Eluana Englaro nie żyje. Zagłodzono Eluanę zgodnie z prawem.
 
Nie umiem ani tego skomentować, ani tym bardziej zrozumieć. Nie będę więc powtarzać tego, co już powiedziano, napisano, wykrzyczano.

Cóż można więcej powiedzieć, napisać wykrzyczeć ponadto?!
 
Na pasku najświeższych wiadomości www.dziennik.pl. przeczytałam, że Eluana została odłączona od aparatury podtrzymującej życie przez 17 lat.
Widać prawda o wydaniu wyroku na śmierć głodową  niepełnosprawną kobietę była zbyt okrutna nawet dla szukających sensacji dziennikarzy.
Nie umiem bowiem sobie inaczej wytłumaczyć tego kłamstwa. Eluana nie była przypięta do „maszynerii podtrzymującej życie”. Eluana tak jak każdy spała i budziła się, nie miała odleżyn, bo mogła siedzieć.  Eluana tym różniła się od pełnosprawnych dziennikarzy, którzy posłużyli się kłamstwem w komunikacie o jej śmierci, że pokarm przyjmowała za pomocą sondy.
Jeśli sonda jest „maszynerią podtrzymującą życie”, to wkrótce do sądów trafią pozwy o pozwolenia na zaprzestanie podawania pokarmu dzieciom karmionym od urodzenia pozajelitowo.  Być może powołując się na kazus Eluany już wkrótce prawo do wody i chleba będą mieli tylko ci, którzy w chorobie Alzheimera  odróżnią chleb od kamienia, wodę od mleka i nie trzeba będzie ich karmić łyżeczką. Być może, być może…
 
Cieszę się, że jestem stara i może uda mi się mimo choroby umrzeć godnie przed wszystkimi tymi „być może”. Już dziś jednak współczuję moim wnukom, bo „być może” ktoś skaże ich na taką właśnie „litościwą” śmierć głodową w majestacie prawa.
Nie założę się bynajmniej o to, że taka śmierć nie spotka kłamiących dla „estetyki” dziennikarzy. Tego oczywiście nikomu nie życzę, dlatego winnam im specjalną dedykację ku przestrodze.
Oto fragment książki, którą powinni znać, ba, czytać ją do poduszki każdego wieczoru, gdy przyjdzie im kiedykolwiek ochota na produkowanie kłamstw w imię obłędnej idei decydowania, kto ma prawo żyć, a kto jest już tylko bezużyteczną i kosztowną „rośliną”.
 
W podsumowaniu refleksji na marginesie procesu Eichmanna Hannah Arendt napisała:
„Dobrze znany jest fakt, że Hitler rozpoczął akcję masowych mordów od przyznania „śmierci z łaski” „nieuleczalnie chorym”, ostatnim zaś etapem swych planów eksterminacyjnych zamierzał uczynić likwidację Niemców  „z uszkodzeniami genetycznymi” (osoby cierpiące na choroby serca i płuc). Zresztą poza wszystkim jest rzeczą oczywistą, że zabójstwami tego rodzaju można objąć jakąkolwiek grupę ludzi, co oznacza, że zasada doboru zależy wyłącznie od przygodnych okoliczności. Łatwo sobie wyobrazić, że w zautomatyzowanej ekonomice nieodległej przyszłości ludzie mogą ulec pokusie zgładzenia wszystkich osób, których iloraz inteligencji plasuje się poniżej pewnego poziomu”. ( Hannah Arendt, Eichmann w Jerozolimie”, s.374)
Tak, „zło  jest  banalne”, wystarczy je tylko ubrać w odpowiednią argumentację, ustanowić odpowiednie prawo, cierpliwie oswajać z nim społeczeństwa   odpowiednio dobranym słownictwem i malutkimi kłamstwami.
 
Dziś umarła Eluana, skazana na śmierć głodową. Kto następny?