środa, 16 sierpnia 2017

„Konstytuta” czy konstytucja?

W szkole pani pyta - Co miał na myśli autor wiersza? Dzieci szukają odpowiedzi, ale z góry wiadomo, że pani i tak jako obowiązującą podyktuje własną wersję. I tak też stało się z przemówieniem prezydenta przed defiladą Wojska Polskiego.

Czy zdanie: To jest armia Rzeczypospolitej Polskiej, to nie jest niczyja armia prywatna, to armia, którą powinniśmy wspólnie kształtować, to armia, która własną piersią broni Polski - odnosiło się do opozycji, czy było prztyczkiem w nos min. Antoniego Macierewicza?

Żadne tam argumenty, przypominanie haniebnych wypowiedzi totalnej opozycji o WOT jako prywatnej armii Antoniego Macierewicza, nie mają żadnego sensu. Każdy ma swoją panią, która mu dyktuje jedynie słuszną odpowiedź.

Podpowiem rozemocjonowanym dziennikarzom i z prawa i zlewa, że tematów do grzania może być więcej:
1. Dlaczego obok Prezydenta zamiast Pani premier Beaty Szydło stał szef BBN Paweł Soloch?
2. Dlaczego Pani premier stała na trybunie w drugim rzędzie i nie składała kwiatów razem z min. A. Macierewiczem?
3. A w ogóle to dlaczego Prezydent sam składał wieniec pod pomnikiem Naczelnika Józefa Piłsudskiego, a MON dopiero na końcu uroczystości?
4. Itd itp. Zupełnie jak w piosence Agnieszki Osieckiej „Okularnicy”.

I tak, co najważniejsze, najistotniejsze w przemówieniu prezydenta, o czym naprawdę warto dyskutować i spierać się, rozmyje się w emocjonujących polemikach.

Czującym niedosyt mogę jeszcze dorzucić pewną plotkę, krążącą wśród historyków, która doda pikanterii współczesnym sporom; kto ważniejszy prezydent czy minister.
Podobno nasz wielki wódz gen. broni Władysław Sikorski - Prezes Rady Ministrów, Minister Spraw Wojskowych, Minister Sprawiedliwości rządu na uchodźstwie tak przesuwał krzesło, by siedzieć zawsze przed prezydentem. (Niestety, nie wiem, którego prezydenta to dotyczyło, bo było ich kilku).

Kto interesuje się historią, ten wie, że spory o pierwszeństwo nie są w polskiej tradycji niczym nowym.
W swoim wykładzie z dn. 16 listopada 1924 r. Józef Piłsudski mówił o pierwszych dniach konstytuowania się rządu Polski rodzącej się do niepodległości ze zlepka ziem pod zaborami. Mówił o gettach, jakie wytworzyły wśród polityków poszczególne zabory. Niby wszyscy mówili tym samym językiem, a jednak nie rozumieli znaczenia słów, których inni używali.
Zdawało mi się, że mam do czynienia z ludźmi, z których każdy mówi innym językiem, chcąc widzieć w słowach to, czego w tych słowach nie było i robiąc wrażenie ludzi, którzy przyszli jedynie po to, aby w twarz sobie pluć, a nie po to, by sobie podać ręce – wspomina Józef Piłsudski.
Później było jeszcze gorzej. Kwestia organizacji najwyższych władz wojskowych po zwycięskiej Bitwie Warszawskiej stała się przyczyną licznych konfliktów i sporów kompetencyjnych, wprowadzając chaos do życia politycznego w odrodzonym państwie na kilka lat.
Projekt ustawy o organizacji najwyższych władz obrony państwa został tak sformułowany, by utrudnić przyszłemu wodzowi jego odpowiedzialną pracę i by ją oddawać w ręce innych – pisze Naczelnik.
Źródłem konfliktu była źle napisana Konstytucja marcowa (1921). Co o niej sądził J.Piłsudski nie trzeba przypominać, bo to jeden z najbardziej znanych cytatów z powiedzeń Marszałka.
Lubię go, więc nie odmówię sobie przyjemności przytoczenia.
Ja tego, proszę pana, nie nazywam Konstytucją, ja to nazywam konstytutą. I wymyśliłem to słowo, bo ono najbliższe jest do prostituty.
Co dziś powiedziałby Marszałek o obowiązującej Konstytucji z 1997 r. i projektach dowodzenia Armią Wojska Polskiego?
Może to samo? Tego się, oczywiście, nie dowiemy i podejrzewam, że domysły będą zależeć od punktu siedzenia. Co innego będzie sądził prezydent i BBN, a co innego MON.

W jednym na pewno obie strony się zgodzą; potrzebna jest nowa konstytucja, która jasno określi kompetencje obu urzędów. Ostatni konflikt między prezydentem a szefem MON, którego podobno nie ma, pokazuje wyraźnie, że jest to pilna potrzeba.
Rzecz jednak w tym, że chyba w dzisiejszych uwarunkowaniach politycznych wewnątrz kraju i w UE praktycznie niemożliwa.
Obawiam się bowiem, że jak na tej lekcji języka polskiego, będą różne odpowiedzi, ale i tak dyskusja będzie się toczyć nie na tematy ważne dla systemu politycznego Polski, a o związkach jednopłciowych i prawach gejów do adopcji dzieci.
Wszechobecna pani – poprawność polityczna - ma swoją wersję konstytucji i na pewno będzie chciała ją nam podyktować.

_______________________________________________

Ilustracja:Święto Wojska Polskiego

Zapraszam do słuchania
audycja 866 (czwartkowa)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz