Gadający Grzyb w
swojej najnowszej notce Hańba
„niepokornych” raz jeszcze wraca do
PKW, a konkretnie – do szokującej wprost reakcji PiS i
dziennikarzy mediów niezależnych na protest i aresztowanie 12 osób,
w tym dziennikarzy wykonujących swoją pracę.
Warto przeczytać i
przemyśleć, zwłaszcza w kontekście ogłoszonego przez sąd
uniewinnienia fotoreportera PAP Tomasza Gzella i dziennikarza TV
Republika Jana Pawlickiego.
Czekam na następne wyroki uniewinniające
Hannę Dobrowolską i Witolda Zielińskiego, oni również
wykonywali swoje obowiązki. Czekam, że solidarnie upomną się o
nich uwolnieni od zarzutów dwaj dziennikarze.
Z oceną reakcji
na protest w PKW zainicjowany przez Grzegorza Brauna w pełni zgadzam
się z Gadającym Grzybem.
Dlaczego więc
wracam do tematu?
Moją uwagę zwrócił
szczególny akapit:
Skąd ta erupcja podłoty? Z prostego powodu – protest zorganizowali nie ci co trzeba.Nie jest tajemnicą, że w środowiskach okołopisowskich funkcjonuje pogląd, który na własny użytek nazywam „doktryną Lipińskiego” (podkr. moje, od nazwiska prominentnego polityka Prawa i Sprawiedliwości, który ją sformułował. Głosi ona, że prawicowy wyborca tak czy inaczej zagłosuje na PiS, bo nie ma innego wyboru. W domyśle – tak ma pozostać na wieki wieków, a każdy komu to nie odpowiada z definicji staje się „ruskim agentem”.
Faktycznie,
od dawna powtarzamy przy każdej kampanii: PiS to największa,
propaństwowa partia opozycyjna. Tylko PiS ma szansę wygrać wybory.
Wszelkie podziały na prawicy odbierają tę szansę itd.
Burzącym
się na takie dictum zwykle podsuwamy kalkulator z retorycznym
pytaniem – Umiesz liczyć? - I trudno odmówić racji takim
argumentom. Polityka wymaga taktyki, a czasem samoograniczeń w
wyborach, nawet skądinąd bardzo kuszących i słusznych.
Tym
tym razem jednak coś chyba pękło.
Z ostrą krytyką braku
skutecznej kontroli nad przygotowaniem wyborów i ich przebiegiem
występują znani, przychylni PiS, publicyści i blogerzy.
Ewidentne fałszerstwa wyborcze wywołują falę protestów
organizowanych przez RN.
Media
ledwie o tym wspominają. Największa opozycyjna partia zapowiada
własny protest, ale o dziwo, nawołuje do wzięcia udziału w II
turze wyborów.
Skutek wiadomy. Nie pomogą zaklęcia, że jest
szansa, by wygrać wybory za rok. Jakim cudem, skoro je się
bezkarnie fałszuje?
Prezes
zapowiada ścieżkę legislacyjną. Właśnie dziś osiągnął
„niebywały sukces”. W pierwszym czytaniu poprawki do kodeksu
wyborczego zostały odrzucone. Nie będzie kamer, nie będzie
przezroczystych urn wyborczych. Niech sobie Francuzi łamią
demokrację, u nas takich fanaberii nie będzie.
I
co dalej? Dalej 13 grudnia.
Stawiamy się tłumnie, wyrazimy swój
sprzeciw.
I co dalej?
Tego
jeszcze nie wiemy. Doświadczenie jednak uczy, że niewiele z tego
będzie. Scenariusz podobny do wszystkich poprzednich, by wspomnieć
choćby pamiętne zjednoczenie się wszystkich Polaków wokół
trumien pary prezydenckiej w 2010 r.
Szans
na organizowanie sprzeciwów Polaków było od tego czasu bez liku.
I za każdym razem głośne pohukiwanie, straszenie wiosną,
jesienią, Trybunałem Konstytucyjnym. I co? I nic.
Ale
przecież Polacy i tak zagłosują na PiS. Nie mają przecież
wyboru.
Otóż
nie, drodzy dekownicy w regionach! Tym razem „doktryna
Lipińskiego” dogasa. Wokół słyszę - Mam gdzieś, więcej nikt
ze mnie durnia nie zrobi. To były moje ostatnie wybory.
I
trudno się dziwić, bo z szumnych zapowiedzi kontroli wyborów
pozostał gorzki śmiech. Nic nie usprawiedliwia postawy opozycji.
Nagle
po fakcie dowiadujemy się, że w poprzednich wyborach w Mazowieckiem
były, tytułem eksperymentu, broszurki. Czy ktoś słyszał o tym
przed wyborami?
Czy do PKW przed wyborami wpłynął protest opozycji na telewizyjną,
wprowadzającą w błąd, instrukcję do głosowania?
Czy pyta ktoś dziś, jak przebiegało głosowanie w II turze? Nagle
serwery zadziałały, a przy urnach nie było przekrętów? Prawdziwy
cud.
Sądząc po ilości wpływających protestów, niestety, tylko
medialny. Po prostu temat stał się mało medialny.
Blogerka
Elig ma rację pisząc:
To rzeczywiście niezwykły akt bohaterstwa - atakować członków PKW w dwa dni potem, jak podali się oni wszyscy do dymisji./.../A przecież już od wyborów prezydenckich w 2010 roku było jasne, że wybory w Polsce są fałszowane. /.../
Po raz pierwszy sprawa fałszerstw stanęła po wyborze Komoruskiego i wtedy PiS i inni niepokorni, nawet śp. Jacek Kwieciński, twierdził, żeby nie poruszać tego tematu, bo to oszołomstwo. No to teraz są owoce 4 lat tchórzostwa i kunktatorstwa." /TUTAJ/.
Zanim
doszło do II tury bombardowani byliśmy każdego dnia informacjami o
fałszerstwach, przekrętach, wadliwym systemie informatycznym, a jak
przyszło co do czego to oberwało się Grzegorzowi Braunowi, a
prezes dwoił się i troił, abyśmy
wzięli
udział w wyborach.
Nie
wiem czy lepiej byłoby je zbojkotować i czy mimo wszystko dobrze
się stało, że PiS wziął w nich udział. Nie jestem politykiem,
nie jestem strategiem, i
nie chcę
czytać między wierszami.
Od
tych wyborów AD 2014 zmienia mi się całkowicie
charakter.
Teraz będzie trzeba mnie wiarygodnie przekonać do tego, abym poszła
na wybory i zagłosowała tak, aby przed wnukami nie tłumaczyć się
z politycznej głupoty. Nie zamierzam więcej racjonalizować sobie
irracjonalne zachowania polityków. Nie muszę i nie chcę domyślać
się, kombinować, dlaczego tak a nie inaczej opozycja postępuje.
Pora,
aby mój głos szanowali politycy.
Chcę wiedzieć, dlaczego nie
udało się przez 4 lata zmusić rządzących do przygotowania
uczciwych, godnych Polski, wyborów.
Póki
nie otrzymam wiarygodnej odpowiedzi nie mam wyboru i tak jak w PRL,
mogę tylko pozostać w domu.
Wiem,
ucieszą się niektórzy z mojej deklaracji bardzo, powiedzą nawet,
że dzięki takim jak ja w pełni zadanie wykonali. Nie szkodzi,
przeżyję zniewagi, tak jak przeżyłam je w PRL. Zawsze przecież
ktoś za mnie może postawić krzyżyk, prawda?
Ps.
Nie jestem sama: K*wa,
tu nie ma demokracji! Zaskoczeni?
Fot.screenshot TVP INFO
Droga Katarzyno,
OdpowiedzUsuńoczywiście macie z Markiem sporo racji. Tylko widzisz, można też sobie zadać pytanie: dlaczego w czasie referendum i wyborów w 1946-47 roku duża część Polaków jednak poszła głosować? Mimo straszliwej, stalinowskiej propagandy, szykan, terroru i tej świadomości, że referendum, a potem wybory zostaną przez komunistów sfałszowane. Poszli i zagłosowali zgodnie z własnym sumieniem, przeciw komunistom. Bo skala fałszerstwa była ogromna. I przy zachowaniu właściwych proporcji do czasów i sytuacji myślę sobie, iż dlatego ja będę chodził na wybory. Mimo, iż targają mną podobne myśli do Twoich. Trudno, mogę być naiwniakiem, ofiarą efektu Lipińskiego - czy jak tam to zwał - ale faktycznie innego wyjścia nie widzę.
Pozdrawiam serdecznie
Tym razem stawiam jako wyborca warunki. :-) Chcę wreszcie obiboków, dekowników i cwaniaków, którym dobrze na ławkach opozycji zmusić do roboty. Sam Kaczyński niewiele zrobi. Potrzebna jest strategia działania i kontakt z wyborcami, a nie tylko wieńce i pomniki z okazji kolejnych rocznic narodowych.
UsuńPozdrawiam :-)
Katarzyna
Przykładem dla mnie jest Rodzina RM i efekty pracy po 23 latach. To dowód że można, jeśli się chce.