Sobota przed wyborami do Europarlamentu to był naprawdę szczęśliwy w mediach dzień. Każdy mógł czytać, pisać, oglądać i słuchać zgodnie z upodobaniami.
 
Niektórym, co prawda, adrenalina podskakiwała przy kolejnych komunikatach o frekwencji, a jeszcze innym przypominał się PRL, kiedy oglądali zdjęcia polityków wrzucających wraz z małżonką i dziećmi głos do urn.
 Ogólnie było to jednak do wytrzymania, wystarczyło na chwilę zmienić kanał.
 
 
Po wyborach wszystko wróciło do normy, czyli stało się nie do zniesienia.

Czołowe tytuły prasowe donoszą na pierwszych stronach wydań internetowych (Niestety w mojej wsi kiosku z gazetami nie ma, muszę więc opierać się na wiadomościach z sieci.)
Tajne spotkania Ziobry z Dornem", „Dorn: Kaczyński chce znowu zastraszyć PiS", „Ziobro bije w sondażu Kaczyńskiego". ( Dobrze, że tylko w sondażach. Nie wykluczam jednak i takiego zmyślnego tytułu: „Ziobro bije Kaczyńskiego". Prawda, że brzmiałby bardziej ekscytująco?)

A to jeszcze nie koniec. Inna gazeta donosi. - „PiS nie rozliczy kampanii do PE". Brzmi groźnie. Uspokaja mnie nazwisko Suskiego i nie zagłębiam się w detale.

Nie przyswajam też innej treści, choć zapowiada się jeszcze gorzej: „CBA zatrzymało syna senatora PiS". Mam awersję do takich informacji po marcu 1968. Donoszono wtedy ni mniej ni więcej  tylko o konsekwencjach wyciąganych wobec rodziców źle wychowujących dzieci; bez szacunku do PRL.
Nie chcę nawet wiedzieć, co przeskrobał syn senatora, a po co mi ta wiedza?! Wystarczy, że facet jest synem senatora z PiS.
 
 
Ręce pełne roboty, a właściwie głowę pełną pomysłów na ostateczne wykurzenie prezesa z partii ma nie tylko Dorn.
Właściwie to się czepiam, bo w końcu tajne spotkania czy ostrzeżenie „ Jarosław Kaczyński robi błąd" wcale nie musi być diabelskim pomysłem czy słodką zemstą za pogonienie z partii.
 
Grzmi też Ujazdowski:„Musi powstać prawica bez Jarosława Kaczyńskiego".
Coś, panu kiepsko to idzie, panie Ujazdowski?;)
 

To co w końcu dzieje się w Polsce? A no nic. Kompletnie nic!

Szczęśliwy ten „przywiślański", tpfu, jaki tam „prywislański"?! Szczęśliwy ten europejski kraj, gdzie jedynym zmartwieniem dziennikarzy sądząc po nagłówkach jest: „Kto się boi Ludwika Dorna", a Dorn martwi się, że Kaczyński szuka ofiary. Pierwszą będzie Girzyński".
Panie Girzyński, nie daj się pan! - Wołam z emocją właściwą dla tego typu opowieści i klikam dalej.
 
Wykorzystywaną instrumentalnie czuje się szczecińska posłanka Mirosława Masłowska.
I co takiej poradzić? Droga pani Mirusiu, proponuję zmianę barw. Może na tęczowo? Senyszyn panią na pewno nie wykorzysta.
 
 
Tak przeglądam, klikam i rozmyślam. Chyba się zapiszę do PiS. Najbardziej opisana i ocenzurowana partia ...
Tyle pieniędzy, tyle trudu, by stworzyć wspólną, emocjonującą narrację dla znienawidzonego PiS? ... Coś w tym musi być. Tylko co? ;)