Trzeba przyznać, że tytuł notki Adamowi Wielomskiemu dziś udał się. 


Marek Jurek prezydentem?

Mnie na ten tytuł w każdym razie autor nabrał; i zajrzałam, i przeczytałam. A jakże, nie zawiodłam się. Stary dobry styl dyskwalifikujący kandydata w przedbiegach. Dlaczego?
  1. Marek Jurek byłby kandydatem katolickim, a nie prawicowym;
  2. Marek Jurek nie będzie miał poparcia Radia Maryja;
  3. Marek Jurek jest z gruntu pisowski, więc nie poprą go też prawicowcy.

To z grubsza najistotniejsze argumenty Adama Wielomskiego. Niestety, nie udało mi się dowiedzieć, dlaczego tak sądzi i co ważniejsze, czy na pewno tak jest jak pisze, bo Adam Wielomski nie ma w zwyczaju argumentów swoich uzasadniać. Albo wierzysz, albo nie. A on mówi - nie, więc -  nie. Koniec, kropka.
Pozostaje pointa z lektury notki polskiego konserwatysty rodem z PRL –

Marku Jurku, nawet niech ci  do głowy nie przychodzi taki głupi pomysł. Nie masz żadnych szans.
Odpowiedź na pytanie - Czy Markowi Jurkowi uda się zdobyć 8-10% i stworzyć ruch wokół własnej osoby? - może być tylko jedna po takiej diagnozie.

Marek Jurek ma mniejsze szanse niż Doda czy Owsiak w starcie do fotela Prezydenta Rzeczpospolitej. Te 8 – 10% fachowcy od marketingu politycznego zapewne podzieliliby przez 10.

Pozostaje więc Polakom wybór z rozsądku między Lechem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem. Nie wykluczone, że w ostatniej chwili któryś z nich poprosi o przeniesienie jego głosów na innego partyjnego kolegę. Będzie oczywiście jeszcze kandydat SLD – chyba Szmajdziński (?)– i  Dutkiewicz z Ruchu „Polska XXI”. Na kogo oni swoje głosy oddadzą w drugiej turze? Bo chyba według wszelkich znaków na niebie i ziemi uda się nam wmówić, że tylko ci dwaj - Lech i Donald mają szansę i do drugiej tury przejdą właśnie oni.

Tezy Adama Wielomskiego właściwie są w tej sytuacji  nieistotne, bo rzeczywiście, w jednym ma na pewno rację, Marek Jurek nie ma szans. Po co więc wyciągać tę kandydaturę,  dyskutować o niej?  Zupełnie tego nie rozumiem. Czyżby  Wielomski miał już swego kandydata? Aż się spalam z ciekawości. To dopiero będzie bomba, jak się wreszcie dowiemy, kogo prawica  życzy sobie jako swego prezydenta.

Widzę jednak zupełnie inne przyczyny braku szans wyborczych Marka Jurka niż widzi to Adam Wielomski.
Po pierwsze – Przy każdych wyborach ulegamy owemu rozsądkowi – Nie zmarnuję głosu i wybiorę mniejsze zło. W ten sposób wyeliminowaliśmy z Sejmu i Senatu partie, które nam były bliskie, ale nie miały szans.

Po drugie - Daliśmy sobie już wmówić, choć do wyborów jeszcze trzy lata,  że jedynymi realnymi kandydatami są:  Kaczyński i Tusk.

Zżymamy się na działania polityków pod słupki. A niby co mają robić, jeśli my tym słupkom wierzymy bardziej niż temu, co oglądamy wokół siebie?
Wściekamy się na manipulacje PR . A czyja to wina, że wystarczy nam do zachwytu Doda?
Gdybyśmy mieli większe wymagania przy oglądaniu TV to i Public Relations też musiałby się bardziej wysilić i nie wciskać nam takich autorytetów jak Owsiak.

Sprzedają nam to, co kupujemy. Nie ma innego wytłumaczenia tego, że przed laty w wyborach wygrał aparatczyk rodem z PRL. Nie ma  innego wytłumaczenia dla wielu naszych nietrafionych wyborów.
Czy to tylko nasza wina?
Rzeczywistości nie da się skroić do swojego wyobrażenia, czasem przerasta nas i wtedy trzeba trafić również do wielbicieli Dody i Owsiaka. Trzeb umieć przekonać słuchaczy Radia Maryja i konserwatystów. Trzeba umieć uśmiechnąć się do wszystkich Polaków, również tych z prawicy  Wielomskiego. Tego już w żaden sposób nie jest w stanie zrobić sam polityk bez pomocy speców od marketingu. O tym jak są skuteczni, świadczą przecież nasze poglądy. Ilu czytelników  parsknęło śmiechem, gdy przeczytało tytuł notki?
A przecież wielu z nas to katolicy pragnący czystej i przejrzystej polityki. Dlaczego parsknęliśmy? Na to pytanie każdy sam musi sobie odpowiedzieć.
Ale przede wszystkim to Marek Jurek powinien  zapytać. Dlaczego ludzie nie będą na mnie głosować i czy  mogę to zmienić?
Może wystarczyłoby  jednak nie obrażać się na piar i skorzystać z rad fachowców? Skoro można wiele dobrego zrobić dla Polski, dlaczego z takim uporem ludzie uczciwi i porządni, którzy mogliby choć trochę uczłowieczyć politykę, rezygnują z tego? To już doprawdy jest dla mnie zagadką.

 A szkoda, bo Marek Jurek naprawdę byłby dobrym kandydatem na prezydenta.