środa, 19 stycznia 2011

Czas na marketing DOBREJ NOWINY

Nie, nie będę dziś pisać ani o raporcie MAK, ani o Tusku, to już przeszłość, choć wydaje się, że wciąż trwa.
O samej katastrofie pisze i mówi tylu mądrych ludzi, że gdzie tam mamie Katarzynie do nich. Mogę tylko wyrazić swoją wdzięczność i uznanie, że chce się im drążyć, czytać, dokumentować, prostować ścieżki w gąszczu dezinformacji i kłamstw. Narażać się na ośmieszanie i niewybredne ataki.


Jeśli cokolwiek mam do dodania, to może tylko jedno. Katastrofa smoleńska, jak nigdy dotąd, pokazała Polakom, kto naprawdę rządzi i gdzie pobiera żołd. Czy można sobie wyobrazić parlament, rząd, partie jakiegokolwiek kraju,który nie mówiłyby jednym głosem, w sprawie tak ważnej, jak wyjaśnienie okoliczności śmierci głowy państwa, dowódców i najważniejszych osób w kraju?
Nawet dzieciak jest w stanie zrozumieć, że od tego zależy nasza suwerenność. Jeśli można bezkarnie wsadzić do samolotu polskie władze i pozbawić ich życia, to można wszystko zrobić z takim państwem i jego mieszkańcami.

Nie przyjmuję do wiadomości, że to tylko marketing polityczny. Potulne podnoszenie ręki jak wódz każe, wytupywanie, gdy padają słowa prawdy, wręczanie kwiatów odpowiedzialnym za bałagan w państwie, nie może być jedynie przejawem lojalności partyjnej. Są granice, po przekroczeniu których można już tylko stanąć pod pręgierzem z tabliczką:
OJCZYZNĘ MIAŁEM TAM, GDZIE PŁACĄ NAJWIĘCEJ ZA ZDRADĘ
Szkoda, że pod tym pręgierzem staną zbyt późno, bo że staną, to nie mam wątpliwości.

Na marginesie najważniejszych newsów podsuwanych już nie tylko z dnia na dzień, ale z godziny na godzinę, przemykają informacje równie istotne.
Od razu wyjaśniam, by nie było wątpliwości. Nie uważam, że wyjaśnienie katastrofy nie jest w tej chwili najważniejsze.
Jest to klucz do odnowy życia politycznego i naprawy Rzeczpospolitej. Tylko pozornie batalia o wyjaśnienie przyczyn katastrofy przysłania bieżące, gospodarcze czy społeczne problemy. Dobrze, że tematu nie odpuszczamy.

Wyobraźmy jednak sobie, że winni zostają ukarani i wyeliminowani z polskiej polityki,WSI rozwiązane. Są wybory, nie ma już PO, Tuska. I co? I co dalej? Czy widać więcej niż teraźniejszość?

Tak sobie rozmyślam, a po głowie wciąż chodzi mi zdanie mamy bł. ks. Jerzego. - Siebie zmieńcie, to i Polska się zmieni.
Pani Marianna Popiełuszko, matka zamęczonego w bestialski sposób księdza mogłaby nam prawić morały, grzmieć na mataczenie w śledztwie, bezkarność winnych mordu, zdradę i zapomnienie ideałów, dla których ks. Jerzy oddał życie, a ona mówi o modlitwie i o zmienianiu siebie.

I była na to szansa. Otrzymaliśmy w darze błogosławionego, który mógł przypomnieć, co w życiu jest najważniejsze, mógł nauczyć młodych modlitwy za Ojczyznę i służenia jej wiedzą, nauką i pracą, wiernością Dekalogowi.
Tymczasem odfajkowaliśmy tę błogosławioną dla Polski uroczystość. Ktoś się wystraszył w polskim Kościele wielkości zwykłego kapłana i zamiast duchowych wielomiesięcznych przygotowań do beatyfikacji, zafundowano nam marketing na rzecz Świątyni Opatrzności.
I gdzieś tam uleciały bez echa i bez refleksji słowa mądrej kobiety, która wiek przeżyła i doskonale wie, co życiu wskazuje drogę nadając mu sens i dlaczego jej syn ukochał modlitwę.

Marzy mi się rzucenie Polaków na kolana?

Tak, marzy mi się takie samo rzucenie na kolana, jakiego dokonał niegdyś Prymas Tysiąclecia Stefan kardynał Wyszyński.
Patrzył dalej niż ktokolwiek z ówczesnych Polaków. Kiedy już nie było w PRL skrawka wolności, kiedy wszystko zagarnięto, kościoły dla patriotów były otwarte dzień i noc. I nic to, że wielu z szukających pomocy pisało potem donosy, nic to, że i pod sutannami ukrywali się współpracownicy tajnych służb.
Pod oficjalną propagandą i zniewoleniem płynął wartki nurt wiedzy kształtującej charaktery i patriotyzm. To nieprawda, że tamto działanie było bezowocne. Wmawia się nam to, abyśmy zwątpili. Wielu z tamtych uczestników potajemnych spotkań na plebaniach i kościołach do dziś służy, wychowało też swoich następców. Tłumy żegnające Prezydenta i Jego Małżonkę, Ofiary katastrofy, służba harcerzy, Marsz Wolności, Ruch przypominający każdego miesiąca datę 10 kwietnia, najdobitniej o tym
świadczy. Widać też przy okazji, jak ogromny jest głód tożsamości narodowej, tylko nie ma już wśród nas Wielkiego Prymasa, który umiałby go zaspokoić na miarę współczesności.

Czy jednak dziś taki nurt, płynący niezależnie od zalewu propagandy, tandety i kłamstw jest możliwy?

TO MUSI BYĆ MOŻLIWE! Inaczej po prostu Polski nie będzie, bo nikomu nie będzie potrzebna.
Zacznijmy jednak od siebie. Nasz naród otrzymał kolejny niezasłużony dar.

JAN PAWEŁ II WIELKI POLAK 1 MAJA NA PLACU ŚW. PIOTRA ZOSTANIE OGŁOSZONY BŁOGOSŁAWIONYM.

Nie pozwólmy, by szansa odnowy ducha polskiego i tym razem została zmarnowana.
Jakoś od pewnego czasu gnębi mnie niejasne przeczucie, że skoro już nie można było tej beatyfikacji przeszkodzić, to czerwoni obywatele świata czasowo przefarbowani na socjaldemokratów i liberałów zrobią wszystko, by ją pomniejszyć i sprowadzić do łzawej uroczystości, tak jak to robiono z pielgrzymkami do Ojczyzny Ojca świętego. Może warto już teraz usiąść do Jego pism, czytać i modlić się za Ojczyznę, pracować dla siebie i dla niej tak jak On nas tego uczył? Może warto pomyśleć o organizowaniu się nie tylko na modlitwie, ale i nauce z niepoprawnych podręczników?

Może czas na marketing DOBREJ NOWINY? Bo tak sobie myślę, że PO przeminie, Tusk przeminie, ale tylko po to, by jak mawiał Prymas Wyszyński, butelka wódki przeszła z rąk jednego pijaka do rąk innego.

2 komentarze:

  1. Ujęła mnie Pani. Mam trzydzieści lat i pochodzę z rodziny o tradycjach lewicowych. Powoli dojrzewałam do PRAWDY i teraz mam świadomość, jak długo pozostawałam w uśpieniu. Zaczęłam czytać i słuchać i ... rośnie mój podziw dla ludzi, którzy chcą walczyć w tym kraju o PRAWDĘ. Ludzi odczuwających potrzebę odnowy jest więcej, a ich organizowanie się lub raczej samoorganizowanie się to tylko kwestia czasu...

    OdpowiedzUsuń
  2. Każdy, kto myśli i jest uczciwy wobec siebie czy prędzej, czy później dochodzi do PRAWDY. Ja też do niej dochodziłam i teraz mogę się dzielić.
    A największą nagrodą jest dla mnie taki komentarz. Z serca dziękuję.

    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń