poniedziałek, 1 lutego 2010

Bandera weźmie udział w „Euro 2012”


Pierwsza tura wyborów na Ukrainie jasno pokazała, że  ukraińscy nacjonaliści spod znaku OUN - UPA i Stepana Bandery są w mniejszości. Budowanie samoistnu Ukrainu na upiorach rezunów nie chwyciło. I nie mogło chwycić, bo Ukraińcy też byli w wielu wypadkach ofiarami noży, siekier i ognia banderowców.

Problem jednak nie skończył się, a właściwie dopiero się zaczął. Pokłosie wschodniej koncepcji politycznej, co do której zgoda panowała między L. Kaczyńskim, D.Tuskiem i R. Sikorskim, a entuzjastycznie wspierała ją „Gazeta Wyborcza”, będzie teraz  drapać po bezrozumnych mózgownicach, ku wielkiej radości Moskwy, jeszcze bardzo długo. W euforii z tego powodu są też  naszego chowu komuniści z SLD.
Bez prowokacji, bez wojny, będzie Rosja miała Ukrainę dla swoich celów. Nasi „mistrzowie” od polityki wschodniej podali ją na tacy.  Pełne uznanie dla ich szachowych umiejętności.;((

O prawdziwych problemach Ukrainy dowiadywali się tylko dociekliwi z czasopism, do których ani przeciętny Polak, ani Ukrainiec nie zagląda. Nam zafundowano spektakl na grobach pomordowanych.
Szkoda, że odbywa się on kosztem pojednania zwykłych obywateli; Polaków i Ukraińców.

Bo nam cynicznego teatru nie trzeba było,  brakowało tylko  paru istotnych działań i gestów, bez których  nie da się niczego zbudować. Miało być pojednanie; wspólna praca historyków, potępienie sprawców, słowo - przepraszam.  A mistrzostwa w piłce nożnej, tak jak pomarańczowa rewolucja, miały nas połączyć.
Zamiast tego będziemy mieli protesty i  dopóki nowy prezydent w imię sprawiedliwości dziejowej aktu Juszczenki nie uchyli, będą się nasilały. Jeśli tego  nie zrobi, to na pewno z premedytacją wykorzysta go do swojej kampanii wyborczej, a polaryzację opinii samych Ukraińców skrzętnie będzie podgrzewał niejeden raz. W Polsce będzie działo się to samo. Moskwa na pewno już się o to postara.

Nie trzeba być politologiem, by wiedzieć, że taka polityka była prezentem dla Putina. Rosja doskonale wiedziała, jak bolesnym problemem jest nierozliczenie rzezi na  Kresach II Rzeczpospolitej. Trzeba być kompletnym …. (nie ma tu odpowiedniego słowa), by budować relacje z Ukrainą na  przemilczaniu i akceptowaniu  odradzającego się rewizjonizmu ukraińskich nacjonalistów, których czepił się desperacko Juszczenko jak niegdyś Chmielnicki zaporoskich kozaków. Jak można było Ukraińcom proponować haniebną historię jako wzór dla budowy narodowej tożsamości?! Komu w ogóle ten pomysł zaświtał w głowie?

Jeśli do tego dodamy,  brak jednoznacznej reakcji na odznaczenie Romana Szuchewycza w 2007 r. tytułem Bohatera Ukrainy, cyniczne wykorzystanie 65 rocznicy  rzezi na Wołyniu do kampanii wyborczej do Europarlamentu przez PSL i akcję rozpędzania spotkań, sympozjów za przyzwoleniem, między innymi, Schetyny i poparciem ukraińskich posłów, milczenie prezydenta, premiera i MSZ wobec podpisania aktu odznaczenia  Bandery, nieodpowiedzialne wypowiedzi niektórych hierarchów kościelnych, honoris causa KUL dla Juszczenki, to nie prędko temat i problem zniknie. Jeszcze tylko brakuje nam beatyfikacji biskupa Szeptyckiego i rowy między Polską a Ukrainą będą nie do zakopania.

Dziś Kresowiaków postawiono pod ścianą.
Nie pozostawiono im żadnego wyboru. Jeśli nie zaprotestują, jeśli nie pokażą światu, że nie godzą się na to, by mordercy ogłaszani byli bohaterami narodowymi, to już nigdy  nikt nie dowie się o polskiej, ormiańskiej i żydowskiej tragedii. Zginęło 260 tys. obywateli polskich, zniszczono polską kulturę, jej zabytki, a kolejny bandyta  staje się bohaterem Ukrainy za przyzwoleniem Polaków?!
Europa musi się o tym wreszcie dowiedzieć dla dobra jej obywateli, którzy chyba nie bardzo  zdają sobie sprawę, że Bandery, OUN, UPA nie da się oddzielić od faszyzmu i nazizmu europejskiego. Oprócz  Mussoliniego i Hitlera był Dymytr Doncow, Stepan Bandera, Roman Szuchewycz, Galizien –SS i wykonawcy bestialskich, sadystycznych mordów, przy których gazowanie wydaje się litościwą śmiercią, jeśli w ogóle o litości może tu być mowa. Banderowcy prześcignęli swoich   niemieckich nauczycieli. Ostatnio pojawiła się nawet nikła szansa, że Europa wreszcie dowie się,  bo na odznaczenie Bandery zaprotestowali wreszcie Żydzi.
Lepszej okazji do protestu, który zostanie usłyszany, jak losowanie  grup eliminacyjnych  „Euro 2012” nie będzie. Problem w tym, że protesty te są również na rękę Janukowyczowi  oraz Rosji i wpisują się w kampanię wyborczą na Ukrainie.
Juszczenko  aktem nadania odznaczenia Bohatera Ukrainy St. Banderze faktycznie poparł w drugiej turze wyborów Janukowycza, budząc lęk przed nacjonalistami we wschodniej Ukrainie. Nienawiść do Tymoszenko odebrała mu instynkt samozachowawczy, czy też ktoś mu tę nieobliczalną w skutkach głupotę podsunął?
Nie ma to najmniejszego już znaczenia. Wzajemnych animozji, konfliktów i protestów nie da się uniknąć. 
Czy to wina  Kresowian, czy braku kompletnej odpowiedzialności polityków? Jeśli Kresowianie są wykorzystywani do wielkoruskiej polityki, to na pewno nie ich wina. Im nie pozostawiono wyboru.  

Jest na to jakaś rada? Oczywiście, że jest.
Gdyby to ode mnie zależało, zabroniłabym udziału w tych protestach jakimkolwiek politykom.
Pora by przestali wykorzystywać ludzkie tragedie, wojny i ludobójstwo do marketingu politycznego. Może lepiej niech zajmą się drogami, budową stadionów, likwidacją skutków srogiej zimy, służbą zdrowia? Tyle jest  pracy, nie ma potrzeby, by pojawiali się na demonstracjach. Do demonstrowania swoich opinii mają cały Parlament. Tam ich miejsce.

Pogoniwszy polityków, zaprosiłabym do wspólnych protestów Ukraińców. Zwykłych obywateli, mieszkańców Warmii, Mazur, Ziemi Lubuskiej, Pomorza, Dolnego Śląska … zapytała czy mają odwagę wspólnie zaprotestować przeciwko narzucaniu im bohaterów, którzy dokonują nowego podziału miedzy ludźmi, nie pozwalają ranom zabliźnić się, uczcić krzyżem swoich bliskich na grobach w ziemi ojców  i cieszyć się pokojem.

Życie jest zbyt krótkie i zbyt trudne, by budować je na nienawiści. Przyjaźni nie da się jednak w żaden sposób  pogodzić z ideologią  Dymitra Doncowa. Można ją tylko potępić, odrzucić i prosić Boga, by nigdy już nikt nie zdołał wychować żadnego Bandery ani dziś, ani jutro. Czy możliwe jest by była to wspólna modlitwa; Polaków i Ukraińców ponad głowami polityków polskich, ukraińskich  i Rosji?

Nie jestem naiwna, wiele widziałam i słyszałam, wychowałam się i żyję przecież wśród Ukraińców, ale mimo to, a może właśnie dlatego jestem przekonana, że jest ona możliwa.
Zanim to nastąpi, pozbierajmy wszystkie okruchy mrówczej pracy ludzi dobrej woli na rzecz pojednania i zabliźnienia ran.
Jeśli chodzi o mnie nazbierałam ich sporo  i zamierzam o nich mówić bardzo często, na przekór krótkowzrocznym politykom.

_____________________________________

Moje notki o problemie odradzającego się ukraińskiego nacjonalizmu:

5 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję Pani za ten tekst. Pozwoliłam sobie podać link do Pani mądrego bloga znajomym.
    Serdecznie pozdrawiam
    - wnuczka Kresowiaków

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja tylko jednego nie rozumiem. Przeciez oni wszyscy byli obywatelami Polski. Dlaczego do tej pory tych zyjacych rezunow nie postawiono przed Polskimi sadami za te okrutne zbrodnie. Bolek tez z tamtad

    OdpowiedzUsuń
  3. @wnuczka Kresowiaków

    Dziękuję, to dla mnie radość, że to, co piszę trafia do Kresowiaków.

    Pozdrawiam Panią i Pani znajomych. :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. @Bolek
    Witam. Dlaczego do tej pory nie postawiono ich przed polskimi sądami?

    Nie jestem prawnikiem i to mój sąd prywatny:
    Po pierwsze - Polska była wtedy pod okupacją najpierw sowiecką, potem niemiecką. "Rezuny" tak jak wszyscy obywatele polscy albo zostali wywiezieni na Syberię, Kaukaz, albo znaleźli się w więzieniach, a potem na cmentarzach, albo otrzymali przymusowe obywatelstwo sowieckie. Po wojnie, kiedy nam się granica przesunęła byli więc obywatelami republiki radzieckiej.
    po drugie - nigdy rzeź na Kresach nie została uznana prawnie za ludobójstwo, bandziorów nie było więc w Norymberdze
    po trzecie - nawet o śmierć Żydów na Kresach nie upominano się, a coż dopiero Polaków ;(
    No i proszę pamiętać, że byliśmy w PRL i robiliśmy to, na co pozwalali nam "bracia".

    A teraz problem z naszymi politykami; słowo ludobójstwo nie przechodzi im przez gardło, bo to ma konsekwencje prawne.

    Dobre pytanie postawiłeś, ale ja nie umiem wyczerpująco na ten temat odpowiedzieć, co nie znaczy, że nie powinniśmy wszyscy ciągle o to pytać.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny tekst, dziękuję bardzo

    OdpowiedzUsuń