czwartek, 17 czerwca 2021

Kościół Putina

„W pokoju znajdują się dwie matki, dwie córki, jedna babka i jedna wnuczka; ile to w sumie osób?”

Taką to oto zagadką profesor Piotr Piotrowicz, fizyk zajmujący się fizyką metafizyczną, bohater opowiadania Dowód z opowieści Władimira Volkoffa Kroniki anielskie udowadnia, wbrew wyznawanemu przez siebie ateizmowi, istnienie Boga, konkretnie – istnienie Boga w trzech Osobach.
Dzieje się to wszystko w obecności tragicznej postaci prawosławnego popa, którego czekista traktuje jak psa, by wymusić zeznania. Na obficie zakrapianą kolację przyprowadza go skutego łańcuchami, spragnionego i głodnego.
Kiedy profesor z zapałem wyjaśnił, zamroczonym alkoholem biesiadnikom, na czym polega uniwersalne równanie na przykładzie owej zagadki, „zapadła cisza. A siedzący pod stołem ksiądz szczeknął:
- Właśnie dowiodłeś istnienie Boga, łajdaku”.

I ten oto dowód fizyka mógł kosztować go życie. Zostaje doprowadzony do Iljicza. Spodziewa się najgorszego; przesłuchań, tortur śmierci w piwnicach budynku Wszechrosyjskiego Towarzystwa Ubezpieczeniowego. Tymczasem Illicz, po upewnieniu się, że faktycznie naukowiec jest w stanie udowodnić istnienie Boga, przywołuje Feliksa Edmundowicza, który jasno przedstawia nowy sposób walki z religią, z wiarą.

Jego plan jest jasny, skoro „wiara zakłada brak pewności./.../. Postanowiliśmy więc zniszczyć wiarę, która jako jedyna może doprowadzić do realizacji Bożego planu. Użyliśmy dostępnych środków - terroru, propagandy, infiltracji... Ale okazało się, że te środki, jakże skuteczne w walce politycznej /.../są zupełnie nieskuteczne w walce z wiarą. Wiara wciąż się nam opiera – wyjawia Feliks Edmundowicz.

Profesor na międzynarodowej konferencji prasowej ma wygłosić wykład i przekazać światu, że nie musi już wierzyć w Boga, bo Bóg istnieje. W zamian za to otrzyma trzymiesięczne wakacje w Soczi, a partia w tym czasie utworzy dla niego katedrę chrześcijaństwa bolszewickiego.

Niestety plany towarzysza Ilicza nie ziściły się za jego życia. Machina terroru w tym czasie pochłonęła 2691 księży, 1962 mnichów, 3447 zakonnic., obracały się w gruzy tysiące cerkwi, a dzieci recytowały z pamięci w szkołach - „„Elementy składowe człowieka o wadze 70 kg: mięśnie i skóra – 50kg, kości – 15kg, narządy wewnętrzne – 5kg, dusza – 0 gramów”.
Profesor też nie wypoczął w Soczi, zginął marnie, odarty z ciepłego płaszcza przez gang bezdomnych dzieci rewolucji.

Nie znam pisarza, który by z taką pasją i z takim znawstwem odsłaniał mechanizmy działania komunistów. Kto nie spotkał się jeszcze z twórczością Vladimira Volkoffa, ten nie zna prawdziwego oblicza czerwonej zarazy, choćby przewertował tysiące dokumentów. By zrozumieć istotę terroru komunistycznego nie wystarczy opisać zbrodnie, które są konsekwencją idologii.
Los Piotra Piotrowicza, bohatera opowiadania, nie był czymś wyjątkowym, posłużył jednak autorowi do pokazania obsesji bolszewików, by zdobyć nie tylko władzę, ale pokonać Boga i stać się „bogiem” dla swoich ofiar.

Jak mówi stare przysłowie, co się odwlecze nie uciecze. Ideę bolszewickiego kościoła bez wiary w istnienie Boga doskonale realizuje od wielu, wielu lat Władimir Putin. Modli się pobożnie w cerkwi, nie morduje i nie prześladuje hierchów. Kontrolowani od 1943r. dekretem Stalina kolejno przez NKWD/NKGB/ KGB nie stanowią zagrożenia dla władzy, wprost przeciwnie; stanowią narzędzie władzy Putina.
Nam czytelnikom opowiadania i obserwatorom poczynań współczesnych komunistów, ograniczających wolność religijną w związku z pandemią, pozostaje refleksja – czy przypadkiem nie tylko covidem zostaliśmy zaatakowani.

_______________________________________________

Ilustracja:własna

Zapraszam do słuchania
audycja 1253 (czwartkowa)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz