wtorek, 1 grudnia 2009

Nie pójdę do wyborów, bo nie będę miała wyboru

Długo to trwało, ale dotarła do mnie wreszcie świadomość, że moje poglądy nikogo tak naprawdę nie obchodzą.
Mogę myśleć, co chcę, robić też w miarę wolno mi wszystko pod warunkiem, że nie będę czepiać się Żydów za budowanie osiedli na Zachodnim Brzegu Jordanu i nie będę chciała leczyć homoseksualizmu. Wolno mi też wierzyć i wielbić Boga pod warunkiem, że nie będę się domagać krzyży w miejscu pracy i w szkole.
Ujdzie mi na sucho kilka wykroczeń drogowych, nawet, kto wie, może i jakie oszustwo podatkowe, ale nie wybaczą mi nazywanie aborcji zabijaniem dzieci poczętych, a eutanazję pozbywaniem się problemu ludzi starych i chorych. Szukanie źródeł tego prawa w nazizmie i komunizmie wywoła ostry sprzeciw i kto wie czy nie odbierze moim potomkom możliwości kariery w instytucjach Europy.

Warunków, pod jakimi mogę czuć się wolna w Unii, jest jeszcze kilka. Zatrzymam się przy jednym, najważniejszym, na razie, dla konstruktorów nowego porządku w świecie, bo stwarzającym pozory demokratycznego ładu.

Będę wolnym i prawym obywatelem już nie tylko Polski, ale i całej UE, jeśli wezmę udział w wyborach.
Tu nie ma wyjątków, jeśli odważę się powiedzieć głośno, że zbojkotuję proponowaną mi farsę wyborczą, oberwie mi się z każdej strony; i z prawa, i z lewa.

Niech tam. Bijcie mnie już dziś prawym czy lewym sierpowym, mnie tam już wszystko jedno. Nie jest mi natomiast, tak jak za komuny, wszystko jedno, kto i dlaczego robi ze mnie tępe narzędzie do osiągania politycznych celów.

Zniosłam już wiele zawodów i upokorzeń. Mam kaca moralnego do dziś wobec ludzi, których przekonywałam do głosowania na Wałęsę czy AWS.

Nie zrobię już nic więcej, mało tego, innym głośno powiem, dlaczego nie idę do wyborów. Mówię o tym już dziś i zdania nie zmienię, chyba że stanie się cud i zmieni się stosunek polityków do mnie.

Jako wyborca czuję się oszukana i zmanipulowana przez partię, na którą dwukrotnie głosowałam. Czuję się oszukana, bo zrobił ze mnie wała również prezydent. Między kim a kim będę więc wybierać?! I jakie ma znaczenie mój wybór, skoro w ważnych nie tylko dla mnie ale i moich wnuków sprawach po prostu okłamano mnie?

Nie zamierzam już przypominać punkt po punkcie kłamstw i obiecanek dotyczących traktatu lizbońskiego zarówno prezesa PiS jak i prezydenta. (O kłamstwach marszałka i premiera z PO nie wspominam, bo na nich nigdy nie liczyłam i na nich nie głosowałam, w niczym mnie więc nie zawiedli).
Każdy, kogo ten temat interesował, zna na pamięć kolejne wersje; staniemy się województwem, umowa w Juracie, podpiszę jak będzie ustawa kompetencyjna, oddamy do TK, by orzekł w sprawie zgodności traktatu z polską konstytucją… część posłów PiS zamierza oddać traktat do TK, ale prezes nie… itp itd.
Niedobrze się robi nie tyle od tych kłamstw, ile od pogardy wobec wyborców, których cynicznie ma się za idiotów z ostatnim stadium Alzheimera.

Skoro szef kancelarii prezydenta – Władysław Stasiak 28 listopada 2009 roku po prostu jakby nigdy nic ocenia skierowanie Traktatu Lizbońskiego do Trybunału Konstytucyjnego jako dobry pomysł i jednocześnie ubolewa, że pomyślano o tym zbyt późno,
to mamie Katarzynie pozostaje przy zmywaku już tylko bierny opór wobec tego, z czym się nie zgadza, co uważa za zdradę ojczyzny i demokracji, ale na co nie ma już żadnego wpływu.

Zbyt dobrze pamiętam farsę wyborów w PRL, abym teraz mogła sobie pozwolić na powtórkę. Jeśli mnie jako wyborcę nie szanuje się, to ja przynajmniej muszę szanować i cenić swój głos. Nie będę więcej maszynką do głosowania, którą odstawia się na strych zaraz po wyborach.

Dlaczego więc nie pójdę do wyborów? To proste i jasne.


NIE PÓJDĘ DO WYBORÓW, BO NIE BĘDĘ MIAŁA WYBORU

5 komentarzy:

  1. "Solidarność" uzmysłowiła wielkim tego świata jak wielka siła tkwi w zorganizowanym społeczeństwie. I tzw. elity każdego odcienia wykonały olbrzymią pracę, aby to doświadczenie wymazać z ludzkiej pamięci.
    Zatem, w każdej sytuacji, trzeba poszukiwać adekwatnych rozwiązań. Jednym z nich mogłoby być np. głosowanie np. na 13 miejsce na liście albo 8. Ot, tak lekkie pomieszanie szyków. A poza tym do końca nie wiadomo, kto nosi buławę w plecaku...
    Głowa do góry, coś musimy wygłówkować. "Solidarność" nam wyszła, nieprawdaż... A, że potem nam się wyślizgnęła... Trzeba było słuchać Walentynowicz...

    OdpowiedzUsuń
  2. "Solidarność" łączyła nienawiść do komuny. Nikt nie liczył wtedy na zwycięstwo, robił swoje i dlatego zwyciężyliśmy w wyborach 1989 przez nokaut.

    Wtedy zadbano natychmiast, by w głowie się nam nie przewróciło.
    Teraz wmawia się nam, że tego wymaga taktyka parlamentarna. ;((
    W rezultacie połknięto na przystawkę wszystkie partie prawicowe, zostali przebierańcy, od których nic nie wymagamy jedynie tylko tego, by nie byli z PO czy SlD.

    A jakie to ma znaczenie, skoro PiS i prezydent nawet nie spóbowali zawalczyć o referndum czy takie zabezpieczenia jak wprowadzili Niemcy?

    Jakie to ma znaczenie, skoro w ważnych dla narodu głosowaniach prezes wychodzi, a niektórzy posłowie wstrzymują się od głosu. Przypadek?

    Czarno to widzę nie dlatego, że nie ma alternatywy, ale że większość z polskiego prawicowego elektoratu uparło się czynić z PiS prawicę.

    Tymczasem to elektorat tej partii jest prawicowy a nie partia.

    Mamy czas, możemy jeszcze wiele zmienić. Tylko przestańmy jak barany powtarzać, że musimy głsować na PiS. Niczego nie musimy. Tak jak za komuny; mogliśmy głosować na przystawki; ZSL czy SD, a woleliśmy nie iść na wybory, by nie legitymizować PZPR. Czy teraz też pozostanie nam tylko taka alternatywa?

    Pozdrawiam Anonima :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzisz Droga Katarzyno, system, który nam się teraz aplikuje jest o niebo lepszy od poprzedniego, gdyż pomimo jednego "światłego kierownictwa" próbuje się nam system sprzedawać w 4 wariantach. Póki co, jeszcze paznokci nie wyrywają.. no może walczą z klawiaturami!
    Wojsko na wojnie musi przed ważną operacją podciągnąć tabory (Materiały pędne i smary). My właśnie znaleźliśmy się w sytuacji przegrupowania. Twoje uwagi na tema PiS są jak najbardziej trafne. To ta sam grupa tylko w wersji light. Unia Europejska to taka poprawiona II-ga Rzesza Niemiecka - bój zatem będzie się toczył na gruncie prawa (co per saldo Polakom wyjdzie na dobre).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Ważne jest, by z tego boju zdawać sobie sprawę.

    A tak na marginesie. Nie czujesz, że poszczególne państwa członkowskie są izolowane od wiadomości o sobie? Czy to tylko sprawa tego, że właściciele gazet są głównie niemieccy i francuscy?

    Jeśli by to było celowe, to nauka języków obcych i przegląd prasy zagranicznej oraz kontakt z blogerami zagranicznymi stałby się obowiązkiem patriotycznym, nie tylko w Polsce.

    Pozdrawiam również

    OdpowiedzUsuń
  5. Zawsze zastanawiało mnie dlaczego tak mało wiemy o Czechach i Słowacji...

    OdpowiedzUsuń