środa, 20 października 2010

A po co pchał się do polityki?!


Jeśli ktoś uwierzył konsultantowi politycznemu, że agresja w kampanii wyborczej to normalka, a napaść na biuro poselskie, to tylko wybryk niezrównoważonego esbeka, to się bardzo myli. Konsekwencje tej pomyłki właśnie dziś przerabiamy.
Metoda tak stara jak demokracja. Jeśli nie ma przeciwnika, należy go stworzyć i nawet morderstwo zdaje się już nie przerażać, podobno wpisane w ryzyko „zawodu” polityka. Rzecz w tym czy to kupimy. PR nie chce nas zmieniać, nie chce wychowywać. Piarowiec uczy się nas na pamięć, poznaje nasze reakcje, bada nasze zachowania, skłonności i wie jak nimi zarządzać.

Zbieram myśli po kolejnych emocjonujących narracjach politycznych w Polsce.
Demokracja daje złudne poczucie bezpieczeństwa. Wybraliśmy, ktoś wygrał, ktoś przegrał, ale fundament państwa nienaruszony. Niestety, tak nie jest. Każda ekipa przewraca wszystko na nice. Konstytucja nie daje żadnej gwarancji, że obudzimy się po wyborach w tym samym kraju. Pół biedy, jeśli to tylko przestawianie mebli dla nowych ekip w urzędach i instytucjach państwowych. Szlag, co prawda, człowieka trafia, bo nowe miotły muszą się czymś wykazać i zwykle zaczynają od rozsadzania pracowników po pokojach, miesiące lecą, a  czas trawiony jest na pisanie pozornych zmian statutowych. Ale życie toczy się swoim trybem w państwie i obok państwa.

Od wygranej w wyborach w 2005 r. doszła nowa jakość; trwa nieustanne walenie w przeciwnika. Przypominanie wołania Tuska o nieposłuszeństwo obywatelskie i inwektyw pod adresem Lecha Kaczyńskiego, również po  jego tragicznej śmierci, nie mają sensu. (Jakby ktoś stracił pamięć, to może sobie przypomnieć i poduczyć się języka miłości. http://www.wykop.pl/ramka/359784/autorytety-o-lechu-kaczynskim/ )

Powiedziano chyba wszystko, albo prawie wszystko, bo resztę dowiedzą się za ileś tam lat dociekliwi historycy.
Napisano już też kilka naprawdę dobrych tekstów publicystycznych na temat morderstwa w biurze PiS w Łodzi. Propaganda również leje się obficie, a PR ma gorące dni. Jeszcze nie odpoczął po morderstwie Eugeniusza Wróbla, a tu następne. Jak to wykorzystać, jak przekuć na sukces polityczny? Konkurencja nie śpi, trzeba się śpieszyć, by wynajęli do następnych wyborów.

Cóż może tu dodać jeszcze mama przy zmywaku? Z impetem wycieram umyte garnki i dumam sobie; przecież ja to wszystko już znam, to już było.
Rok 1990, pierwsze wybory samorządowe. Nasz Komitet Obywatelski wygrywa w przedbiegach. Jego założyciel zostaje wybrany przewodniczącym rady gminy. Tego za wiele, tego nie jest w stanie wytrzymać żaden porządny komunista. 65 – letni aktywista objeżdża gminę ze sprayem w ręku i na każdym przystanku, szkole, sklepie wypisuje: W. złodziej, żonę ma wariatkę. Napisy zamalowano, ale kiedy dżdżysta pogoda, do dziś wyłażą na świadectwo nienawiści do granic śmieszności. „Malarza” już Pan Bóg rozlicza. Przewodniczący zrezygnował z polityki, tylko czasem przy stole rodzina dopytuje o szczegóły.

No tak, myślę sobie, ale  gminny aktywista  przegrał wybory i dlatego obsmarował elewacje gminne. Można się śmiać, ale też nie trudno zrozumieć złość, bezsilność i strach aktywisty, tymczasem morderca Marka Rosiaka niczego nie przegrał. Wprost przeciwnie dożył upragnionej klęski PiS i to dwukrotnie. Nie żyje Prezydent, nie żyją znienawidzone „pisiaki”, urzędy odzyskane. O jakim więc fanatyzmie i frustracji może być tu mowa?

Porównanie z morderstwem Gabriela Narutowicza też do końca nie wytrzymuje  krytyki. Narutowicz był zwycięzcą, Niewiadomski ofiarą ideologii. Dla obu finał był tragiczny. Jaki będzie finał  mordu w łódzkim biurze PiS?

Nie ten problem jednak teraz zaprząta mi głowę… . I znowu sięgam do worka doświadczeń. Rodzi się syn, ojca wypuszczają na przerwę w karze za brak chęci służenia ludowej ojczyźnie. Rodzina przyjeżdża podziwiać nowego jej członka. Opowiadamy o ostatnich przeżyciach. W odpowiedzi słyszę. - A po co pchał się do polityki?!
Jak echo słyszę to zdanie w pracy, w sklepie, kiedy ginie ks. Jerzy Popiełuszko. Teraz też je słyszę. Po co pchał się do Smoleńska? Dlaczego wykorzystuje katastrofę do polityki?  Gdyby nie Kaczyński, nie byłoby morderstwa w biurze P i S.

Te zdania załatwiają wszystko. Już nie trzeba myśleć, oceniać, domagać się sprawiedliwości. Nie trzeba się tłumaczyć z własnego strachu i konformizmu.
Doskonale znają nas goście od wizerunku i dlatego Nałęcz mógł sobie pozwolić na stwierdzenie: premier słusznie starał się pojechać sam do Katynia, a wizyta prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie była potrzebna”.

Czy i tym razem łykniemy  bajkę o szaleńcu, który w zwidzie psychola przygotowuje broń i nóż, by zabić przeciwnika? A wszystko dlatego, że wciąż żyje Jarosław Kaczyński i nie chce odejść z polityki?

Dziś łyka ją wierny elektorat PO. A jak ma wątpliwości, to zawsze może usłyszeć to, co wątpiący bolszewik Jan Wintow z powieści Józefa Mackiewicza Lewa wolna usłyszał od czekisty, z wiecznie żywym, po niewielkich uaktualnieniach, cytatem z Lenina,:
„Trzeba umieć zdecydować się na wszelkie ofiary, nawet jak trzeba , na wszelkie wybiegi, fortele, nielegalne chwyty, przemilczanie, ukrywanie prawdy, byleby” itd. Wydaje się nam, wzrosłym w starej moralności, strasznie niemoralne, prawda?  Ale to nie jest podeptanie moralności, jak o tym wyją burżuje, to jest: droga do prawdziwej moralności”!
 
Nawet rozumiem przywiązanych do jedynie słusznej partii, która odbiera po kolei liberalne złudzenia. W końcu wciąż czekają na zwycięstwo, na pełne zwycięstwo. Jeszcze tylko jeden krok, jeszcze tylko te wybory i wreszcie pokażemy, co potrafimy.
Nie potrafię jednak w żaden sposób zrozumieć i usprawiedliwić kibiców stojących z boku i mających na podorędziu usprawiedliwienie: A po co pchał się do polityki?!

5 komentarzy:

  1. Demokraturę tam macie a nie żadną demokrację

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak nam się przez pewien czas wydawało. Teraz, kto myśli, nie ma złudzeń.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  4. na :
    www.wykop.pl/ramka/359784/autorytety-o-lechu-kaczynskim/

    jest odnotowane,ze Lis powiedzial
    " zobowiazuje sie do ODGRYZIENIA SOBIE PRZYNAJMNIE 1/3 JEZYKA jesli Lech Kaczynski nie bedzie kandydatem PiSu w wyborach prezydenckich"
    Tomaszu Lis - wg mojej wiedzy Lech Kaczynski nie kandydowal w wyborach
    KOBYLKA U PLOTA = czekam az odgryziesz sobie przynajmniej 1/3 swojego wstretnego jezyka !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. @Emigrant
    Języka nie odda, bo ten facet nie wie co to honor.
    Dziennikarskie pluskwy w końcu zawsze ktoś przypadkiem lu celowo rozdepcze.;-)

    OdpowiedzUsuń