środa, 22 września 2010

Agent wpływu czy pożyteczny idiota? (Odcinek 1)


Te dwa słowa; „agent wpływu” i „pożyteczny idiota” robią dziś w Polsce zawrotną karierę.
O agentach wpływu głośno się mówiło przy okazji wojny w Gruzji. Fora rozgrzały się wówczas od zajadłych dyskusji. Ile w tym było sterowanych argumentów rosyjskiego wywiadu?

Jeszcze dziś można w Internecie poszperać i sprawdzić. Teraz nawet łatwiej zorientować się w intencjach piszących, bo wraz z zamrożeniem konfliktu niektórzy zapalczywi dyskutanci czy właściciele stron, blogów po prostu zniknęli.
Zadanie wykonali, ale nie wiemy, kim byli i kto ich szkolił. Możemy snuć domysły, możemy odsiewać propagandę od faktów, ale cel został prawie osiągnięty. Rosji wprawdzie nie udało się obalić prezydenta Gruzji, ani doprowadzić do uznania niepodległości Osetii Południowej, ale postrzeganie jej jako państwa silnego, któremu wiele ujdzie na sucho w opinii międzynarodowej, zostało umocnione.
Konflikt gruziński ujawnił też słabość władz Polski, która wówczas nie umiała mówić jednym głosem. Na ile to zasługa agentów wpływu, a na ile pożytecznych idiotów?

Kim są pożyteczni idioci, czym się różnią od agentury wpływu?
Najdobitniej pozorną różnicę zdefiniował prof. Wojciech Roszkowski w filmie dokumentalnym New Poland 2010 PL, którego 4 odcinki na You Tube  http://www.youtube.com/watch?v=OgCryl2Rocs&feature=youtu.be&a każdy Polak, chcący o agenturze wpływu dyskutować, powinien obejrzeć.
 Właściwie poza jedną, różnicy nie ma. Agent wpływu i pożyteczny idiota spełniają tę samą rolę; urabiają opinię społeczną do przyjęcia określonych działań politycznych. Tylko agent robi to świadomie i bierze za to pieniądze, a pożyteczny idiota robi to za darmo. Konsekwencje nie są jednak już takie wesołe, bo w przypadku Polski kosztowały one tragedię setek tysięcy deportowanych w głąb Rosji, zamordowanych w łagrach, enkawudowskich i ubowskich więzieniach, rozstrzelanych w dołach Golgoty Wschodu, utratę niepodległości na długie lata, kiedy Europa lizała rany powojenne i obrastała w dobrobyt.

Jak dalece tę lekcję zapamiętaliśmy?
Jeszcze w przypadku referendum dotyczącego przystąpienia do UE nawet przeciwnicy tej struktury politycznej potulnie głosowali - za, a głównym ich argumentem było uzyskanie bezpieczeństwa przed zaborczą polityką Rosji. Z tego samego powodu cieszyliśmy się, kiedy przyjęto nas do NATO.

Czy pamiętamy to dziś?
Nie mam żadnych badań na potwierdzenie moich obserwacji. Ale wydaje mi się, że młode pokolenie zostało skutecznie uśpione. Z rozbrajającą naiwnością przykłada demokratyczne struktury do sposobu działania  władz rosyjskich i z oburzeniem reaguje na niepokojące doniesienia o matactwach rosyjskiej MAK w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej.

O ile wielu z nich można uznać za pożytecznych idiotów, o tyle wypowiedzi niektórych polityków nie są już tak wesołe. Jeśli  reprezentant strony polskiej w komisji rosyjskiej mówi o tym, że szczątki samolotu niczego istotnego nie mogą wnieść do śledztwa,  rzecznik rządu całą sprawę bagatelizuje i sprowadza do konfliktu partyjnego, a minister spraw zagranicznych  proponuje stronie rosyjskiej pokrycie kosztów osłonięcia wraku samolotu w chwili, kiedy ta ogłasza, że śledztwo zamyka, to czy jeszcze można mówić o działaniu pożytecznego idioty czy już o wpływach agentury na polskich polityków?

Nie jest to, niestety, jedyny przykład, który powinien wszystkich Polaków otrzeźwić.

O umowie gazowej najpierw było cicho, wszystko dziennikarzy interesowało, tylko nie przebieg negocjacji i ostateczny kształt umowy. A kiedy już było po fakcie, kontestacja była niewielka i sprowadzała się do wytknięcia błędów, których już nie można naprawić. Wtrąciła się Komisja Europejska i próbuje wyprostować to, co jeszcze można zmienić.

A jak reagują polskie władze?
Odpowiedzialny za kształt umowy wicepremier Waldemar Pawlak najpierw bronił umowy, a potem straszył brakiem gazu. Teraz milczy. Premier Donald Tusk przebił  swego koalicjanta oświadczając, że jest z umowy dumny, czym postawił w niemałe osłupienie wszystkich ekspertów.  Ci zgodnie oświadczyli, że premier po prostu nie czytał umowy gazowej. Tym samym zganili, ale i usprawiedliwili absurdalną i groźną w skutkach wypowiedź w chwili, gdy toczą się rozmowy z Rosją na temat zmian w umowie.

Groźnych absurdów jeszcze nie koniec. Oto wszystkie media za PAP powtórzyły: Za nieco ponad miesiąc braki gazu odczuć mogą największe polskie firmy - twierdzi Michał Szubski, prezes Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.

Nie znam się na gazownictwie, w mojej kuchni gotuję na gazie butlowym, jak zabraknie, mogę gotować w kuchni na węgiel czy drewno. Nie boję się więc, że zamarznę zimą, jak Rosja zakręci kurek. Co mogą myśleć mieszkańcy miast ogrzewający swoje mieszkania gazem?
A no, strach ma wielkie oczy. Niech już podpiszą byleby nie było problemów.

Czy nie o taką reakcję w tej wiadomości chodziło?
Nie znam się na agenturalnej działalności, ale tak sobie dumam, że albo trzeba być pożytecznym idiotą, albo agentem wpływu, by taką informację przekazać do mediów w chwili, kiedy toczą się negocjacje. Nawet gdyby była to prawda, to w żadnym wypadku taka informacja nie powinna przedostać się do mediów, bo stawia Polskę w rozmowach na straconej pozycji.
Jest to tak oczywiste, że aż głupio o tym pisać. A jednak wszystkie redakcje, łącznie z poczytnym portalem www.wiara.pl powtórzyły doniesienie prezesa Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa.
Bezmyślna rola pożytecznego idioty czy ciężka praca agentury wpływu?

I może jeszcze jeden przykład, który dla przeciętnego Polaka wydaje się być całkowicie niezrozumiały. Kto i dlaczego z uporem godnym lepszej sprawy kolportuje w polskich mediach wieści o więzienia CIA w Polsce? Dlaczego jest to właśnie teraz odgrzewane? Robią to pożyteczni idioci – obrońcy praw człowieka? A może uporczywe nagłaśnianie sprawy inny ma cel i czynią to agenci wpływu?

Jaki ma to znaczenie dla polskiej racji stanu?

Śp. profesor Paweł Wieczorkiewicz w  wywiadzie dla Frondy powiedział - Chciałbym wiedzieć, który z wpływowych polskich polityków, czy które z opiniotwórczych środowisk biorą pieniądze od Rosjan, bo to, że biorą, nie ulega wątpliwości.
http://www.fronda.pl/news/czytaj/prof._wieczorkiewicz_rosja_ma_potezna_partie_w_polsce
Profesor już nie żyje, nie może skomentować tego, co się obecnie dzieje, ale po przeczytaniu tego wywiadu mogę sobie wyobrazić, że powtórzyłby z małymi uaktualnieniami to, co powiedział wtedy:
Rosja ma potężną partię w Polsce, najlepszym przykładem jest reakcja na sprawę gruzińską, jak podniosły się różne głosy, albo ostatnio kiedy podniesiono wrzawę w sprawie rzekomych czy rzeczywistych więzień CIA w Polsce. Nawet jeśli były, z punktu widzenia polskiej racji stanu „gęba na kłódkę!” Każdy, kto teraz o tym mówi, w sposób oczywisty działa na rzecz Rosji, bez względu na to, czy sobie z tego zdaje sprawę, czy nie”!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz