Jeszcze całkiem niedawno konsultanci polityczni wieszczyli długie panowanie PO. Ani kryzys, ani związki, ani ulica, nie mogły zagrozić tej partii.
Jednak od pewnego czasu nikt nie oszczędza Donalda Tuska i przy artykułach o nim nie wkleja przyjaznych oku zdjęć.
Co się takiego stało, że nadchodzi koniec; jeszcze dokładnie nie wiemy czy PO, czy może tylko premiera i jego rządu?
Jeśli Rzepa zamieszcza artykuł Rafała Ziemkiewicza „Cuda, czyli najgorszy rząd 20-lecia",
wcale mnie to nie dziwi. Nigdy bowiem miłości do Donalda Tuska w tej gazecie nie było nadmiaru.
Kiedy przed kilkoma dniami już w „Dzienniku" Kamiński ogłosił rozmawiając z Piotrem Zarembą „Kryzys godzi w klasycznych wyborców Platformy, w japiszonów. Część tych ludzi rozczarowanych PO może po prostu zostać przy okazji najbliższych wyborów w domu. Zwłaszcza, gdy będzie dalej obserwować nieudolne rządy Tuska".
- to zaczynam podejrzewać, że coś ruszyło w polityce w inną stronę. A do zmiany kierunku wykorzystywany jest kryzys. (Ten podobno jest, choć go jeszcze nie rozpoznajemy, bo uważamy, że nic gorszego już nasz kraj jak w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych spotkać nie może).
Ciekawą definicję „japiszonów" czy, jak chcą przywiązani do bardziej czytelnej nazwy, „warszawki„ dał autor bloga
http://artbazaar.blogspot.com/2006/11/osie-zbieracze-i-klienci.html
http://artbazaar.blogspot.com/2006/11/osie-zbieracze-i-klienci.html
„Dosyć popularnym określeniem są „japiszoni" względnie „warszawka" (to japiszoni z Warszawy - najgorsi z najgorszych). Ich cechą wspólną jest to że kupują sztukę, gdyż jest taka moda, a już nie mogą kupić kolejnego samochodu i tak są ogłupieni przez pewne kręgi (jakie - proszę zapytać redaktora Piotra B.), że masowo kupują „literatów", głównie z rastra.
Cieplejszą wersją japiszona jest łoś. Łosie mają to do siebie, że cokolwiek zostanie im pokazane przez właściciela galerii, oni sprawnie wyciągają portfel i płacą za wskazany obiekt".
Czy coś od 2006 r., kiedy to ta definicja „japiszona" powstała, zmieniło się?
A i owszem. Te „japiszony" czy jak kto woli „łosie" (dla mnie; „białe kołnierzyki") to znacznie poważniejszy problem, przynajmniej dla Tuska.
Na scenę polityczną wkraczają młodzi profesjonaliści z forów dyskusyjnych GoldenLine, Profeo czy Link2U.
Kim oni są?
„Pokolenie GoldenLine chłonie wiedzę i buduje relacje. W cyberprzestrzeni, na społecznościowych profesjonalnych forach współtworzy niesamowitą bazę doświadczeń i informacji. Spotyka podobnych sobie ludzi o bardzo różnych zainteresowaniach, stanowiskach, celach zawodowych najczęściej zajmujących niższą i średnią pozycję korporacyjnych hierarchii, ale też sporo „freaków". O olbrzymich aspiracjach i świadomości, że są w kluczowym dla siebie czasie". - pisze Eryk Mistewicz w artykule „W internecie rodzi się bunt"
Tak, tak, to ten sam konsultant polityczny, który wieszczył siedmioletnie rządy PO.;)
I teraz mam problem, bo jak Rzepa daje w kość Tuskowi czy krytyki nie szczędzi Kamiński to wszystko jest w normie i na swoim miejscu, ale jak PR nagle zmienia diagnozę, to nie jest to już zwykła informacja. Na miejscu Tuska mocno zaczęłabym się zastanawiać, jaki koniec jest mi przeznaczony?
Nie żebym uwierzyła w potęgę polityczną wystawionych do wiatru „młodych profesjonalistów, którzy podobno nie darują Tuskowi strat, jakie ponieśli w skutek operacji banku inwestycyjnego Goldman Sachs".
To prawda, że młodzi ludzie z GoldenLine, jak chce E. Mistewicz, „wiedzą już, że wstrzymywane są inwestycje zagraniczne w Polsce, a napływające informacje z zarządów dużych zagranicznych spółek mówią: nie będziemy ryzykować zdenerwowania naszych akcjonariuszy podpisaniem umowy na inwestycję w kraju o tak kiepskiej reputacji. Odpowiedzialnych za sytuację, która zmusi ich do pracy do późna w nocy, młodzi profesjonaliści wskazać mogą z taką samą łatwością, z jaką jeszcze dziesięć lat temu Andrzej Lepper wskazywał swoim kamratom na gmach ministerstwa rolnictwa".
Rosną nam więc młodzi lepperowcy - inaczej;) . Uczciwie też autor zaznacza, że przeciwnikami Donalda Tuska w Internecie są nie tylko oni, również młodzi patrioci.
„Internet to moc budowania. Dla dumy z bycia Polakiem zrobili internauci więcej, niż wszystkie instytucje państwa (vide ponad 2 mln odsłon na YouTube „40:1 Sabaton"), wskazując zresztą na spory patriotyzm tego pokolenia".
Wszystko więc wskazuje na to, że odpowiedzialnym będzie...no właśnie kto?
Donald Tusk, jak chce PiS? Czy PO, jak życzą sobie rozgoryczeni wyborcy PO?
A jeśli nie tylko Tusk? To jaka partia i kto znowu namąci młodym w głowach, by wzięli się do pracy w Internecie i ogłosili, nowe hasło „ZABIERZ (komu tym razem?)DOWÓD"?
Jest jednak mimo wszystko i w tym wątek optymistyczny, bo niezależnie od intencji autorów cytowanych tu artykułów już wiemy na pewno, ze w kolejnych wyborach zatrzęsie się głównie w Internecie. Warto o tym pamiętać, nawet jeśli nie lubi się konsultantów politycznych, którzy chcą zmieniać kierunek politycznego wiatru.;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz