wtorek, 24 lutego 2009

Skąd wieje polityczny wiatr



Jeszcze całkiem niedawno konsultanci polityczni wieszczyli długie panowanie PO. Ani kryzys, ani związki, ani ulica, nie mogły zagrozić tej partii.
Jednak od pewnego czasu nikt nie oszczędza Donalda Tuska i przy artykułach o nim nie wkleja przyjaznych oku zdjęć.
 
Co się takiego stało, że nadchodzi koniec; jeszcze dokładnie nie wiemy czy PO, czy może tylko premiera i jego rządu?
 
Jeśli Rzepa zamieszcza artykuł Rafała Ziemkiewicza „Cuda, czyli najgorszy rząd 20-lecia",

wcale mnie to nie dziwi. Nigdy bowiem miłości do Donalda Tuska w tej gazecie nie było nadmiaru.

Kiedy przed kilkoma dniami już w „Dzienniku" Kamiński ogłosił rozmawiając z Piotrem Zarembą „Kryzys godzi w klasycznych wyborców Platformy, w japiszonów. Część tych ludzi rozczarowanych PO może po prostu zostać przy okazji najbliższych wyborów w domu. Zwłaszcza, gdy będzie dalej obserwować nieudolne rządy Tuska".
 
 
- to zaczynam podejrzewać, że coś ruszyło w polityce w inną stronę. A do zmiany kierunku wykorzystywany jest kryzys. (Ten podobno jest, choć go jeszcze nie rozpoznajemy, bo uważamy, że nic gorszego już nasz kraj jak w latach osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych spotkać nie może).
 
Ciekawą definicję „japiszonów" czy, jak chcą przywiązani do bardziej czytelnej nazwy, „warszawki„ dał autor bloga
http://artbazaar.blogspot.com/2006/11/osie-zbieracze-i-klienci.html

Dosyć popularnym określeniem są „japiszoni" względnie „warszawka" (to japiszoni z Warszawy - najgorsi z najgorszych). Ich cechą wspólną jest to że kupują sztukę, gdyż jest taka moda, a już nie mogą kupić kolejnego samochodu i tak są ogłupieni przez pewne kręgi (jakie - proszę zapytać redaktora Piotra B.), że masowo kupują „literatów", głównie z rastra.
Cieplejszą wersją japiszona jest łoś. Łosie mają to do siebie, że cokolwiek zostanie im pokazane przez właściciela galerii, oni sprawnie wyciągają portfel i płacą za wskazany obiekt".
 
 
Czy coś od 2006 r., kiedy to ta definicja „japiszona" powstała, zmieniło się?

A i owszem. Te „japiszony" czy jak kto woli „łosie" (dla mnie; „białe kołnierzyki") to znacznie poważniejszy problem, przynajmniej dla Tuska.

Na scenę polityczną wkraczają młodzi profesjonaliści z forów dyskusyjnych GoldenLine, Profeo czy Link2U.
 
Kim oni są?

„Pokolenie GoldenLine chłonie wiedzę i buduje relacje. W cyberprzestrzeni, na społecznościowych profesjonalnych forach współtworzy niesamowitą bazę doświadczeń i informacji. Spotyka podobnych sobie ludzi o bardzo różnych zainteresowaniach, stanowiskach, celach zawodowych najczęściej zajmujących niższą i średnią pozycję korporacyjnych hierarchii, ale też sporo „freaków". O olbrzymich aspiracjach i świadomości, że są w kluczowym dla siebie czasie". - pisze Eryk Mistewicz w artykule „W internecie rodzi się bunt"
 
 

Tak, tak, to ten sam konsultant polityczny, który wieszczył siedmioletnie rządy PO.;)
 

I teraz mam problem, bo jak Rzepa daje w kość Tuskowi czy krytyki nie szczędzi Kamiński to wszystko jest w normie i na swoim miejscu, ale jak PR nagle zmienia diagnozę, to nie jest to już zwykła informacja. Na miejscu Tuska mocno zaczęłabym się zastanawiać, jaki koniec jest mi przeznaczony?
 

Nie żebym uwierzyła w potęgę polityczną wystawionych do wiatru „młodych profesjonalistów, którzy podobno nie darują Tuskowi strat, jakie ponieśli w skutek operacji banku inwestycyjnego Goldman Sachs".
 

To prawda, że młodzi ludzie z GoldenLine, jak chce E. Mistewicz, „wiedzą już, że wstrzymywane są inwestycje zagraniczne w Polsce, a napływające informacje z zarządów dużych zagranicznych spółek mówią: nie będziemy ryzykować zdenerwowania naszych akcjonariuszy podpisaniem umowy na inwestycję w kraju o tak kiepskiej reputacji. Odpowiedzialnych za sytuację, która zmusi ich do pracy do późna w nocy, młodzi profesjonaliści wskazać mogą z taką samą łatwością, z jaką jeszcze dziesięć lat temu Andrzej Lepper wskazywał swoim kamratom na gmach ministerstwa rolnictwa".
 
 
Rosną nam więc młodzi lepperowcy - inaczej;) . Uczciwie też autor zaznacza, że przeciwnikami Donalda Tuska w Internecie są nie tylko oni, również młodzi patrioci.

„Internet to moc budowania. Dla dumy z bycia Polakiem zrobili internauci więcej, niż wszystkie instytucje państwa (vide ponad 2 mln odsłon na YouTube „40:1 Sabaton"), wskazując zresztą na spory patriotyzm tego pokolenia".

Wszystko więc wskazuje na to, że odpowiedzialnym będzie...no właśnie kto?
Donald Tusk, jak chce PiS? Czy PO, jak życzą sobie rozgoryczeni wyborcy PO?
A jeśli nie tylko Tusk? To jaka partia i kto znowu namąci młodym w głowach, by wzięli się do pracy w Internecie i ogłosili, nowe hasło „ZABIERZ (komu tym razem?)DOWÓD"?
 

Jest jednak mimo wszystko i w tym wątek optymistyczny, bo niezależnie od intencji autorów cytowanych tu artykułów już wiemy na pewno, ze w kolejnych wyborach zatrzęsie się głównie w Internecie. Warto o tym pamiętać, nawet jeśli nie lubi się konsultantów politycznych, którzy chcą zmieniać kierunek politycznego wiatru.;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz