środa, 9 sierpnia 2017

Co dalej?

Ostatnie decyzje prezydenta zmuszają do stawiania trudnych pytań.

Najpierw sumuję to, co już za nami.

Przypominam sobie kompromitującą Kancelarię Prezydenta korespondencję z Ministrem Obrony Narodowej, Antonim Macierewiczem. Rzecznik Prezydenta Marek Magierowski pytany wówczas, czy prezydent ma zaufanie do szefa MON, odparł, że "prezydent ma wątpliwości w kilku kwestiach dotyczących polityki ministra Macierewicza i oczekuje precyzyjnych odpowiedzi na zadane pytania".
Szokiem dla mnie była forma publicznej rozmowy ponad głową premier Beaty Szydło i ton, w jakim poinformowano o korespondencji.
W pierwszej chwili parsknęłam śmiechem, bo na „cara batiuszkę” to prezydent nie wygląda, a nie tak buduje się autorytet Urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej. Potem, tak jak większość, zareagowałam emocjonalnie nie szczędząc gorzkich słów.
Dodatkowo kompromitacją trąciło żądanie wyjaśnień od szefa MON w sprawie działań wobec oficerów Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Obrony oficerów współpracujących z FSB nawet w najśmielszych dywagacjach nikt się chyba nie spodziewał.
Wydawało się, że konflikt został zażegnany i poszedł w zapomnienie, zwłaszcza że Pani Premier zdecydowanie stanęła po stronie Antoniego Macierewicza ucinając spekulacje na temat ewentualnej dymisji, co bardzo rozczarowało medialne tuby agentury wpływu.
Premier Beata Szydło płaci do dziś ostracyzmem ze strony Kancelarii Prezydenta za swoją zdecydowaną postawę. Spektakularnie widoczne było to podczas wizyty prezydenta Donalda Trumpa.

Największe atrakcje dopiero miały nadejść.

To, w jakim stylu prezydent zawetował ustawy o reformie KRS i SN przeszły najśmielsze wyobrażenia. Piłsudski onegdaj udał się do Sulejówka, nasz prezydent skromniejszy, wyruszył do Juraty i beztrosko odpoczywał z żoną prując fale wodnym motorem, czy jak to się tam nazywa, bo nigdy tym nie pływałam. A w Sejmie i na ulicach szalała totalna opozycja opłacana ze wschodniej i zachodniej strony.
Myślę, że tak jak ja, wielu obserwujących wydarzenia oczekiwało, że prezydent zdecydowanie potępi destabilizację państwa, ale nie. Zamiast tego otrzymaliśmy weto z śmiesznie głupim uzasadnieniem. Przy okazji opozycja i część prawicy snuła projekcje na temat rozbicia koalicji rządowej.

W tym momencie nawet polityczny laik musiał zadać sobie pytanie – Prezydent był świadomy takich konsekwencji swojego postępowania czy tak mu wyszło?

Na szczęście Jarosław Kaczyński zażegnał konflikt stonowaną i pojednawczą, bez atakowania prezydenta, oceną wydarzeń podczas rozmowy w TV Trwam i Radiu Maryja.
Było to bardzo potrzebne, bo przecież kampania prezydenta i PiS skupiała się głównie wokół tych właśnie mediów. Wielokrotnie później słyszałam jak słuchacze gorliwie polecali Matce Najświętszej naszego prezydenta, premier i rząd.

Sytuacja się uspokoiła, przycichły ostre spory o słuszność weta i zaczęła się merytoryczna dyskusja wśród publicystów i niektórych polityków. Jednak po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem weta zaczęły się mnożyć dywagacje na temat prawdziwych przyczyn odrzucenia ustaw.
Czy z własnej woli, czy też pod przymusem Jarosław Gowin zasygnalizował buńczucznie, że nie ma mowy o odrzuceniu weta w Sejmie, bo on tego nie poprze.
Wbrew insynuacjom lojalnie zachował się min. Zbigniew Ziobro. I chwała mu za to, że nie uległ emocjom.

Wkrótce gdzieś tam na marginesie bieżących newsów dotarła informacja, że prezydent nie podpisał wniosków Antoniego Macierewicza o nadanie sztandarów wojskowych pierwszym trzem brygadom WOT.
Dlaczego? Warto, by ktoś zapytał prezydenta. Nie podoba mu się obrona terytorialna czy zazdrości sukcesów Antoniemu Macierewiczowi? Bo że WOT nie podoba się Putinowi, Merkel i opozycji, to wiemy.

Nie mnie rozstrzygać, gdzie leży źródło konfliktu z ministrem; w ambicjach obu panów, konstytucji czy może naciskach tajemniczych doradców w BBN czy KP. Faktem jest, że niepodpisanie tych wniosków i teraz - nominacji generalskich nie może już w żaden sposób być usprawiedliwione i nie dlatego, że ktoś ma przerost ambicji, nie umie rozmawiać, mści się, daje nauczkę czy coś tam jeszcze, o czym nie wiemy, ale dlatego, że jest to groźne dla bezpieczeństwa państwa.

Jaki sygnał wysyła prezydent agenturze rosyjskiej przed manewrami Rosji ZAPAD 2017?
Co mają myśleć sojusznicy w NATO?
A co mają myśleć zwykli dowódcy i żołnierze WP?
Czy nie powinny te sprawy być rozstrzygane w zaciszu gabinetów po sprawdzeniu czy nie ma podsłuchów?

I może jeszcze jedno pytanie, które wraca do mnie jak bumerang, ile razy myślę o zaistniałej sytuacji.

Co dalej? Jakie nam atrakcje szykuje prezydent? Czy weta prezydenta będą podporządkowane jego koncepcji zmian w konstytucji, o których nic nie wiemy?
Jestem ostatnią osobą, która pójdzie teraz na referendum w tej sprawie, ale o tym może kiedy indziej porozmyślam przy swoim zmywaku, bo i cóż mi pozostało jak nie zmywać gary i czekać na rozwój sytuacji.

Zwolennikom wzmocnienia władzy prezydenta polecam na koniec przemyślenie: Co by było, gdyby silną władzę konstytucyjną miał prezydent Wałęsa? Czy musiałby liczyć się w Moskwie przy podpisywaniu układu o dobrosąsiedzkich stosunkach z Rosją z treścią telegramu Jana Olszewskiego? (przypomnijmy: Nocna zmiana za odrzucenie dyktatu Rosji) Co by było, gdyby mocną pozycję prezydentowi dała konstytucja, a prezydentem był ktoś taki jak Bronisław Komorowski?

_______________________________________________

Ilustracja: Wykop

Zapraszam do słuchania
audycja 864 (czwartkowa)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz