środa, 11 maja 2011

Podziwiam „znanych, prawicowych” blogerów

Pewna najlepsza, prawicowa blogerka, tak przynajmniej nazywają ją zgodnie media, od wtorkowego poranka zachwycała się na Twitterze genialnością taktyki Donalda Tuska.

Najpierw był zachwyt nad mądrością „transferu” Arłukowicza do PO.

„Tak się wygrywa wybory” – pochwaliła prawicowa blogerka.

Dzielnie wsparł blogerkę retwittem konsultant polityczny, chyba po to, by się nam utrwaliło: TAK SIĘ WYGRYWA WYBORY.
Na moje pytanie; po co wygrywa się wybory, otrzymałam odpowiedź:

„Normalnie - aby zmieniać kraj. W przypadku Tuska - aby trwać”.

Prawicowa, najlepsza blogerka, oczywiście, w zmienianiu kraju pomaga, jak może. Każde wystąpienie prawicowych polityków, w tym prezesa Jarosława Kaczyńskiego, analizuje i spiera się dla dobra Polski. Walczy jak lwica z wmawianiem lemingom, że PiS po wyborach zawrze koalicję z SLD. Żaden błąd nie ujdzie jej uwagi. Dzięki niej wszyscy mogli się zapoznać z tezami, np. wygłoszonymi na kongresie „Polska – Wielki Projekt”. Wiadomo przecież nie od dziś, że PO ma pełne szuflady pakietów reformujących Polskę. I już wszystkie zrealizował. A media peany na tę cześć głoszą.;-)

PiS bez pomocy blogerów nie jest w stanie przebić się w mediach i prawicowa blogerka to rozumie, dlatego pracowicie spędziła na Twitterze dzień próbując przebić się przez szum medialny. Dzielnie walczyła z hasłem „Dzień bez krytyki PiS i lizania dupy Tuskowi i PO w mediach jest dniem straconym”. Przepraszam tu wrażliwych, ale tyłek to zbyt piękne słowo do tego, co się dzieje. Lizać można wprost, to robią niewyrobione oszołomy w komentarzach na forach i pod blogerskimi notkami. A można udawać obrzydzenie wściekając się, że inni to robią. To taka inteligentniejsza, dostępna tylko nielicznym, z najwyższym IQ, forma marketingu politycznego.

Wróćmy do twittów znanej, prawicowej blogerki. Wspieraniu prawicy służyły pracowicie wystukane na klawiaturze twitty:

„Ale trzeba przyznać, że Arłukowicz się tanio nie sprzedał. Specjalnie dla niego stanowisko utworzyli”.

„A Kluzik i Poncyl przespali swoją szansę. Już się nie załapią na posady czy listy”.

„A PiS oddaje wszystko walkowerem”.


Doprawdy trudno pojąć, jaki związek „prawicowa blogerka” widzi między „transferem” Arłukowicza a walkowerem PiS i na czym ten walkower polega? Ja w każdym razie nie podejmuję się tłumaczenia myśli ukrytej w tym stwierdzeniu. No, chyba że, chodzi o dyskretne nadanie kierunku myślenia
– Wszystkiemu winien PiS, również temu, że dwóch degeneratów sprzedaje za stanowisko w rządzie miejsce na liście wyborczej. Jeden z nich jest nawet szefem rządzącej partii i premierem.

„Arłukowicz powinien skutecznie przykryć długie i drogie weekendy premiera”. –stwierdza prawicowa blogerka.

Tu zgadzam się bez zastrzeżeń. Dodam tylko: dzięki, między innymi, wytężonej pracy marketingowej znanej prawicowej blogerki.
Owocem tego wysiłku, za który zapewne Stachowicz i konsultant polityczny jest głęboko wdzięczny, są następne twitty oceniające Tuska i Arłukowicza:

„genialny bo za darmo wziął medialną twarz. Zamiast narzekać będzie teraz pracować dla niego. Na odcinku propagandy”.

Chyba dlatego, że w 140 znakach trudno jasno się wyrazić twitt nie zawierał mantry – „zamiast narzekać jak PiS”.

„W pakiecie z rządowym stołkiem musiało być też miejsce na liście. Co pokazuje, że ten interes się obu opłacił”.

„i koniec końców obu się to opłaciło”.


Zastanawiam się, na czym polega ta opłacalność? Na odpowiedź zapewne przyjdzie czas, jak już wszystkie lemingi uwierzą, że to taktyka wyborcza a nie kupczenie mandatem, które powinno podlegać ocenie nie tylko moralnej ale i prawnej.


No cóż, za kupowanie głosów w Wałbrzychu sąd zapewne ukarze winowajców. Unieważnił też wybory. Kupowanie miejsca na liście wyborczej będzie jedynie ocenione pragmatycznym stwierdzenie znanej prawicowej blogerki:
„Ale jak mu wystarczy nic nie znaczący stołek i wiążący się z nim prestiż (i nie tylko) to pociągnie długo u boku Tuska”.

Za to „długo u boku Tuska” zapłaci podatnik, bo przecież to utworzone stanowisko kosztuje. Ale takimi przyziemnymi sprawami znana, prawicowa blogerka się nie zajmuje. To zostawia oszołomom, którzy myślą, że programem wyborczym można wygrać Polskę i ją zmienić.


Proszę się jednak nie niepokoić. Znana, prawicowa blogerka nie zapomniała o wsparciu PiS:

„Dzisiejszy ranek - PiS śpiewa pod pałacem, PO pozyskuje do współpracy najbardziej medialnego polityka opozycji. Tak się wygrywa wybory”.


Prawda, że tak rzeczywistość może oceniać tylko prawicowa blogerka, której zależy na Polsce?


A ja naiwna, wiejska blogerka, sądziłam, że tym, między innymi, bloger prawicowy różni się od lewicowego, że w trosce o Polskę umie odróżniać marketing polityczny od rzeczywistości, w jakiej znajduje się Polska i polska polityka. Z naiwnością dziecka sądziłam, że znana prawicowa blogerka potrafi to swoim czytelnikom, których ma dzięki nieustannemu wkładaniu nam wszystkim w głowy, że jest najlepsza, wyjaśnić, że to nie jest marketing, ale cyniczne kupczenie stanowiskami w rządzie na potrzeby wyborów.


Z tej naiwności wynikło moje pytanie do znanej, prawicowej blogerki:

Tak dziś czytam Twoje twitty i nadziwić się nie mogę. W PR PO pracujesz? ;-)
Oczywiście otrzymałam od znanej, prawicowej blogerki satysfakcjonującą odpowiedź, którą pozostawiam bez komentarza. Sama się komentuje:

"Dlaczego? Bo nie udaję, że nie widzę jak się Tuskowi wszystko udaje? Ano udaje mu się. Jestem wściekła, ale on wygrywa”.

I jak tu nie podziwiać znanych prawicowych blogerów.

1 komentarz: