Jedni pracują w sztabach wyborczych, piszą, dyskutują, agitują, przygotowują się do pracy w komisjach wyborczych, szkolą mężów zaufania, biegają z wywieszonymi na brodzie językami ze zmęczenia, by wszystko dopiąć na ostatni guzik.
Inni sterują pilotem po kanałach jedynie słusznych mediów lub surfują po wieszczących klęskę portalach i forach. Po czym w drodze do lodówki po kolejne piwo mruczą pod nosem – To nie ma sensu i tak przerżniemy. Sfałszują wynik. Tylko obalenie systemu siłą ma sens. Nie oddadzą władzy dobrowolnie.
Drudzy wychodzili z salonów wroga i wygłaszali płomienne mowy, pisali artykuły, książki na temat bezsensownych zbiorowych samobójstw Polaków.
Patriotyzm objawiający się w czynie nigdy nie był wartością powszechną. I nigdy nie wynikał jedynie z pobudek politycznych, zawsze wiązał się z osobistymi wyborami idei, wiary, umiłowania własnej godności i przywiązania do wolności ponad lęk o karierę, przyszłość czy nawet - życie.
Nie wiem, bo nikt tego jeszcze nie wie, jaki będzie wynik wyborów, nikt nie wie, jak zachowa się europejska „Trojka” i rosyjska partia w Polsce w przypadku klęski Komorowskiego. Może, protokoły zaleje woda, spłoną w samochodzie, zjedzą je myszy jak króla Popiela, może tym sposobem wyciągną nas na „Majdan” i będą do „chuliganów” i „warchołów” strzelać nie tylko kulami gumowymi? Któż może zaręczyć, że to się nie zdarzy?
Może być też tak jak w przypadku uchwalenia Konstytucji 3 Maja; wygrana Andrzeja Dudy zmobilizuje wrogów silnej Polski.
Nikt nie zagwarantuje nam, że ewentualne zwycięstwo Andrzeja Dudy i PiS w wyborach parlamentarnych nie przyspieszy scenariusza przećwiczonego w Hiszpanii, Portugalii czy Grecji.
Ale może być również inaczej; zwycięstwo Andrzeja Dudy zatrzyma szaleńczy wyścig z czasem w uchwalaniu ustaw niszczących do reszty Polskę.
A może być i tak, że PiS mimo wygranej nie będzie rządzić Polską, bo koalicja dotychczasowych graczy nie dopuści do tego.
Wówczas prezydent stojący w opozycji do rządzących będzie na wagę wolności. Jego nie będzie można odwołać, zakneblować czy wsadzić do Tupolewa. Ten numer już nie przejdzie.
Rodzaj broni w walce dyktuje przeciwnik. Dziś mamy karty do głosowania i urny wyborcze, jutro może być potrzebna nasza walka albo praca przy odbudowie Ojczyzny.
Nie zmarnujmy tej szansy. Nie mówmy – to nie ma sensu, bo to nieprawda. Wmawiają w nas taką postawę ci, którym bardzo zależy na niskiej frekwencji i rozbiciu głosów.
Ps.
Idę na wybory z własnym długopisem. Do zobaczenia w lokalach wyborczych :-)
Pozdrawia mama Katarzyna
___________________________________________
Zapraszam do słuchania:
audycja 629 (czwartkowa)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz