wtorek, 14 września 2021

Hildebrand o miłości

Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali. J 13, 34 - 35

Słowa wypowiedziane przez Jezusa do Apostołów podczas Ostatniej Wieczerzy odnajdujemy w licznych utworach literackich i rozprawach teologicznych. Są one powszechnie cytowane, analizowane, a jednak wciąż kryją tajemnicę. Bo czym jest miłość? Jest nakazem, obowiązkiem tylko chrześcijanina? Czy dotyczy obowiązku kochania nawet wroga? A może jest tylko złudzeniem wynikającym ze zmysłów, tęsknotą za szczęściem? Kogo obdarzamy miłością i dlaczego? Czy miłości można się nauczyć, można ją doskonalić jak sztukę czy rzemiosło, jak podpowiada Erich Fromm? I wreszcie pytanie najważniejsze – Czy bez miłości można żyć?

Karkołomnym, wydaje się, zadaniem poszukiwanie jednej odpowiedzi, poszukiwanie prawdy o miłości. Czy może w tym poszukiwaniu pomóc dociekanie odpowiedzi na pytanie - Czym na pewno nie jest miłość?
Takiej właśnie fenomenologicznej metody redukcji podjął się niemiecki filozof, teolog katolicki, Dietrich von Hildebrand w swojej pracy Istota miłości.

Niestety, kto chciałby w języku polskim poznać bliżej życiorys myśliciela, srodze się zawiedzie. Poza powtarzanymi ogólnikami, niewiele dowie się o jego młodości, studiach, filozoficznych, zainteresowaniach, kontaktach z Edmundem Husserlem czy filozofią Maksa Schelera.

Przypomnijmy więc to, co jest istotne dla zrozumienia Istoty miłości.

Tak to się czasem zdarza w rodzinach obojętnych religijnie, a taką była formalnie protestancka rodzina Dietricha, że któreś z dzieci poszukuje wiary i religii, w której mogłoby się odnaleźć w dorosłym życiu. Konsekwencją tego było nawrócenie. W 1914 r. wraz z żoną przeszli na katolicyzm.
Nie był to akt emocjonalny, lecz przyjęcie prawd wiary głęboko przeżywanych. Do końca swych dni przyjmował Komunię świętą każdego dnia. Trzeba też pamiętać, że wymagało to odwagi, ponieważ spotkał się wówczas z ostracyzmem części rodziny, przyjaciół i środowiska naukowego.
Z radykalizmu wiary wynikała też jego postawa wobec komunizmu i nazizmu. Nie ukrywał, że hierarchowie Kościoła nie dość mocno i zdecydowanie potępiają obie ideologie. Bronił też publicznie encyklikę Ojca Świętego Pawła VI ”Humanae Vitae” - O zasadach moralnych w dziedzinie przekazywania życia ludzkiego.
W wyniku jawnie wrogiej postawy wobec zbrodniczych ideologii został w 1935 na Uniwersytecie we Wiedniu pobity przez studentów.
Kiedy Austrię wchłonęła III Rzesza, wyjechał do Szwajcarii, a potem do Francji. W Tuluzie wykładał na Katolickim Uniwersytecie. Niemiecka okupacja Francji zmusiła go do ucieczki z rodziną najpierw do Portugalii, następnie do Brazylii, by wreszcie osiąść w Nowym Jorku.
W wieku 71 lat po przejściu na emeryturę poświęcił się pracy naukowej. Polskim czytelnikom dotychczas znany jest z takich książek jak: „Przemienienie w Chrystusie”, „Serce”, „Rozważania o uczuciowości ludzkiej i uczuciowości Boga-Człowieka”, „Koń Trojański w Mieście Boga”, „Spustoszona winnica”, „Czym jest filozofia?”, „Sztuka życia”, „Małżeństwo”, „Liturgia a osobowość”.

Teraz otrzymujemy od Wydawnictwa Fronda jego dzieło życia, nad którym pracował od 1958 roku. Pierwsze wydanie Istoty miłości ukazało się w 1971 i zostało przyjęte entuzjastycznie.

Filozof, teolog w jednej osobie rozróżnia różne rodzaje miłości; małżeńską, rodzicielską, miłość dzieci do rodziców, braterską. Wszystkie, jego zdaniem, wypływają przede wszystkim z miłości afektywnej, miłości serca, a szczytem jej jest agape – miłości Boga do ludzi i ludzi do Boga.
Szczególną zasługą Hildebranda jest pokazanie miłości małżeńskiej jako tej, która zawiera jej istotę tj. wartości, dla których pokochaliśmy i ofiarowaliśmy drugiej osobie siebie. Związek dwojga osób w sakramencie małżeństwa nie jest więc tylko związkiem w celu prokreacji, jak dotychczas definiowano małżeństwo. Nie jest tylko aktem woli niezależnym od zachwytu drugą osobą czy odwzajemnieniem wobec osoby, która nas kocha. Temat ten z pewnością każe się czytelnikom zatrzymać i przemyśleć obecne postawy i definicje miłości małżeńskiej.

Czytelnicy, którzy zetknęli się z twórczością Dietricha von Hildebranda wcześniej, nie powinni mieć trudności z właściwym odczytaniem poglądów XX-wiecznego Doktora Kościoła – jak mawiał o nim papież Pius XII.
Dla tych, którzy sięgną po Istotę miłości ze względu na zainteresowanie tematem, tłumacz ks. dr Wojciech Paluchowski CM poprzedził tekst autora Studium wprowadzającym Johna F. Crosby’ego, ucznia Dietricha von Hildebranda. Jego syn John Henri Crosby jest pomysłodawcą „Projektu Hildebrand” dotyczącego odnowy kultury i obejmującego publikacje, wydarzenia, stypendia i zasoby internetowe czerpiące z myśli i świadectwa Dietricha von Hildebranda.

http://www.hildebrandproject.org/

"Studium..." przybliża czytelnikowi zarówno genezę Istoty miłości, w tym wcześniejsze dzieła Hildebranda dotyczące miłości, jak i filozofię, na której opierał się on w swojej analizie.
Dla tych, którzy znają wcześniejsze pisma Hildebranda, zawarte tu refleksje mogą się okazać interesujące na tyle, na ile przyczynią się do usytuowania Istoty miłości w kontekście całej jego filozofii. Drugim celem tego wprowadzenia jest ukazanie powiązań, jakie istnieją pomiędzy dziełem Hildebranda a niektórymi współczesnymi dziełami fenomenologicznymi na temat miłości, szczególnie związków z filozofią miłości Jean-Luca Mariona – wyjaśnia John F. Crosby.
We wcześniejszych swych dziełach pisarz za punkt wyjścia obiera filozofię wartości według Maksa Schelera. Jest to jeden z najważniejszych kluczy dla zrozumienia dociekań i poglądów etycznych Hildebranda.

Miłość bowiem definiuje on jako odpowiedź na wartości, które odkrywamy w osobie kochanej.

Tylko że przy takiej definicji rodzą się pytania. Czym jest wartość, czy jest ona subiektywna czy obiektywna? Czy wynika z podzielania wartości przez nas, czy kochamy, bo jesteśmy obdarowywani i zachwyceni wartościami, których do tej pory nie znaliśmy? Jak odpowiadamy na miłość? Co zawiera wartość oprócz piękna? Czy miłość można utożsamiać z poczuciem szczęścia? A co z wartościami negatywnymi? Czy one należą do istoty miłości? Na te pytania, między innymi, znajdziemy odpowiedź w książce Istota miłości.

Crosby swoje "Studium wprowadzenia" kończy rozważaniami na temat współczesnej krytyki poglądów Dietricha von Hildebranda, w tym najostrzejszej w swej wymowie Jeana-Luca Mariona. Dla współczesnych czytelników, zainteresowanych tematem, zapewne będzie to ważna wskazówka.

Hildebrand swoje dzieło rozpoczyna od PROLEGOMENY czyli słowa wstępnego, w którym zdecydowanie w badaniach istoty miłości odrzuca analogię.
To ewidentny i całkowity nonsens, by uwzględnianie tego, co świadome w odniesieniu do bytu, do natury którego należy bycie świadomym, uważać za „pogrążanie się w tym, co psychologiczne”. Takich aktów jak chcenie, miłowanie, radowanie się, smucenie czy żałowanie czegoś, nigdy nie można poznać w ich istocie, wychodząc tylko od mniej lub bardziej odległych analogii, zamiast od samych tych aktów w ich dosłownym i właściwym sensie; od tych aktów, które są nam, jako takie, dane bezpośrednio.
Za błąd uważa też, między innymi, stwierdzenie, że kochamy innych, bo kochamy siebie. Tu niecierpliwy czytelnik zapewne natychmiast zapyta: A co z przykazaniem - Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego? (Odpowiedź znajdzie w rozdziale VII, p. 11.)

Dla studentów filozofii Prolegomeny to doskonały sposób na zapoznanie się z metodą badawczą Hildebranda, jej celem, do którego dąży i porównania z innymi metodami badawczymi fenomenologów od Husserla począwszy, a przy okazji konfrontacji z nimi swoich poglądów.

Spis treści, zamieszczony na początku książki sprawia, że każdy może odszukać to, co go szczególnie interesuje.
Nie przez przypadek zamieściłam na początku cytat z nowego przykazania, które dał Jezus Apostołom.
Czytając książkę czekałam na odpowiedź, czym w swej istocie jest miłość do bliźniego, którego nie znam osobiście. Czy bliźnim jest też wróg napadający na moją ojczyznę, morderca? Czym jest miłość Boga do nas i nasza do Niego?
Wielokrotnie czytałam uprzednio, że miłość do Boga to nic innego, jak zachowywanie Jego przykazań. I wielokrotnie też słyszałam w kościele fragment Ewangelii według św. Mateusza, że mamy kochać nawet wroga i za niego modlić się.
Jak rozumie to Hildebrand?
Po pierwsze – miłość bliźniego wynika z faktu, że został on stworzony na obraz i podobieństwo Boga.
Po drugie – miłość bliźniego wypływa z miłości Boga do nas. By to zrozumieć trzeba przedrzeć się przez wszystkie czyny bliźniego, które wywołują w nas oburzenie, gniew, wstręt i odrazę.
Pokonujemy to wszystko, by dotrzeć aż do miejsca, w którym ten ktoś znajduje się w obliczu Boga. Bowiem, jeśli nawet neguje on istnienie Boga, to i tak Bóg również do niego zwraca się z pytaniem: „Adamie, gdzie jesteś?

Przyznam, że w tym miejscu nie przekonał mnie teolog. Być może dlatego, że użył tu dla uzasadnienia przykładów literackich, a nie postaci zbrodniarzy takich jak choćby komendanci komunistycznych łagrów czy nazistowskich obozów śmierci.
Rozumiem słowa Jezusa, który przypomina, że nie jest sztuką kochać przyjaciół, ale wznieść się na szczyty idealnej miłości, gdzie człowiek spotyka się sercem z miłością Boga potrafią chyba tylko święci.

Zapewne lektura ta będzie dla wielu czytelników, tak jak i dla mnie, punktem odniesienia w szukaniu odpowiedzi.
Niestety, muszę przyznać, że nie jest to lektura łatwa. Trudności nastręcza ogrom zagadnień, które drogą redukcji prowadzą do zrozumienia istoty miłości. Zrozumienia nie ułatwia tłumaczenie.
I tu mam największe pretensje zarówno do tłumacza jak i wydawcy. Wydawnictwo Fronda proponuje nam ambitne książki, głównie jednak są to pozycje popularnonaukowe. Dlatego też ma różnych czytelników o różnym poziomie znajomości języków obcych, w tym łaciny. Dodatkowo słownictwo obce ma różne znaczenia, trudno bez indeksu najważniejszych terminów poradzić sobie z dokonywaną przez Hildebranda filozoficzną analizą i wyłuskać z niej istotne treści.
Przy takim, np. fragmencie chciałoby się zakrzyknąć. Drogi Tłumaczu, nie można by to napisać prościej tak, ażeby nie trzeba było wertować słowników, tylko skupić się na czytaniu?
Zauważyliśmy, że to oddanie siebie ma miejsce nie tylko w przypadku moralnego postępowania, lecz także we wszystkich kontemplatywnych odpowiedziach na wartości moralne; szczyt swój osiąga ono w miłości do Boga. Jednak widać tu jasno i wyraźnie, że do owej miłości względem Boga, w której sprawą podstawową jest oddawanie Mu czci, przynależy również tęsknota za ścisłą więzią i za najwyższym „frui”. W sposób jednoznaczny dochodzi to do głosu w obrębie tej podstawowej prawdy, że similitudo Dei (a także zawierające się w niej glorificatio Dei) stanowi dla człowieka jego finis primarius ultimus, zaś beatitudo (a więc rozkosz zawierająca się w visio beatifica) to dla niego finis secundarius ultimus.
Zapewne trzeba Istotę miłości czytać rozdział po rozdziale uważnie, nie śpiesząc się z przewracaniem kartek. Nieodzownymi też będą słowniki; filozoficzny i języka łacińskiego.
Może to i dobrze, że nie jest to książka łatwa i przyjemna, taka do poduszki, bo zmusza do refleksji i poszerzania wiedzy również w zakresie języka filozoficznego. Czy będzie to lektura dla zwykłch czytelników interesujących się filozofią? Czy będzie ona obowiązkowa dla studentów teologii? Pokaże czas.

Dietrich von Hildebrand, Istota miłości, Wydawnictwo Fronda, 2021

_______________________________________________

Ilustracja:https://www.wydawnictwofronda.pl/cache/files/1120994723/okladka-hildebrand---w-480-h-600.jpg

Zapraszam do słuchania
audycja 1277 (czwartkowa)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz