Co  znaczy człowiek na właściwym miejscu, mogłam dziś przekonać się przeglądając prasę.
„Osobiście niezwykle cenię i szanuję pana prezydenta Klausa właśnie za odwagę w głoszeniu kontrowersyjnych czy niepopularnych  poglądów, które nie są powszechnie uznawane". - to pierwsze słowa  szefa Kancelarii Prezydenta komentującego skandal na Hradczanach.
 Czytam dalej:
 „Sam fakt, że prezydent Klaus potrafi przeciwstawić się większości i głosić takie poglądy, jest niezwykle cenny, bo tylko wtedy jest możliwa debata, jeśli się ścierają różne poglądy".
 Czytam jeszcze:
„Z zapisu tej rozmowy wyziera niewiarygodna wręcz arogancja pana Cohn-Bendita, pana przewodniczącego Poetteringa i irlandzkiego deputowanego, którzy pozwalają sobie na ton pogróżek, pouczeń pod adresem prezydenta suwerennego niepodległego państwa".
 Dalej zaczynam się niepokoić, bo zdanie brzmi dziwnie znajomo:
 „Z całą pewnością nasz prezydent by tego nie tolerował".

Ale nie, to nie powtórka z wypowiedzi Adama Bielana. Piotr Kownacki zaraz bowiem wyjaśnia, dlaczego Klaus nie mógł wyjść ze spotkania:
„Bo miał trudną sytuację - był gospodarzem tego spotkania. Został i jak już mówiłem, podziwiam jego spokój".

A ja podziwiam piękno  języka., kulturę słowa i treść wypowiedzi Piotra Kownackiego w rozmowie z Joanną Miziołek http://www.dziennik.pl/opinie/article280005/Kownacki_Niewiarygodna_arogancja_Cohn_Bendita.html

 Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy  mój podziw jest uzasadniony, niech przeczyta cały wywiad, a przekona się, że największym wciskanym nam kłamstwem jest  nieuchronność  poszerzania się w polityce kręgu  Cohn-Benditów, Poetteringów i Schulzów, a w krajowym wydaniu, Palikotów z penisem na dziennikarskich konferencjach.
Jest tylko jeden mały problem, nie można być tylko bogatym chamem, by zostać politykiem, trzeba jeszcze mieć klasę, znać język dyplomacji, umieć właściwie reagować na rzeczywistość polityczną  i nie być niewolnikiem poprawności politycznej.