wtorek, 17 czerwca 2014

„Elyta” złotego klozetu


Nie chodzi o przyszłość PiS-u, ale o przyszłość Polski, a w tej sprawie nie można siedzieć z założonymi rękami. Te  ostre słowa padły z ust prof. Andrzeja Nowaka w poniedziałkowym Klubie Ronina. Nie tylko Profesor ma pretensje do powściągliwości PiS wobec skandalu, który w normalnym kraju zmiótłby ten rząd w ciągu jednego dnia.

Żale, że PiS nie przyłącza się do ulicznych protestów RN pojawiły się wśród sympatyków tej partii na Twitterze.  Akurat je rozumiem, choć nie wiem do końca, jak powinniśmy się zachować  w te j sytuacji; krytykować i wspierać niezamierzenie narrację antypisowską czy jednak mówić głośno o tym, co niepokoi?  Potrzeba nam bowiem jedności siły i entuzjazmu, by wyprowadzić Polskę z  grożącego upadku. 

Po wczorajszej skandalicznej konferencji premiera chyba już nikt nie ma wątpliwości, że Tuska, jeśli Polacy tego nie zrobią, wykopie ze stołka,  układ gangsterów, który zawłaszczył Polskę. A ten zamieni tylko siekierkę na kijek. A nie o taką zamianę  przecież chodzi, jak mówił Prymas Tysiąclecia,  gdy  krążąca butelka spirytusu przejdzie z rąk jednych pijaków do rąk innych pijaków.

Zgadzam się z dojrzałą polityką parlamentarną PiS. Uznałam argumentację Jarosława Kaczyńskiego w oświadczeniu poprzedzającym wystąpienie premiera.
Tak powinno być; konstruktywne wotum nieufności i przyspieszone wybory. A w przypadku przegranej odpowiedzialność za kraj biorą ci, którzy zagłosują przeciw odwołaniu skorumpowanego rządu.
Tak powinno wyglądać stabilne funkcjonowanie demokracji parlamentarnej.



Problem w tym, że to nie jest demokracja parlamentarna, ale rządy zwykłych mafiozów, nawet nie oligarchów, „elyt” marzących o złotym klozecie Janukowycza,  a większość sejmowa w różny sposób uwikłana jest w układy lobbystyczne, jeśli nie korupcyjne.



Konstruktywne wotum nieufności mogłoby się jednak, mimo wszystko, powieść, gdyby wsparł je masowy protest Polaków mających dość rządów bezprawia.
Wielokrotnie nadarzała się okazja do takich protestów, nigdy  jednak nie została wykorzystana. Nie miejsce tu, by je wymieniać, ale nie ulega wątpliwości, że taki spis zaniedbań opozycji jest Polakom niezbędny, jak niezbędne jest  poznanie przyczyn takiej polityki opozycji. 


Teraz to już nie kolejna zwykła  okazja do zmian politycznych, to ostatni alarm przed ostatecznym upadkiem Polski, nazwanej buńczucznie przez  Sienkiewicza  „państwem teoretycznym”.



Nie próbuję nawet snuć przy „Zmywaku” myśli  analizujących, kto i dlaczego nagrał Sienkiewicza, Nowaka czy Belkę i dlaczego tak długo trzymał taśmy w zamrażarce? Dlaczego właśnie teraz zostały wyciągnięte?
 Mogę się tylko domyślać, że wisiały nad skorumpowanym rządem jak miecz Damoklesa. I stąd chyba wzięła się w tak krótkich odstępach czasu obfitość „emocjonujących” narracji, które wstrząsały opinią publiczną. A to w nieskończoność wałkowano wypowiedzi Marysi, a to urządzono  pogrzebowe teatrum  zbrodniarza komunistycznego, a to innego zbira, Baumana,  wzięto w obronę, a to zaatakowano Deklarację wiary i klauzulę sumienia.
Dla "emocjonującej" narracji,  zagłuszającej ewentualność ujawnienia taśm afery rządu Tuska z udziałem NBP  użyto  nawet prawników. Nagle zapragnęli dopisać do przysięgi odwołanie do Boga tak, jakby do tej pory ktoś im tego zabraniał.
Ratunku chyba też szukano w głosowaniu nad immunitetem Mariusza Kamińskiego. Niestety, nie wyszło. Wypadek przy pracy rozmroził taśmy?  

Warto też postawić i inne pytanie. Bano się tylko taśm czy narracji wokół przejmowania przez Rosjan Azotów?
Gdyby nie TV Trwam  i Radio Maryja być może bulwersująca wiadomość o zrezygnowaniu przez Skarb Państwa z ochrony strategicznej gałęzi polskiego przemysłu nie dotarłaby w ogóle do Polaków. Informacje o tym, że posłowie PiS podjęli w tej sprawie działania, również nie przebiłyby się do opinii publicznej.    
Widać sygnały o nieuchronnej publikacji, zamrożonych od 2013 r., taśm raz po raz budziły jak nocne mary Tuska i jego kolesi.
Nie zgłębiam  przyczyn, dlaczego po wczorajszej skandalicznej konferencji prasowej premiera Donalda Tuska  jak na razie lud  Warszawy nie ruszył tłumnie na Belweder. To zostawiam socjologom z nadzieją, że wreszcie przestaną służyć tylko potrzebom partyjnych zespołów PR, a pomogą zrozumieć Polakom procesy społeczne i polityczne, jakie zachodzą w Polsce.
Zwłaszcza, że znowu mamy niewielką szansę na obiektywizm oceny sytuacji wobec startującej kampanii wyborów samorządowych.
Protesty próbuje zorganizować z marnym skutkiem Ruch Narodowy. I tu akurat wiem na pewno, dlaczego skutek jest tak marny, dlaczego nie  ma spontanicznego przyłączenia się Polaków bez względu na sympatie partyjne.  
Przypomnijmy:
1) Najpierw został zmarnowany przez PiS ogromny zryw patriotyczny po tragedii smoleńskiej. Byłby teraz na wagę złota. Zamieniono to na ględzenie podczas miesięcznic, które ani nie mobilizują, ani nic nie zmieniają w sytuacji politycznej Polski.  

2) Potem pozwolono, by Ruch Narodowy  zawłaszczył i zniszczył spontaniczne Marsze Niepodległości, które jednoczyły Polaków bez względu na sympatie partyjne. 

3) Ostatecznie RN swoją twarz pokazał w sprawie  Ukrainy i kampanii opartej na ataku na jedyną licząca się opozycję. Nie pomogły apele prawicy, tłumaczenia sympatyków Ruchu Narodowego.  


4) Teraz RN rozgrywany jest przez agenturę wpływu,  a z niebytu wyciągnięto pajaca pod muszką, który dziwnym trafem powtarza hasła polityczne RN  i  podziela podziw dla skutecznej polityki Putina.  

Trudno więc dziwić się, że  PiS nie mobilizuje Polaków do wsparcia protestów RN. Choć powinniśmy być razem, to nie jesteśmy i nie jest to wina PiS.  
Pozostaje jednak, muszę to przyznać krytykującym postawę tej partii,  pytanie czy  gdyby RN nie wzywał do manifestacji, to zrobiłby  to Jarosław Kaczyński?  Szybką odpowiedź  powinien dać sam prezes i posłowie oraz  działacze w terenie. 

To ostatnie larum biją, potem już przyjdzie tylko  zagrabienie Polski, a my  postawimy znicze i będziemy szukać winnych, by własne sumienia zagłuszyć. A rządzić będzie „elyta” złotego klozetu.  

Gorzkie słowa prof. Andrzeja Nowaka, przytoczone na wstępie,  są nie tylko oceną działań opozycji, ale przede wszystkim gorącym apelem wielkiego patrioty, bo tu  nie chodzi o przyszłość PiS-u, ale o przyszłość Polski”.


Ps.
Krążą różne diagnozy przyczyn  zachowawczej polityki największej partii opozycyjnej.  Nie potrafię wiarygodnie je ocenić, dlatego pominęłam je w notce. Chciałabym jednak na marginesie toczących się sporów przypomnieć ostatnie gorące opinie na temat wyborów 4 czerwca 1989 r.  i zapytać,  kto  z nas wie dziś na pewno, że emocji nie dostarczają nam służby specjalne polskie i zagraniczne, że nie manipulują nami?  Czy wobec tego powinniśmy zaniechać protestów i pogodzić się, że Polska istnieje już tylko teoretycznie,  a w całej tej wrzawie chodzi jedynie, by PiS nie doszedł do władzy? 
_____________________________________


Można też  posłuchać. Audycja 538 (czwartkowa):

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz