czwartek, 3 października 2013

Biznes ezoteryczny boi się wolności



 A mnie akurat ten duchowy wymiar chadzania Polaków do wróżek, kupowania czasopism dla horoskopów, noszenia w torebkach i kieszeniach magicznych kamieni i obwieszania się znakami zodiaku bardziej interesuje od finansów.



 „Kościół wraz ze swymi „duchowymi komandosami”, jakimi są egzorcyści, ewidentnie psuje biznes całej ezoterycznej branży” – napisał w swej ostatniej notce Gadający Grzyb. TUTAJ 
Wyliczył, kto i ile na tym biznesie zarabia i dlaczego Kościół psuje interes mówiąc o zagrożeniach, jakie niosą usługi ezoteryczne. Zastrzegł się jednak, że koncentruje się wyłącznie na finansowym aspekcie zjawiska nie poruszając problemu duchowego.
A mnie akurat ten duchowy wymiar chadzania Polaków do wróżek, kupowania czasopism dla horoskopów, noszenia w torebkach i kieszeniach magicznych kamieni i obwieszania się znakami zodiaku bardziej interesuje od finansów. Choć niewątpliwie w tym, według starego porzekadła – jeśli nie wiesz, o co chodzi, to na pewno chodzi o pieniądze – kryje się źródło przymykania oczu ateistycznych środowisk, walczących z religią,  na gusła zaczarowanych odważników, wirujących stolików i  kart tarota.

By zarobić trzeba jednak zniewolić, uzależnić, odciągnąć od ołtarza nie tylko w wymiarze ofiar składanych przez wiernych do koszyka, ale przede wszystkim duchowym.
Nie ma chyba nikogo spośród czytelników notki Gadającego Grzyba, kto by nie przyznał mu racji i kto by w swoim otoczeniu nie miał naiwnych, zasilających kasę przemysłu ezoterycznego.
Znam kilka osób i to nie tylko kobiet, które po przetarciu oczu wczesnym porankiem przy kawie sięgają po horoskop czy to w Internecie, czy to w specjalnie do tego celu zakupionej gazecie.
Poranna kawa w biurach zwykle zaczyna się od tłumaczenia dziwnych majak sennych i sięgania do  senników pieczołowicie przechowywanych w szufladach biurka. 
Są to nierzadko ludzie z wyższym wykształceniem, w wielu wypadkach deklarujący się jako niewierzący racjonaliści, u których  żadnej refleksji nad idiotyzmem wiary w zabobony przy jednoczesnym odrzucaniu wiary w Boga nie uświadczysz.
Pal sześć jeśli to tylko idiotyzm, niezdrowa ciekawość, nieuświadomiona tęsknota za czymś tajemniczym, co urozmaici nudne urzędnicze życie.  Gorzej, gdy zaczynają się, jak to w życiu bywa, kłopoty zawodowe czy rodzinne; groźba utraty pracy, bankructwo, choroba, zdrada czy problemy z dziećmi.
Nie ma mocnych, kiedy człek wystraszony, upokorzony czy bezradny, każdej, nawet najbardziej złudnej nadziei się chwyta, chyba że w Bogu pokłada nadzieję, wtedy nie przyjdzie mu do głowy badać przyszłość u wróżki i szukać lekarstwa u szamana. A jeśli nawet przyjdzie, bo ktoś taką myśl podsunie, odrzuci ją, wiedząc, że zło jest realne, choć zrazu niewidoczne.

Ba, ale gadać dobrze, gdy nie przygniata nieszczęście. 
Z wiarą, która góry przenosi i zła się nie ulęknie, człowiek się nie rodzi. To proces duchowego dojrzewania i nie zawsze sprzyja mu płytka religijność wsparta pobożnymi praktykami religijnymi. Chodzą one bardzo często obok siebie.  
Znałam bogobojnego, wykształconego teologicznie i filozoficznie  proboszcza, który przed śmiercią z powodu zaniedbanej cukrzycy szukał pomocy w medycynie alternatywnej u miejscowej „zamawiaczki”.

Bezradnie patrzyłam jak  przyjaciółka szukała pomocy u wróżki, bo rodzina córki się rozpadała. Ta czyściła jej portfel nie bacząc, że kobieta zadłuża siebie i rodzinę.

Znałam wiejskiego felczera, który zamiast kontynuować medyczną naukę, chodził z wizytą do chorych przynosząc „odpromienniki”. Własnej żonie poziom cukru „obniżał” wahadełkiem, a kiedy wykryto u niego raka,  wybrał sznur zamiast lekarską pomoc i terapię w szpitalu.   

Bywa, na szczęście, też inaczej.  Przed głupotą ochronić` może czasem jedno mądre zdanie.
Kiedyś przed rozpoczęciem wizytacji w  jednej ze szkół w luźnej rozmowie z dyrektorem zapytałam – Wierzy pan w sny? Bo mnie się dziś śniło… - Nie dokończyłam. Mój rozmówca odpowiedział krótko. – Od kiedy uwierzyłem w Boga, przestałem wierzyć w sny.
Minęło wiele lat od tej rozmowy. A ja dzięki temu, między innymi, zdaniu zasypiam spokojnie i budzę się wypoczęta.

Powie ktoś. Jak nie wierzyć snom, kiedy uwierzył nawet św. Józef . W śnie przemówił do niego anioł: Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło (Mt 1,20). Anioł też polecił mu udać się do Egiptu (por. Mt 2,13) i stamtąd powrócić po śmierci Heroda (por. Mt 2,19)

Przykładów wydawanych Bożych poleceń podczas snu, zarówno w  Starym jak i Nowym Testamencie jest sporo.
A i współcześnie sny wciąż frapują i wciąż próbujemy je rozszyfrowywać. Moich snów, jakie miałem w przeszłości, nie określałbym „przełomowymi”. Ale miałem sny, które były dla mnie istotne. Nie było ich dużo, były jednak ważne. Potwierdzały coś, co przeżywałem na jawie – powie w rozmowie z psychologiem ojciec Józef Augustyn. Duchowość i sny 
Przy wszystkich wątpliwościach, niepokojach jedno jest pewne. Możemy spać spokojnie. Jeśli Pan Bóg będzie chciał nas o czymś upewnić, na pewno też znajdzie sposób na to, by przekonać nas, iż to On mówił do nas, gdy słodziutko przytulaliśmy zmęczony policzek do poduszki.

A jeśli już koniecznie chcemy wiedzieć czy sny są  odbiciem naszej psychiki, czy też zjawiskiem nadprzyrodzonym, to szukajmy wyjaśnienia nie u wróżki, ale u ludzi kompetentnych, którzy nie uzależnią nas od siebie i nie ogołocą z pieniędzy.

Głęboka wiara wiąże się z zaufaniem w Bożą opiekę i przyjmowaniem wszystkiego, co niesie życie, jako  swego krzyża, który jest na naszą miarę skrojony, choćby wydawał się nam niezasłużony i za wielki do udźwignięcia.
Przypomina to naukę pływania. Nie przekonasz się, że naprawdę pływasz, jeśli nie stracisz gruntu pod nogami. Dobrze jest jednak wiedzieć, że jest Ktoś, kto bezwarunkowo rzuci nam koło ratunkowe, gdy zaczniemy tonąć.
Jeśli biegający do wróżki, kupujący amulety jest racjonalistą, to skąd u niego naiwna wiara, że można poznać za pomocą kart przyszłość? Mówi, że Boga nie ma, że świat jest realny, a nauka jest wstanie wytłumaczyć wszystko, co dziś jest jeszcze niepoznawalne, a korzysta z magii? Kto niby za nią stoi? Człowiek czy siły nadprzyrodzone? Łatwiej  uwierzyć, że układ gwiazd kieruje naszym życiem, by przewidzieć nieznane? Brak w tym zwyczajnie logiki, metody poznawania i opisywania świata jak najbardziej racjonalnej. Trudno, wszyscy mamy wybór i wszyscy mamy przemożną chęć poznania, co zakryte, odkąd istnieje na tej ziemi człowiek.  
Warto jednak pamiętać, co mówią do nas osoby duchowne, egzorcyści; świat demonów istnieje i obyśmy nie musieli przekonać się o tym na własnej skórze. Niech nam wystarczą gorzkie, a czasem tragiczne w skutkach doświadczenia innych. 
Diabeł nie smaruje się smołą, nie kusi nas śmierdząca siarką, wie że wtedy nie miałby szans. Idzie do nas  z ułudą pomocy, którą możemy otrzymać teraz, natychmiast, jak tylko położymy na rękę cygance dychę, zapalimy kadzidełko, zajrzymy w głąb szklanej kuli czy rozłożymy karty.
A jeśli  jeszcze do tego los się odmieni, kłopoty znikną, to gotowi jesteśmy z radości i wdzięczności każdego wysyłać do wróżki, każdemu kupować amulet i wisiorek ze znakiem zodiaku. 
Nasza siła sprawcza  czyni cuda. Wróżba sprawdziła się. A może my też mamy taką siłę? Koleżanka macha nad naszą głową wahadełkiem i mówi nam, że mamy pozytywną energię.  
 Oczywiście, chcemy ją przekazać innym i tak to się zaczyna. I na tym właśnie żeruje ezoteryczny biznes, który ma tę dodatkową wartość dla wszelkiej maści totalitarnych ideologów, że nie tylko pozwala nas oskubać z pieniędzy, ale  zabrać nam wiarę, wolność wyboru, a życie duchowe sprowadzić do czytania horoskopów i stawiania pasjansów. 
Mamy być konsumentami dóbr materialnych, ale i duchowych, te też nadają się do sprzedaży jak czyste powietrze nad nami.
Nie jest to bynajmniej cecha charakterystyczna tylko naszych czasów. U zarania dziejów człowiek miał swoich bożków, żerowali na nim różni szarlatani i wróżbici, kusili magią i przepowiednią przyszłości. Teraz jednak do dyspozycji szarlatani ci mają znacznie więcej środków niż w przeszłości i dlatego potrzebne jest ostrzeganie, tłumaczenie i ratowanie zagubionych. 
To dlatego powołuje się egzorcystów i to dlatego powstało pismo „Egzorcysta”, które tak wyśmiewają ci, którzy tracą  przez nie swoich klientów. 

Biznes nie toleruje wokół siebie ludzi wolnych, którzy dzień zaczynają od  powierzenia siebie: Jezu ufam Tobie, a kończą modlitwą: Spokojnie zasypiam, ponieważ Ty o Boże jesteś ze mną.

Biznes boi się naszej wolności i naszego zaufania Bogu jak diabeł święconej wody. 


_____________________________________
Możesz też posłuchać:







3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie piszesz zapraszam też do mnie na http://prezentacjematuralne2013.pl/

    OdpowiedzUsuń