Mam w swoich archiwach blogowych tekst, który napisałam w październiku 2007r. Wygląda na to, że właściwie z małymi nieistotnymi retuszami będę go mogła wklejać przy okazji każdych wyborów. Nadal bowiem nie wiem, na kogo mam głosować i jaką partię wesprzeć swoim głosem.

Ponieważ aż huczy mi w uszach i miga przed oczami od tekstów apelujących o udział w wyborach, postanowiłam ponownie przedstawić swoją orientację polityczną.;) Może piarowcy jakiejś partii po przeczytaniu koncertu  życzeń mamy Katarzyny rzucą się w moją stronę z okrzykiem?
 
- DO NAS! DO NAS! TYLKO U NAS SPEŁNIAJĄ SIĘ ŻYCZENIA WYBORCÓW!!
 
 
Lekcji demokracji
otrzymałam po roku 1989 w takiej ilości i w takim tempie, że do dziś mam, o czym rozmyślać. Pierwsza lekcja dotyczyła wolnych wyborów. Zaufanie do kandydatów na listach wyborczych Komitetu Wyborczego Lecha Wałęsy prawie doskonałe. Wprawdzie nie bardzo orientowaliśmy się, w jaki sposób znaleźli się oni na tych listach, ale zdjęcie z wodzem było gwarantem prawości, szlachetności i pewności, że nie zawiodą i ideałów nie zdradzą. Gorycz i zwątpienie pojawiły się przy wyborze I Prezydenta III Rzeczpospolitej. Generał był najtrudniejszą lekcją do przerobienia.

A potem już każdy w swoją stronę, każdy musiał dokonywać swoich wyborów.Źle to czy dobrze? Właściwe wybory czy niewłaściwe?
 

Minęły lata,
ale jedno się nie zmieniło; do wyborów parlamentarnych zawsze jestem potrzebna, choćby między wyborami nikt nie pamiętał o mnie, to kiedy one zbliżają się, mogę znowu poczuć się ważna i potrzebna. Jak w supermarkecie reklama za reklamą.

Mam wybór; mogę pójść do wyborów, mogę wrzucić głos nieważny, mogę „sprzedać głos" za butelkę piwa....mogę, mogę....patrzcie, ile ja znowu mogę!
Trudny wybór, bo tyle się tych partii namnożyło, nie to co w 1989 r.
Istnieje we mnie jednak nieodparta pokusa wolnego i świadomego wyboru. Jest okazja, by ugruntować swój światopogląd, sprawdzić społeczny, ludzki, polityczny kręgosłup.
 

Zaczynam odliczać.

1) Jestem za podmiotowym traktowaniem człowieka. To się streszcza  w stwierdzeniu : „Jestem, więc myślę" (a nie odwrotnie) oraz - „Nie człowiek dla pracy, lecz praca dla człowieka".

2) Nie uważam człowieka za wroga przyrody. Uznaję, że jest on cząstką przyrody i jest on za nią odpowiedzialny. Nie jestem wegetarianką, ale też nie skrzywdzę psa i nie uwiążę go na łańcuchu. Nie przyznaję racji ekologom, którzy bronią Doliny Rospudy, a nie przeszkadzają im tiry mknące przez miasta i wsie, rurociągi na dnie morza czy trujące konserwanty w żywności. Jestem za zdrowym trybem życia i możliwie jak najbardziej zgodnym z naturą, stąd, między innymi, jestem przeciwna antykoncepcji.

3) Jestem za wolnością do czynienia dobra, a nie wolnością absolutną. Drogowskazem jest mi więc Dekalog a „nie poprawność polityczna".

4) Z trzeciego punktu wypływa jasno, że na pewno jestem za prawem do życia od poczęcia do naturalnej śmierci i przeciwna karze śmierci oraz wojnie, ale pacyfistką nie jestem.

5) Uznaję pierwszeństwo rodziców do wychowania dzieci zgodnie ze swoim światopoglądem.

6) Jestem za bezwzględnym przestrzeganiem prawa dzieci do ochrony ich zdrowia i życia, a więc bezpłatnym (miedzy innymi za moje podatki) leczeniu skutecznym, a nie tylko na miarę możliwości, nawet kosztem mojego starego zdrowia. Pogodzę się z tym, że dla mnie nie będzie na drogą operację, a dla każdego dziecka starczy i rodzice nie będą musieli błagać nikogo o pomoc.  To najlepsza inwestycja narodowa.
 
7) Jestem za prawem, które będzie chroniło normalnych ludzi, a nie złodziei i bandytów, czyli za skutecznością kary wobec wszystkich bez względu na ich polityczne i biznesowe powiązania. Liberalizacja prawa w tym względzie absolutnie mnie nie interesuje!

8) Uwielbiam prywatną własność, ale nie moim kosztem. Nie mam nic przeciwko prywatnym szkołom, prywatnym szpitalom, ale nie za moje podatki.

9) Unia tak, ale nie ZSRR - bis. A tak poza tym mam uczulenie na wszelkie dyrektywy, nabawiłam się tego  za komuny.

8) Zostały mi jeszcze związki homoseksualne. Bez takiego samookreślenia dziś przecież się nie obędzie. Nie obchodzi mnie, kto, z kim śpi, choć czasem, jak sobie pomyślę konkretnie, to współczuję ludziom, których funkcje pewnych organów ciała różnią się od moich. Nie ma to jednak nic wspólnego z pogardą czy próbą budowania odrębnych dzielnic i eliminowaniu z życia społecznego. Nikt mi jednak nie jest w stanie wmówić, że rodzina to dwóch facetów czy dwie baby. Niech sobie tam urządzają parady, pod warunkiem, by nie obrażali moich uczuć, moich wartości i nie gorszyli dzieci i młodzież. (Ale to chyba obowiązuje wszystkich obywateli, a nie tylko homoseksualistów.) Będę, więc konsekwentna i ostro zaprotestuję, jeśli w podręczniku szkolnym znajdzie się zamiast mąż, żona, mama, tata - partner (-ka) czy opiekun (-ka). Nazwa„orientacje seksualne" też mi się nie podobają.
 

Teraz jeszcze krótko muszę powiedzieć sobie, czego oczekuję od polityków:

1) Nie mam wieleu życzeń, jedne z nich to - zapewnienie mi bezpieczeństwa, ochrony zdrowia, prawa do nauki, dóbr kultury i ochrony prawnej przed wyzyskiem; lichwą i niewolniczą pracą.

2) Marzę też o polityku, który nie będzie mi wmawiał, że polityka i etyka są na antypodach.

3) Nie chcę też, by politycy określali mi, jaki mam numer butów nosić, jednym słowem, przydałoby się prawo odchudzić i uprościć.

4) Pragnę też, by szanowali Ojczyznę, Jej dziedzictwo, historię, tradycję i nie biegali na skargę zagranicę, a już na pewno nie do Niemiec i Rosji.

5) Chcę być dumna ze swojego kraju i tych, którzy mnie reprezentują.

6) Nie jestem za państwem opiekuńczym, ale chętnie zrezygnuję z czegoś tam, np. z wojny w Afganistanie na rzecz ochrony najsłabszych. Nawet o porządną budę dla psa walczymy, dlaczego więc pozostawiać bez pomocy ludzi, którzy nie radzą sobie w życiu. Nie na głodowym zasiłku zależy mi jednak, (taki to bez łaski można zebrać do puszki na ulicy) lecz o „wędkę".

Jak z zestawienia gołym okiem widać, chcę głosować na partię, która przede wszystkim zagwarantuje mi ochronę moich wartości. Do państwa posługującego się moimi podatkami dla dobra wspólnego mam stosunkowo mało roszczeń.
A mimo to wciąż nie mogę znaleźć partii mojej orientacji politycznej i  nie wiem, na kogo mam głosować ?