wtorek, 19 maja 2009

Panie Eryku, nie kupuję tej narracji



O czym dziś powinniśmy rozmawiać? O niby-debacie, stoczniach, związkach zawodowych, zarobkach przywódców związkowych i uzależnienia ich od partii,  kryzysie,  a może jeszcze o grypie?
 
O czym powinniśmy rozmawiać, to każdy Polak  powinien wiedzieć i bez mediów. Doskonale widać wokół nas, co szwankuje. Lista długa; upadające stocznie, które pociągną za sobą bankructwo wielu firm kooperujących, ledwie dychająca służba zdrowia, rozkładająca się armia, uzależniony od polityki wymiar sprawiedliwości, nieudolny rząd,  matury do bani, korupcja.  Parę tematów każdy może wyszukać jeszcze w swoim środowisku.
 
Tymczasem gubimy się w potoku informacji świadczących o całkowitym wyalienowaniu się „elyt” politycznych z rzeczywistości. To już nie politycy manipulują, to polityka manipuluje nimi i przy okazji nami do tego stopnia, że przydałaby się nam w tej chwili, ku pokrzepieniu skołatanych głów, obowiązkowa lektura „Pinokio”. Tylko jak w tej bajce zmieściłby się Tusk czy Chlebowski do służbowej limuzyny z wciąż wydłużającym się nosem od kłamstw?
 
Jednym słowem ma Polak o czym myśleć, nad czym się zastanawiać, o czym dyskutować.
Wynik tej dyskusji mógłby być przykry , moglibyśmy wpaść ostatecznie w zbiorową histerię i narodową depresję.
 
Czy jest na to jakaś rada? Czy można przestać o tym wszystkim myśleć i dyskutować?
 
Oczywiście, że jest! I każdego dnia, jeśli dobrze  wsłuchamy się i wczytamy w doniesienia medialne bez jakichkolwiek wątpliwości będziemy wiedzieli, o czym powinniśmy rozmawiać, by czuć się szczęśliwym Polakiem.
 
 Co tam debata, stocznie, związki, służba zdrowia, armia, my dziś powinniśmy dyskutować w każdym miejscu; w windzie, biurze, w kolejce do kasy opieki społecznej czy do pośredniaka tylko o jednym. Nasze logiczne myślenie, argumentacja i emocje dziś powinny rozsupłać najważniejszy problem;
 
 CZY TUSK JEST NOWYM KURONIEM, CZY TEŻ ERYK MISTEWICZ SIĘ WYGŁUPIŁ?
 
Widać wielu z nas niezbyt uważnie czytało wywiady z konsultantem politycznym, skoro uznało wypowiedź Eryka Mistewicza za wypadek przy pracy.
To żadna wpadka, to po prostu solidne wykonywanie zawodu Public Relations.
 
Nie wiem czy  Mistewicza interesuje moje zdanie na temat podsuniętej nam dla ratowania tyłka Tuska narracji, ale co mi tam, powiem, co myślę.
 
 
A myśl moja jest banalnie krótka. Krzyczę najgłośniej, jak potrafię;
 
 PANIE ERYKU, NIE KUPUJĘ TEJ NARRACJI ANI DZIŚ, ANI NIE KUPIĘ JUTRO I NIE CHCĘ DYSKUTOWAĆ W ŻADNEJ KOLEJCE I ŻADNEJ WINDZIE NA TEMAT PODOBIEŃSTWA MIĘDZY TUSKIEM A KURONIEM. ;)
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz