacjonalizmie. Teraz zaś Warszawa musi zacząć rozmawiać z Kijowem nie z pozycji anty-Kremlowskiego adwokata, ale partnera. Oby i Kijów, kontrolowany teraz ze wschodu Ukrainy był do tego nowego rozdania gotowy”. 

Czy tak będzie teraz wyglądała polityka zagraniczna między Polską  a Ukrainą?  Pytanie raczej retoryczne, bo czyż jest  inna droga?


Na szczęście  mama Katarzyna nie jest politykiem i nie musi zmieniać swojego zdania, dopasowywać do krajobrazu po burzy.  Nikogo nie muszę  przekonywać, że nagle to, co wydawało się czarne, było i jest białe, tylko ten, co patrzył, był daltonistą.    
Smutny  w tym wszystkim pozostaje  jednak fakt, że cały ten polityczny cyrk wokół ukraińskich rzeźników spod znaku Bandery odbył się kosztem cierpienia rodzin ofiar ludobójstwa na Wołyniu, Podolu i zachodniej Galicji.  Nie da się tego odrobić ani uchyleniem odznaczenia, ani rezolucją Europarlamentu, ale jest to możliwe, pod warunkiem, że margines politycznych oszołomów  pozostanie marginesem. I oby nie musiała się tym zajmować za nas Rosja. Czego życzę zarówno sobie i moim rodakom jak i Ukraińcom.

2 komentarze:

  1. Katarzyno, nowe otwarcie między Polską a Ukrainą wyznacza zapewne reklama piwa Carlsberg (jesień 2009) http://tiny.pl/hx6qt :/
    Głosowałam na L. Kaczyńskiego, ale choćby jego próby marginalizacji rzezi wołyńskiej, sprawiły że drugiego razu nie będzie.

    Pozdrawiam, I.

    OdpowiedzUsuń
  2. @Anonimowy
    Ja również za podpisanie traktatu bez ustawy kompetencyjnej

    Również pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń