Dwie godziny przed czasem mój mąż stanął w progu i oświadczył
Kochanie zmieniłem orientację, mów mi Misia.
Jeśli coś mnie w pierwszej chwili  zdziwiło, to bynajmniej nie treść oświadczenia, lecz fakt, że zjawił się dwie godziny wcześniej niż zwykle w Sylwestra bywało.
I żeby było jasne; żaden nieprzewidziany tłok interesantów nie zatrzymywał go w pracy do godzin przewidzianych kodeksem i regulaminem urzędu. Powód powrotu do domu o przepisowej  porze był zupełnie inny.

Zwykle przed południem szef wzywał pracowników, składał życzenia i zgodnie z dawnym peerelowskim rytuałem, słodko całując panie w rączki, ogłaszał.

– Panie mają już wolne, a panowie zostają przy telefonach.

Kiedy już ostatnia pani wybiegała w pośpiechu z budynku, panowie siadali wygodnie przy swoich telefonach i czekali na sygnał. Śledzik moczył się już od rana, w urzędowej lodówce „Igristoje” mroziło się też.
Zdarzało się potem, że  żony długo czekały na swoich mężów, których w zależności od stanowiska przywoził do domu służbowy samochód lub taksówka. Mocna kawa, kąpiel czasem stawiała do pionu, ale bywało i tak, że sylwestrowa sukienka oblana łzami wędrowała do szafy, a nowy rok zaczynał się  od długich cichych dni.
I ten to zwyczaj, acz w okrojonej formie, bo „śledzików” chyba już się nie praktykuje, przetrwał do dziś.

Panie do domu, panowie przy telefonach!

Tym razem jednak moja druga połowa nie wytrzymała. Oświadczyła, że zmienia orientację i akurat dziś w Sylwestra jest kobietą.  Bardziej się opłaca.
Tym to sposobem miałam „swoją Misię” w domu 2 godziny wcześniej.

Dumny ze swej przebiegłości zasiadł do krojenia sałatki, a ja mogłam zabrać się za upiększanie swoich paznokci mocno nadwyrężonych domowymi obowiązkami.
Teraz, wypoczęta i upiększona, czekam, kiedy o swój image zadba „moja Misia” i będziemy mogli ruszyć w tany. Zastanawiam się tylko, w jakiej mam wystąpić kreacji.  Skoro on jest Misia, to ja muszę być Kaś?  Smutno mi się robi… Niby co; ja mam mu oddać moją wymarzoną kieckę, a sama wbić się w jego dziesięcioletni garnitur?!

Na szczęście mam jeszcze sporo czasu do namysłu, bo zmęczona obowiązkami „moja Misia” postanowiła ciutkę po kąpieli zdrzemnąć się.
Tymczasem, wolna od kobiecych obowiązków, cały czas główkuję, kto ten szlachetny zwyczaj polskich urzędów wymyślił? Kobiety czy mężczyźni? I czy na pewno panie z niego są zadowolone? Bo tego, że mój małżonek więcej płci nie będzie chciał zmieniać raczej jestem pewna. Już się o to postarałam podrzucając to i owo do zmywaka.))

PS
Kochani Blogerzy, bez względu na panujące w Waszych środowiskach zwyczaje, bawcie się dzisiejszej nocy beztrosko. Czeka nas bowiem ciężka harówa po Nowym Roku. Omówienie tego, co na ostatniej konferencji powiedział nam premier, czym oburzył się prezydent i co na to szanowny piar  sporo pracy będzie nas kosztować.

Do siego Roku, wszystkim nam życzę!