wtorek, 22 września 2015

Wybór jeszcze należy do nas

Problem narastającej emigracji z Bliskiego Wschodu zaskoczył nas. Tysiące wędrujących drogami Europy młodych, silnych mężczyzn zdumiewa i przeraża. Kto i dlaczego tak okrutnie drwi z sytej Europy? Do nich dołączają tysiące emigrantów z Afryki. Gdzieś tam każdy z nas od wielu lat słyszał, że Włosi, Francuzi, Hiszpanie mają z nimi problem. Nie dotyczył on jednak nas, więc spokojnie klepaliśmy swoją polską biedę, rozmawiając przy rodzinnych stołach o tym, jak „ciapaci” zaczynają zmieniać zachodnie kraje.

Dziś z internetowych portali wieje grozą. Autorzy memów prześcigają się w epatowaniu makabrycznymi zdjęciami egzekucji dokonywanych przez islamistów na chrześcijanach. Zdjęcia z obozów biją w nas współczuciem dla dzieci i budzą strach przed tym, co nas czeka, gdy hordy fanatyków muzułmańskich dotrą do polskich miast.

Ze zdumieniem i przerażeniem odbieramy totalną propagandę lewacką dziennikarskich gnomów wyzywających Polaków od ksenofobów, zdradę Polski przez Donalda Tuska, przez rząd Ewy Kopacz i jednocześnie szukamy sposobów w gorących dyskusjach, by Polskę uchronić przed najazdem współczesnych „hunów”. Otrzymujemy przy tym z różnych stron próby odpowiedzi, dlaczego tak się dzieje.
Nie będę ich przytaczać, bo pamiętam o starej maksymie; prawdy o wojnie dowiadujemy się po jej zakończeniu. Teraz dociera do nas głównie propaganda. Można mieć tylko nadzieję, że są tacy, którzy rozumieją sytuację i wiedzą jak nas chronić.

Z nadzieją patrzymy na kalendarz; za kilka tygodni może karta się odwróci, może polskie władze staną we wspólnym działaniu z Węgrami, Słowacją i Czechami. Dziękujemy Bogu za mądrość wyboru prezydenta, bo nie trzeba wielkiej wyobraźni, by wiedzieć, co by się dziś działo, gdyby wybory wygrał Komorowski.
Nie pamiętam sprawy, która by tak łączyła Polaków, jak strach przed muzułmańskimi imigrantami. Kto jednak próbuje ogarnąć rzeczywistość, musi przyznać, że jesteśmy zaledwie na powierzchni problemów, które przyjdzie rozwiązywać.
Od rana do wieczora targają nami emocje skrzętnie podgrzewane w wyborczej kampanii. Brakuje rzeczowej dyskusji; co dalej.

No właśnie, co dalej? Czas najwyższy odpowiadać na to pytanie. Ale jeszcze trudniejsze mogą nam zadać muzułmanie. Co stało się z waszą cywilizacją, że tak czujecie się bezradni wobec naszej?

Z faktami się nie dyskutuje.

A faktem jest, że ratunek upatrujemy w politycznych rozwiązaniach, drutach okalających granice i prawach antyimigracyjnych. Chcemy czuć się bezpiecznie we własnym domu i we własnej Ojczyźnie. Żądamy tego od władz i mamy do tego prawo.
Strach jednak tylko na początku jest zdrowym sygnałem zagrożenia, potem paraliżuje i dlatego przyjęliśmy postawę ofiar bezbronnych wobec narastającej fali islamizacji Europy.

Czy tak jest na pewno, czy jesteśmy tylko ofiarami, czy tylko islam niszczy naszą cywilizację?

Wędrujący przez Europę szlakiem św. Jakuba do katedry w Santiago de Compostela w Hiszpanii Marek Kamiński mówi:
To była podróż przez duchową pustynię Europy. Ruszyłem na pielgrzymkę i chciałem uczestniczyć we Mszy świętej, tymczasem okazało się , że w Niemczech, Belgii, czy Francji kościoły były zamknięte. Nikogo nie interesowały tematy duchowe (GN nr 32, 2015)
Czy wobec tego ktoś może dziwić się jeszcze, że wyburza się kościoły w Belgii, Holandii, a we Francji rząd chce je zamienić na meczety?
Czy może w tej sytuacji budzić zdziwienie, że w największej, historycznej katedrze Pamięci Protestu Marcina Lutra w Spirze modli się imam, a chrześcijanka jest wyrzucana z kościoła, bo tę modlitwę zakłóciła?

Pytajmy dalej.

Czy to muzułmanie są winni, że w amerykańskich klinikach Planned Parenthood morduje się dzieci i sprzedaje na części?
Kto odważy się zapytać głośno, co dzieje się z abortowanymi dziećmi w Europie, w Polsce?

Przyjrzyjmy się naszej Europie zagrożonej islamskimi dzikusami z Afryki czy Bliskiego Wschodu. Jesteśmy lepsi od nich, bo mordujmy w klinikach, w białych fartuchach, a dziecięce główki nie wbijamy na pal? Umierają na aborcyjnym stole, rozrywane ciałka służą do badań i wyrobu kremów dla wynaturzonych celebrytek? Dlatego jesteśmy lepsi i dlatego bronimy się przed hordą dzikusów?

Wybaczcie, że psuję narrację, ale nie mogę nie myśleć i nie pytać:
W ilu krajach Europy w kościołach zarządzono modlitwy ekspiacyjne wobec zbrodniczego prawa do eutanazji dzieci w Belgii?
Tymczasem mamy już kolejny pomysł.
Francuscy masoni chwalą rządowy projekt ustawy w praktyce legalizującej eutanazję i chcą, by mogły być jej poddawane także dzieci.
Okrutna prawda wciąż jest bagatelizowana; do zbudowania nowej Europy według planów międzynarodowej lewicy i masonerii wystarczy nasze milczenie wobec szerzącego się w cywilizacji zachodniej prawa do aborcji, eugeniki i eutanazji. Wystarczy uwierzyć, że Boże przykazania nie przystają do wymogów współczesnego świata, wystarczy poddać się przemocy tolerancji w jedną stronę i wyrzec się chrześcijańskich wartości.
Islam teraz neomarksistom jest potrzebny do wykorzenienia chrześcijaństwa za pomocą przymusowego wprowadzania multikultury. Jeśli się im to uda, poradzą sobie z wiernymi Mahometa tak jak radzi sobie Putin w Rosji.

Na marginesie problemu migracyjnego zostawiliśmy nasze dobrowolne wyrzekanie się własnej tożsamości dla wygody życia.

Wielokrotnie miałam okazję słuchać pochwał polskich emigrantów, jak to na Zachodzie żyje się im lepiej niż w Polsce. Nie mogę jednak doprosić się odpowiedzi na podstawowe pytania, jak radzą sobie z naporem praw poprawności politycznej, jak bronią swoje dzieci przed utratą chrześcijańskiej tożsamości? Ich doświadczenia mogłyby nam bardzo się przydać, bo nie unikniemy konfrontacji z nadchodząca rzeczywistością.

Jakimi wyjdziemy z tej konfrontacji?

Nadchodzi czas próby; albo wrócimy do korzeni chrześcijańskiej Europy, albo zaleje nas zrazu fala islamu, a potem porządek nowego świata bez Boga i wolności. Wybór jeszcze należy do nas, niczego też nie musimy wymyślać sami. Przed nami byli już tacy, którzy zdali egzamin z życia.
Jednym z wielu był rotmistrz Witold Pilecki. Swój Raport z Auschwitz kończy tak:
Nie to jest ważne, co napisałem dotychczas na tych kilkudziesięciu stronach, szczególnie dla tych, co będą je czytać li tylko jako sensację, lecz tutaj chciałbym pisać tak wielkimi literami, jakich nie ma, niestety, w maszynowym piśmie, żeby te wszystkie głowy, co pod pięknym przedziałkiem mają wewnątrz przysłowiową wodę i matkom chyba tylko mogą dziękować za dobrze sklepione czaszki, że owa woda im z głów nie wycieka - niech się trochę zastanowią głębiej nad własnym życiem, niech się rozejrzą po ludziach i zaczną walkę od siebie, ze zwykłym fałszem, zakłamaniem, interesem podtasowanym sprytnie pod idee, prawdę, a nawet wielką sprawę. (p.m.)
Setki razy czytałam tę zagadkową pointę i wciąż ją przywołuję.
Wydawać by się mogło, że po tak tragicznych doświadczeniach i braku odzewu na możliwość uwolnienia więźniów powinien zaszyć się gdzieś w kącie, nadrobić czas stracony dla rodziny i zapomnieć o zdradzie świata wobec setek tysięcy więzionych, głodzonych, bitych i mordowanych, dla których nie było miejsca w świecie za drutami. A jednak nie przyjął rozkazu ucieczki za granicę, gdy czerwony terror zawisł nad umęczoną Polską. Nie zwolnił siebie z żołnierskiej przysięgi.
Długimi godzinami w więziennej celi oddawał Bogu swoje cierpienie, czerpiąc siłę z naśladowania Chrystusa. I nie jest to bajka dla grzecznych katolików.
To przesłanie dla nas i nie ma od niego ucieczki, jeśli chcemy zwyciężyć.

źródło: Rozmyślania przy zmywaku;)

__________________________________________________________

zdjęcie

Zapraszam do słuchania

audycja 669 (czwartkowa)