środa, 11 listopada 2015

Dziś to NASZE ŚWIĘTO. TO MOJE ŚWIĘTO!!

To nasze Święto, Polski i Polaków. Odzyskaliśmy Ojczyznę, pora dziękować Bogu, a jutro zakasać rękawy, ruszać głową i pilnować, by jej nie ukradli.

----------------------------

Stan wojenny. Rok 1982. W pracowni języka polskiego wiejskiej szkoły wywieszam 11 listopada gazetkę o Józefie Piłsudskim. Czujne oko „kogoś tam” nie omieszkało powiadomić dyrektora. Otrzymuję polecenie natychmiastowego ściągnięcia jej pod groźbą utraty pracy. Zanim wróciłam do klasy, gazetka usłużną ręką „kogoś tam” została ściągnięta.

Wczesne lata 90 – te. Lekki podmuch wolności. Wraca Narodowe Święto Niepodległości w miejsce komunistycznego 22 lipca. W przeddzień ulice udekorowane biało-czerwonymi flagami. Jadę do pracy. W samochodzie syn koleżanki zdumiony pyta z lekceważeniem w głosie. - A z jakiej to okazji? Konsternacja ukraińskich rodziców; dziecko nie wie, że to polskie święto odzyskania niepodległości, nikt mu nie powiedział ani w szkole, ani w domu.

Wiele od tego czasu się zmieniło. Ukraińscy sąsiedzi nadal są naszymi przyjaciółmi, a guru nacjonalistów spod znaku UPA przegrał wreszcie wybory. Coś w końcu dotarło do licznych ukraińskich mieszkańców ? Oby.

Prze te 26 lat nie oni jednak byli wrogami Polski i Polaków, choć wielu z nich gorliwie pomagało właścicielom PRL, a dziś korzysta z profitów mniejszości narodowej w III RP. Niektórzy nadal z rozrzewnieniem tęsknią za komuną. Taki paradoks polskiej historii; nacjonalista tęskni za komuną.

----------------------------

Myślę, przeżywając dzień Narodowego Święta Niepodległości, o drodze, jaką przebyliśmy od 1980;od radości zwycięstwa górników i stoczniowców po wojnę z Narodem zbrodniarzy komunistycznych i wieloletnie oczekiwanie na cud powstania z kolan Polaków. Myślę o łzach radości o 5 – tej nad ranem pod siedzibą Regionu „Solidarności”, kiedy przywieźliśmy protokoły wyników wyborów 1989 r.

Tymczasem zbudowano nam zamiast dumnej Niepodległej Polski Mordor.
Bo prawda jest taka, iż przy Okrągłym Stole doszło do zdrady. Do zdrady Narodu i Państwa Polskiego. /.../ Bo to właśnie „Kiszczaki” i „Michniki” umeblowali nam III RP-ę, państewko-potworka, nie Państwo Polskie - podsumował III RP polski emigrant ze Szkocji Grzegorz 24 maja 2015 roku, data bez wątpienia historyczna!

Setki dyskusji, polemik przy każdej rocznicy powstania Solidarności, wojny Jaruzelskiego z narodem, kontraktowych wyborów. Nie chcę w tej chwili do tego wracać. Dziś oddycham radością i nadzieją. Lepiej tego nie powiedziałabym, dlatego znów oddaję głos Grzegorzowi z mego pokolenia:

24maj 2015 roku Andrzej Duda pokonał Mordor. Pokonał nie tylko Komorowskiego, postać nikczemną jak wszystkie „autorytety” IIIRP-y, ale pokonał system. Cały, zblatowany system władzy kraiku-potworka, zadżumione media i skorumpowane instytucje „państwa”.
Jak ważne było to zwycięstwo, przekonaliśmy się 25 października.
Ta sama radość ze zwycięstwa, ale jakże inna nadzieja. Ujadanie beneficjentów przerażonych rozmiarem klęski takie same jak w latach 2005 – 2007, ale już bezsilne. Posiadanie mediów i możnych sponsorów już nie zadziałało. Pozostał lament i rozsyłane pocztą pantoflową wieści o odbieraniu przywilejów urzędnikom, czystkach kadrowych i wsadzaniu do więzień przeciwników, wywołaniu wojny z Rosją. A wszystko po to, by utrzymać podziały, abyśmy skakali sobie do oczu i nienawidzili się wzajemnie.

Zwycięstwo Andrzeja Dudy i uzyskanie w wyborach możliwości samodzielnych rządów przez PiS pokazało, że można wydostać się z oblężenia mimo wściekłego ataku mediów i taktyki rozbijania głosów.
Jest program naprawy Rzeczpospolitej, są politycy, którzy potrafią tego dokonać. I co najważniejsze; mają zaplecze intelektualne i naukowe patriotycznych elit. Nie zmarnujmy tego małostkowością i partyjnymi podjazdami. Wiele jest do zrobienia.

Mnie rozpiera radość. Dzięki transmisji w TV Trwam uczestniczyłam we mszy świętej w archikatedrze warszawskiej w kolejną, 67 miesięcznicę smoleńskiego zamachu na polskie elity. Ze wzruszeniem słuchałam homilii biskupa Janochy. Patrzyłam na twarze polityków. Stawili się prawie wszyscy kandydaci rządu Beaty Szydło. Był z nimi Prezydent. Na koniec podniósł się las biało – czerwony i zabrzmiała nieśmiertelna pieśń „Boże coś Polskę”. Moje pokolenie nie pamięta czasu, kiedy władza była z Narodem tak jak dziś.

I stało się:

Nadszedł ten moment, ta chwila, kiedy w archikatedrze warszawskiej Polacy razem z Prezydentem i Parlamentarzystami Najjaśniejszej mogli wspólnie zaśpiewać: Ojczyznę wolną pobłogosław Panie". Dzięki Ci, Panie Boże.

Nie, dziś nie chcę słyszeć o żadnych sporach, kto jak powinien świętować i gdzie powinien być nasz Prezydent.Radowałam się ogromem uczestników uroczystości przed Grobem Nieznanego Żołnierza, lasem polskich flag, pietyzmem, z jakim przygotowano defiladę. Słuchałam ze wzruszeniem naszego Prezydenta i z dumą myślałam, że jestem częścią tego Narodu. Tak, Dziś to NASZE ŚWIĘTO. TO MOJE ŚWIĘTO!!

__________________________________________________________

Źródło:Rozmyślania przy zmywaku mamy Katarzyny ;-)

Zapraszam do słuchania

audycja 683 (czwartkowa)

1 komentarz: