środa, 23 września 2009

Niezwykła opowieść ostatniego Stańczyka o dziejach Polski



„Nie dość jest dobrze badać źródła i trafny o nich sąd wydać. Chcąc być historykiem w całym tego słowa znaczeniu, potrzeba jeszcze umieć opowiadanie swoje i uwagi skreślić w odpowiedniej, pod względem artystycznym nienagannej formie. Inaczej praca historyczna nie stanie się przystępna dla wszystkich lub, co gorsza, niedołężną formą rzetelne swoje wyniki zamąci i skazi. /../…dziś historyk musi zachować w pamięci, że największe zalety formy polegają na ścisłym jej zastosowaniu się do wybornej treści. /…/Taka jedynie praca może zabłysnąć formą i utrzymać w naprężeniu uwagę czytającego, w której każdy szczegół jest potrzebny i ściśle z innymi się wiąże, w której dzieje pewnego organizmu rozwijają się przed oczyma czytelnika zrozumiale we wszystkich ich przyczynach i skutkach”. – tak rozprawiał o kunszcie historycznym, nie kto inny, tylko ostatni Stańczyk Michał Bobrzyński.
 
Kiedy wymienia się to nazwisko, niewielu Polaków dziś wie, z kim ma do czynienia. Naukowiec, historyk, polityk, konserwatysta galicyjski. Urodził się 30 IX 1849 r. w Krakowie, tu też ukończy gimnazjum i studia na Wydziale Prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Mając zaledwie 24 lata habilituje się, a w cztery lata później zostaje profesorem nadzwyczajnym prawa polskiego i niemieckiego. W tym samym czasie wychodzi jego książka „Dzieje Polski w zarysie”. Publikacja ta przynosi autorowi niemal natychmiast ogromną sławę naukową. 
 
Pierwsze wydanie tej książki wyszło w roku 1877, drugie w r. 1881, trzecie w 1887. Gdy się prędko wyczerpało, nie brakło mi wezwań i zachęty, ażebym przystąpił do dalszego wydania, w którem oczywiście uwzględnićby należało, postęp, dokonany tymczasem na polu naszego dziejopisarstwa. Wezwaniu nie mogłem uczynić zadość, dopóki udział w polityce , a następnie zarząd wielkiej polskiej dzielnicy wszystkie siły moje zajmował. Nie straciłem jednak na chwilę z oka badań naukowych, które na polu naszych dziejów się dokonywały, a skoro tylko uwolniłem się od polityki, wróciłem do przerwanej tak długo pracy naukowej i jako owoc jej przygotowałem czwarte wydanie tej ksiązki do druku” – pisze w Przedmowie do publikacji Michał Bobrzyński.
 
Jakimś cudem trzy tomy tego dzieła wyszperałam nie tak dawno w olsztyńskim antykwariacie. Pierwszy i drugi pochodzi z roku 1926 i obejmuje dzieje Polski od jej zarania aż po trzeci rozbiór. Tom trzeci – to dzieje porozbiorowe, wydane w 1931 r.
Wspominałam o tym już przy innej okazji w notce „Kowel czy Monte Cassino?”
Napisałam wówczas, między innymi. „Nie umiem oprzeć się zdziwieniu. Jak to wtedy było? Przeszło sto lat zaborów, spory i kłótnie o to, co ważniejsze; państwo czy naród. Rusyfikacja, germanizacja, szaleńcze zrywy powstańcze, brak wiary w odzyskanie niepodległości. Między jednym zwątpieniem, a drugim, między jedną zdradą  a drugą starczyło jeszcze wiary i entuzjazmu, by pisać i wydawać historię Polski”?
I do dziś nie przestałam się dziwić, zwłaszcza w kontekście okrajania w programach i podręcznikach szkolnych historii  za wiedzą i aprobatą MEN Katarzyny Hall.
 
 
Tymczasem dzięki antykwariuszowi  zaczęłam swoją przygodę z opisem dziejów mojej ojczyzny w wykonaniu niezrównanego znawcy i dociekliwego badacza. Już przy pierwszych stronicach zachwycił mnie język, jakim owe dzieje opowiada  Michał Bobrzyński. Trudno aż uwierzyć, że historię można przekazywać tak, jakby to była najpiękniejsza baśń z barwnymi i tajemniczymi postaciami z wydarzeniami prawdziwymi, ale opisywanymi bez uprzedzeń i zacietrzewienia politycznego.
 
„Pisałem tę książkę dla ludzi światłych, którzy o przeszłości swego narodu pragną dowiedzieć się prawdy. Dlatego zwracam uwagę czytelnika na ważne pytania, na które historycy nie znaleźli jeszcze zgodnej odpowiedzi”. – wyzna autor
 
Nie wiem czy moja rodzina jest światłą czy nie.;) Faktem jest, że po przytoczeniu jej kilku fragmentów zostałam niejako przymuszona do głośnego czytania kolejnych rozdziałów tej niezwykłej lektury.
Pomyślałam sobie, że być może opowieść o dziejach Polski pióra Michała Bobrzyńskiego zachwyci nie tylko moich bliskich.
 
Dziś bowiem, podobnie jak w czasie zaborów i u progu II Rzeczpospolitej, potrzeba nam lektur historycznych, które przybliżałyby losy Polski, a jednocześnie nie odstraszały hermetycznym i szczegółowym językiem naukowym. By wypełniały też coraz większą lukę w wiedzy młodzieży powstałą z winy peerelowskiej i obecnej szkoły.
 
I tak powstał pomysł czytania „Dziejów Polski w zarysie” w Niepoprawnym radiopl.pl W stałym cyklu „Powtórki z historii” każdej niedzieli kwadrans po 19-tej możemy wysłuchać kolejnego odcinka.
 
Mamy nadzieję, że mimo niedoskonałości, dzięki tym nagraniom i młodzi i starzy przypomną sobie, jak to było. Nie jesteśmy przecież pępkiem świata przed nami i po nas byli i będą inni. Od naszej wiedzy i pamięci  zależy jednak czy przyjdą po nas jedynie  polskojęzyczni obywatele Europy, czy też Polacy znający swoje korzenie i pielęgnujący z dumą swoją tożsamość.
 
Zapraszam w imieniu redakcji do słuchania tej niezwykłej opowieści Michała Bobrzyńskiego o dziejach naszych przodków i naszej ojczyzny.
 
Katarzyna

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz