piątek, 25 sierpnia 2017

Prezydent wymienia płot

„Jeśli nie widzisz pożytku z tego płotu, na pewno nie pozwolę ci go usnąć. Odejdź i pomyśl. Kiedy wrócisz do mnie i powiesz, że widzisz sens jego istnienia. Wówczas może będzie wolno ci go zniszczyć”. – tak rozumiał reformowanie w odróżnieniu od deformowania mój ulubiony pisarz G.K.Chesterton

Myślę o tym coraz częściej, gdy obserwuję działania prezydenta Andrzeja Dudy.

Przyznaję, nie rozumiem celu ostatnich jego posunięć.
Od pierwszych dni kampanii wyborczej wszystko, o czym mówił, co zapowiadał, łykałam jak pelikan ufając, że tym razem nie będę się wstydzić, ani za zachowanie prezydenta, ani za brak wiedzy czy woli działania w drużynie, z jakiej się wywodził i jaka wyznaczyła mu zaszczytną rolę Prezydenta Najjaśniejszej.
Moje zaufanie było absolutne, dziś już takie nie jest. A to dlatego właśnie, że „zburzył ów płot”, ale nie potrafił przekonać, dlaczego to zrobił.

Pisałam już o tym, więc nie będę się powtarzać, zaznaczę tylko, że po raz pierwszy niepokój ogarnął mnie przy ustawie o reformie oświaty. Sądziłam wtedy, że tylko droczył się i dlatego do ostatniej chwili nie podpisywał jej.
Dziś myślę, że było to dystansowanie się od programu PiS, w domyśle z uzasadnieniem; reforma kiepsko przygotowana, ale ja przypilnuję, by obyło się bez kolizji. Oczko, oczywiście, w stronę przeciwników reformy. Tak na wszelki wypadek, gdyby coś nie wyszło, to nie jego wina.

Kiedy 3 maja zadeklarował pomysł referendum konstytucyjnego, pomyślałam sobie, że przejął działkę, na którą PiS po prostu nie ma czasu i nie chce zaczynać nowego tematu przy zwariowanej totalnej opozycji, która gotowa dać się rozjechać, byleby choć jedna reforma nie wyszła. A przy okazji uaktywni Polaków i zmusi do wyborów samorządowych.
Po wysłuchaniu przemówień podczas debaty konstytucyjnej, zorganizowanej przez NSZZ „Solidarność” w Gdańsku, zaczynam podejrzewać, że plotki, iż prezydent rzeczywiście uwierzył w tworzenie bloku z udziałem elektoratu Kukiz 15 nie są tak całkiem bezpodstawne.
A już na pewno takie plany zaświtały w głowie Piotra Dudy. To wrzucanie przy każdej okazji tematu akcji Ruchu Oburzonych nie pozostawia złudzeń.

Kto pamięta?

16 marca 2013 r. w Sali BHP Stoczni Gdańskiej powstała Platforma Obywatelska Oburzonych. W spotkaniu brali udział nie tylko działacze „Solidarności”, ale i związkowcy OPZZ, zmieleni.pl, przeciwnicy ACTA i rodzice przeciwni wysyłaniu sześciolatków do szkoły. Na czele Platformy stanął Piotr Duda i Paweł Kukiz.

Po szczegóły odsyłam do Internetu, choćby na stronę radia Wnet
Platforma Oburzonych: Kukiz i Duda chcą zmian

Ruch w tak szerokim układzie politycznym w kontrze do rządzącej wówczas koalicji PO/PSL nie mógł przetrwać, ale utorował drogę Kukizowi do Sejmu, a Piotr Duda zawarł na piśmie w czasie kampanii słynne porozumienie między związkiem a przyszłym prezydentem. Do tego właśnie porozumienia odwołał się Piotr Duda w swoim przemówieniu robiąc jednocześnie oko do Pawła Kukiza.

Czy podobało się to Prezydentowi?

Trudno wyczuć, ale wygląda na to, że proponowany przez prezydenta termin referendum nie jest wcale tylko symbolicznym nawiązaniem do rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę.
Wiadomo nie od dziś, że Kukiz15 rozpaczliwie szuka elektoratu do wyborów samorządowych za pomocą, jak niegdyś hasła okręgów jednomandatowych, tak dziś za jakimkolwiek referendum. Wiadomo, że im większa będzie frekwencja, tym mniejsze szanse konkurentów.
Temat zmian w konstytucji ponadto bardzo wygodny w czasie kampanii, bo nie trzeba będzie pracować nad konkretnym programem samorządowym, z tym bowiem może być krucho.

Czy takie ustalenia zostały poczynione na spotkaniu z Kukizem przed vetem prezydenta do ustaw reformujących sądownictwo?

Sądząc po przemówieniu Marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, PiS zna kulisy owego spotkania i z ogłoszeniem terminu referendum będzie zwlekać.
Prezydent raczej nie był zbyt mocno przygotowany do wyjaśnienia Polakom, dlaczego konstytucja powinna być zmieniona. Udawanie, że oto rozpoczęły się szerokie konsultacje społeczne kiepsko wypadło. Nie da się obronić pośpiechu referendalnego z mówieniem, że praca nad konstytucją będzie trwała przynajmniej z 5 lat.

Oczywiście prawdopodobny układ z Pawłem Kukizem i Piotrem Dudą nie wyjaśnia wszystkiego, jeśli chodzi o zawetowanie ustaw, ale przypomina wydarzenia, które tylko z pozoru stały się już historią kampanii prezydenckiej.
Pozostaje tylko westchnąć i przypomnieć Prezydentowi, jak zachował się Kukiz w drugiej turze. Trzeba być bardzo naiwnym, by wierzyć i zawierzyć swoją prezydenturę takim sojusznikom.

Nie ma jednak tego złego, co by nie mogło wyjść na dobre. Temat zmiany konstytucji trzeba było ruszyć.

Jeśli jednak prezydent sądzi, że Polacy dadzą się nabrać na szerokie konsultacje bez programu działania, to grubo się myli.
Mogę mówić tylko za siebie. Nie wezmę udziału w niby - referendum bez jasnego powiedzenia, co jest złe w obecnej konstytucji. Nie wystarczą mi ogólne stwierdzenia „płot trzeba wymienić”, bo minęło 20 lat od jego zbudowania.
I proszę szanownych demagogów nie wmawiać mi, że oto teraz społeczeństwo napisze swoją konstytucję.
Póki nie będę miała jasności, skąd ten nagły pomysł prezydenta na referendum bez projektu zmian konstytucyjnych żadnych takich tam bajek nie kupię. Teraz oczekuję, że Prezydent nie będzie blokował więcej reformowania kraju i jak najszybciej przedstawi swoje projekty ustaw reformujących KRS i SN. Wtedy może uwierzę, że „płot należy zburzyć” i prezydent naprawdę do tego dąży.

_______________________________________________

Ilustracja: Platforma Oburzonych: Kukiz i Duda chcą zmian

Zapraszam do słuchania
audycja 869 (niedzielna)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz