Ostatnie popisy Lecha Wałęsy nie zasługują na poważne komentarze. Analizę jego psychiki, zdeprawowanej przez współpracę z SB, cwaniactwo, pazerność i zwyczajną głupotę, zostawiam psychoanalitykom. Chcę jednak zwrócić uwagę na pewne zjawisko, którym manipulują z powodzeniem spin doktorzy przy każdych wyborach. Jest nim głuchota elektoratów na merytoryczne argumenty i okopywanie się przy swoim.
Wiele osób uważa, że, gdybyśmy wiedzieli o Wałęsie to, co dziś wiemy, nikt by na niego nie zagłosował w wyborach prezydenckich.
Czyżby?
Pomijam tu fakt, że wybieraliśmy w II turze między Wałęsą a Tymińskim, ale nie znaczy to, że nikt nie wiedział, kim jest Wałęsa. Wiedzieli, nawet mówili głośno i wielu z nas, zwykłych wyborców, wiedziało.
Zaufanie do wodza z ludu było jednak silniejsze. Wszystko to, co o nim szeptano, rozpuszczano pocztą pantoflową, przypisywaliśmy komunistom i agenturze, która chciała nam go obrzydzić.
Udało się jednak nas podzielić na zwolenników Tadeusza Mazowieckiego i Lecha Wałęsę. I nie jest ważne, że wówczas frant franta był wart, choć tego wówczas nie dostrzegaliśmy, ale to, że pierwszy raz po stanie wojennym nastąpił w Solidarności tak głęboki rów nie do zakopania.
To było jedno z najważniejszych zwycięstw Kiszczaka po magdalenkowej zdradzie.
SB już nie ma, PZPR przeszła mutacje w SLD i inne popłuczyny komuny, ale nie zaginęły metody działania.
Czy można wymyślić jeszcze większe absurdy niż program gospodarczy od wyborów do wyborów głoszony przez Janusza Korwina- Mikke? Stek wykluczających się haseł, z którymi żaden poważny ekonomista nie chce dyskutować.
Korwin poszedł jednak dalej, cynicznie prowokuje tekstami, które żaden polityk, nawet gdyby był święcie przekonany, że ma rację, nie wyjawiałby w obawie, że straci wyborców.
Zakłada stronę na rosyjskim propagandowym Sputniku, udziela też tam wywiadów. Mówi, że car Aleksander II był dla Polski dobrym królem i na jego cześć śpiewano pieśń, wywózki na Sybir nie były straszne, bo niewolnikom płacono za pracę.
Jego program polityczny to połączenie z Rosją, wystąpienie z NATO, UE, wypędzenie wojsk amerykańskich z Polski. Łaskawie dodaje, że rubla na razie nie będziemy musieli przyjmować.
Jest rubikon, za który nie można w Polsce wyjść nie tracąc twarzy, honoru i zwolenników. Taką granicą jest Rosja; ta dawna, z czasów zaborów i ta obecna.
A jednak cyniczny, spasiony, drań, śmieje się w nos. Mówi niemal wprost; ja wszystko mogę powiedzieć. Możecie mi naskoczyć, nazwać agentem, żaden z „konfederatów” mi nie podskoczy, bo to ja mam kasę. Chcecie subwencję, chcecie mieć pieniądze? To pokorniutko łykajcie moje bezczelne hasła, umieszczajcie na stronie „Sputnika” swoje twarze, wywiady, teksty, róbcie, co wam każę. Każdego, kto pokazuje wam, że głoszę bzdury ekonomiczne i program polityczny pisany w Moskwie, lżyjcie, wyzywajcie, nazywajcie durniami, nie podejmujcie politycznej, merytorycznej dyskusji. Bądźcie głusi na argumenty, a wygracie.
Zobaczcie! Umieszczam na listach wyborczych całą swoją rodzinę, głoszę program Targowicy, a i tak znajdą się chętni, by na mnie zagłosować. Polacy to durnie, skubać ich można do woli. Robię to przy każdych wyborach i z tego żyję.
Dla zwolenników Konfederacji nic nie znaczy, że Polakom żyje się lepiej, że odbudowywana jest poprzez inwestycje suwerenność kraju na wschodnich i zachodnich granicach, że odzyskaliśmy stocznie, uniezależniamy się od Rosji Przekopem Mierzei, że budujemy drogi z północy na południe, a nie tylko z zachodu na wschód, że odbudowujemy armię, tworzymy Wojskową Obronę Terytorialną. Dla nich to tylko pisowska propaganda.
Czy nie jest to ta sama głuchota, na którą zachorowaliśmy przy wyborze Wałęsy „Bolka” na prezydenta Polski i pozwoliliśmy, z malutkimi przerwami, rządzić postkomunie przez 30 lat? I czy nie te same służby, tym razem działające nielegalnie, prowadzą z Polakami grę wyborczą według utrwalonego schematu? Choroba korwinizmu to margines, choć mocno denerwuje i oburza. Trochę jednak wstyd, gdy młodzi ludzie ulegają cynicznej propagandzie pajaca z siekaczami pod muszką.Odpowiedź na pytanie, dlaczego kolejną partię, uformowaną jedynie na potrzeby wyborów, tak właśnie prowadzi wódz, by nie wygrać wyborów, pozostawiam kontrwywiadowi i służbom specjalnym. Nie mnie to rozstrzygać.
Odpowiedzi wymaga też i inne pytanie czy chodzi tylko o dezinformację, zamęt czy również liczenie przez GRU, gdzie szukać potencjalnych współpracowników?
Warto odzyskać słuch, by nie dać się zatrudnić wrogom Polski.
Zapraszam do słuchania_______________________________________________
Ilustracja:https://fabrykamemow.pl/memy/81916
Zapraszam do słuchaniaaudycja 1086 (czwartkowa)
Super! :)
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że służby nie są zainteresowane zwykłą działalnością higieniczną, która polega na czyszczeniu państwa z takich narośli jak agentura wpływu, "V kolumna" czy wręcz jawne działania WBREW i na szkodę interesom Rzeczpospolitej. Jednak podejżewam, że w obecnej sytuacji byłoby to o tyle nieskuteczne, że sądy, a raczej sędziowie są nielojalni wobec państwa. Są lojalni wobec swojej zawodowej korporacji, która jednak przechowuje i hołduje wartościom pochodzącym z zupełnie innego systemu. Systemu rodem z PRLu. Korporacyjna zmowa, klika ludzi którzy uznali, już dawno, ża są kastą ludzi uprzywilejowanych, zdolnych do przerowadzenia każdej akcji (przewodu sądowego) dającego w rezulatcie wynik oczekiwany i zgodny z wytycznymi dla funkcjonowania systemu. Powiązani rodzinnie, pokoleniowo oraz biznesowo i towarzysko ze złogami żydokomuny, agenturą obcą oraz tą spod znaku WSI/SB/PZPR i nowo wcielonymi depozytaruszami rzekomo słusznie minionego systemu, nieustannie dążą do odzyskania pełni wpływów oraz władzy. Dlatego obecnie, sędziowe (wbrew uparcie powtarzanej, także przez premiera Morawieckiego, opinii) w swojej większości są ludźmi interesownymi, w tym sense, że dążą do utrzymania swoich wpływów. Są zatem z tej racji, otoczeni grubym wieńcem ludzi ze środowisk wyżej wymienionych, którzy w tych działaniach sędziów widzą nadzieję dla odzyskania wpływów i władzy. Wspólnota interesów, przedkładanych ponad przysięgę i obowiazujące prawo. Podczepiają się przy okazji wszelkie męty, złodzieje, agentura i kto tam jeszcze chce, byleby niezbyt ostentacyjnie ujawniał się publicznie ze swoimi problemami z prawem. Widzę to na poziomie powiatu, gdzie mieszkam. I teraz puenta. Gdy sędzia wypuszcza zawodowego przestępcę z aresztu, którego wiele miesiecy szukały policje wielu krajów, nawet nie żądając kaucji, to mamy do czynienia nie tylko z kpiną z prawa. Mamy sędziego który śmieje się nam w twarz, pokazując nam tym wyrokiem gest Kozakiewicza. Uważam że ten, ale i inni sędziowie, wydający - nie skandaliczne - ale wydający wyroki WBREW interesom polskiego państwa, to ewidentny przykład jawnego sprzeciwu, buntu i przeniesienie go na płaszczyznę sądu. Gdzie pod płaszczykiem bezdyskusyjnego wyroku, sędzia właśnie nam pokazał ten gest Kozakiewicza, pozostając poza zasięgiem prawa i możliwości zdyscyplinowania go. Dlatego nawet gdyby prokuratura czy jakaś tajna służba postawiła zarzut Korwinowi Mikke, znajdzie się sędzia "z losowania", który sprowadzi całą sprawę do tego gestu. Nawiasem, jestem niemal pewien, że właśnie z tego powodu, ciągle nie ma ustawy medialnej. Na co PiS czeka?
OdpowiedzUsuń